obie części posmarowałem sokiem z malin (trochę mi go zostało)
śmietana jest tylko w środku bo raz że było jej 300g na start a dwa że chciałem eksperyment zrobić i dodać soku z malin i zrobić malinową śmietanę, ale pomyślałem nie bo chuj się zetnie i zmarnuje.......
tak się dokładnie stało
a poza tym to świetne wyszło, ciasto jest lekkie jak chmurka i wilgotne (jak widzę czasem te fluffy japanese gówna to tak sobie wyobrażam teksturę), a dolna część ma poziom takiego "zbitego" "cakey" "dense" ciasta i fajny kontrast się robi
słodkość jest idealna i współgra z kwaśnością malin
jedyny problem że trochę mało tego wyszło, ale jakbym chciał więcej to musiałbym dwa razy ciasto piec (to na przyszłość zapamiętam)
P.S. to nie włosy na talerzu tylko takie nitki z sera bo jadłem chleb zesrem z erfrajera