system w którym mam 100% gwarancji że:
>nigdy nie będę miał własnego domu a nawet mieszkania
>nigdy nie będę posiadał ziemi
>zawsze będzie mi brakować kasy
>zawsze będę nikim
>zawsze każda instytucja będzie maksymalnie jebać mnie w dupę, bo tak
co mnie obchodzi stabilność takiego systemu?

dosłownie nie mój problem - to jest problem beneficjentów tego systemu, grupy do której nie należę
tak jak po co polak miałby dawać jebanie o stabilność PRLu - bo ojojoj cwele u władzy stracą koryto i high life, tak samo po co polak miałby dawać jebanie o stabilność obecnego systemu gdzie koryto i high life straci 1-3% beneficjentów?