Ja wypowiedziałam się jako kobieta. To zupełnie co innego. Widzę bardzo dużą różnice - łącznie z tym, że w obcisłej sukience jestem głupiutką blondynką, a w zaluźnuvh jeansach i bluzie, która zamienia mnie w pączka (mam figure typową klepsydre z płaskim brzuszkiem) jestem traktowana całkowicie neutralnie, a ubrana w jedwabną koszulę jeszcze inaczej.

Faceci mam wrażenie, że są wyjęci z pod tej oceny w zależności od wzrostu, powagi twarzy i schludności. Może mocna postura to dodatkowe punkty.

U mnie to działa w takim stopniu, że jak tylko w firmie dawali mi obowiązki kierując mój rozwój w stronę której nie chce (pracuje w it jako fragment dev team, a wypychają na ba/po) to momentalnie zredukowałam te pchane manipulując ubraniem i brakiem makijażu :)