nasłuchiwał na dwie wlokące się bez końca godziny zmienił się cały w słuch nie ułowił jednak żadnego szmeru nawet owego echa człapiących kroków które sobie pewnie uroił
czas jego warty dobiegał końca kiedy mu się wydało że z daleka pod sklepieniem zachodniego wyjścia błyskają dwa świecące punkciki jakby para fosforyzujących źrenic frodo się wzdrygnął głowa mu opadła na