A teraz zobaczcie, jak to jest z kobietami. Przez większość XIX i XX wieku sufrażystki i feministki dzielnie walczyły - najpierw o podstawowe prawa kobiet, a potem o pełne równouprawnienie. I trzeba przyznać, że w pełni im się to udało. Kobiety zyskały wolność i pełną swobodę wyboru - przynajmniej na Zachodzie, gdzie w ostatnich latach całkiem zanikła presja społeczna na wykonywanie"tradycyjnych ról.

I nagle się okazuje, że kobiety nie wiedzą, co zrobić z tą wolnością. Robią co tylko chcą - ale nie potrafią zrozumieć że wolność polega również na umiejętności wybierania kompromisu oraz stawiania sobie rozsądnych granic. Przewijają profile na Tinderze szukając cały czas jak najlepszego dawcy materiału genetycznego. Nie potrafią przestać wcześniej - zatrzymać się, wybrać jednego konkretnego mężczyzny będącego na ich poziomie i się go trzymać. Bo mają z tyłu głowy że parę profili dalej jest lepszy przystojniak i może lepiej spróbować z takim a nie z przeciętnym Areczkiem. Oczywiście przystojniak ma tyle zainteresowania że wozi je na europaletach i po sesji łóżkowej spuści księżniczkę po rynnie

Społeczeństwo i media nie pomagają - tak jak wspominałem, nie ma już żadnej presji na zakładanie rodziny i posiadanie dzieci. Jest nawet na odwrót, teraz rodzina i dzieci są obrzydzane, a w modzie są "psiecka". Kobiety nie ponoszą odpowiedzialności za swoje błędne decyzje i nie maj powodu żeby wyciągać wnioski i zacząć zachowywać się inaczej

Tinder nie jest przyczyną obecnego stanu rzeczy, to nie on zaczął "zabijać miłość". Trend który tam widać był zauważalny już dawno temu, gdy popularność zaczęły zyskiwać portale randkowe. Tinder to po prostu ewolucja tego co się dzieje od dawna, a co jest budowane przez przemiany społeczne, obyczajowe i media (oraz social-media). Gdyby nie było Tindera, to po prostu popularność zdobyłaby inna z 10001 podobnych apek i byłoby dokładnie to samo