/polska/
edycja gier komputerowych
Anonymous
8/28/2025, 10:34:58 AM
No.214264845
>>214264880
>>214264772
>torrentowanie hiv.exe na komputer
Anonymous
8/28/2025, 10:36:06 AM
No.214264862
>>214264921
>>214264978
prawdziwa gazetka dla anonka bez internetu
Anonymous
8/28/2025, 10:37:13 AM
No.214264877
>>214264915
>>214265206
społeczeństwo zmierza do tego że przeciętna biała para w przyszłości to będzie związek na zasadzie femdom cuckold gdzie facet to femboy biorący estrogen a partnerka rucha się na jego oczach z murzynami
oczywiście klatka na penisa noszona 24/7 i regularne oglądanie sissy bnwo hypno
Anonymous
8/28/2025, 10:37:20 AM
No.214264880
>>214264944
>>214264845
>ściąganie z podejrzanych źródeł i nie sprawdzanie sourca
>ściągnie gier od "bezpiecznego" żyda nie wiedząc ile ma hiv.exe schowanych
Anonymous
8/28/2025, 10:39:22 AM
No.214264915
>>214264877
no i baza, co ci to przeszkadza
Anonymous
8/28/2025, 10:39:39 AM
No.214264921
>>214264940
>>214264862
7.90 za drogo, masz pdfa na chomikuj?
Anonymous
8/28/2025, 10:41:11 AM
No.214264940
>>214264961
>>214265008
>>214264921
>2003 rok
>manie internetu w domu
Anonymous
8/28/2025, 10:41:15 AM
No.214264944
>>214265001
>>214264880
>dekompilowanie hiv.exe żeby zaoszczędzić 20zł
Anonymous
8/28/2025, 10:42:12 AM
No.214264961
>>214264995
>>214264940
to.
mialem internet dopiero od 2005
Anonymous
8/28/2025, 10:43:07 AM
No.214264978
>>214265234
Anonymous
8/28/2025, 10:43:58 AM
No.214264995
>>214264961
gimby nie znajo tego uczucia kiedy przychodzisz do mamy do pracy bo mają internet na kompie i ściągasz samochody do gta a potem płacz bo za duże żeby się na dyskietce zmieścić
Anonymous
8/28/2025, 10:44:11 AM
No.214265001
>>214265016
>>214264944
>ooooo tak dobry goj PŁAĆ I ściągaj te "bezpieczne" gry. nie, nie ma w nich nic podejrzanego, nie śledzimy cię i nie zbieramy informacji na twój temat. nie zadawaj pytań tylko płać. mmmmm TAK! dobry goj!
Anonymous
8/28/2025, 10:44:32 AM
No.214265008
Anonymous
8/28/2025, 10:45:03 AM
No.214265016
>>214265117
>>214265001
>schizofrenia
Anonymous
8/28/2025, 10:47:52 AM
No.214265053
>>214265074
dzień dobry anoni
pisałem wczoraj że idę na kolejną randkę i było całowane
fajna jest i ją lubię mam nadzieję że coś z tego będzie
Anonymous
8/28/2025, 10:48:35 AM
No.214265067
Anonymous
8/28/2025, 10:49:09 AM
No.214265074
>>214265053
uwaga prawdziwy anon
Anonymous
8/28/2025, 10:51:37 AM
No.214265117
>>214265148
>>214265154
>>214265016
>brak argumentów
Anonymous
8/28/2025, 10:53:32 AM
No.214265148
>>214265117
>oblężona twierdza jako argument
Anonymous
8/28/2025, 10:53:49 AM
No.214265153
>>214264797 (OP)
>Z steel soldiers
Anonymous
8/28/2025, 10:53:58 AM
No.214265154
>>214265184
>>214265117
dubajski cytat
Anonymous
8/28/2025, 10:55:32 AM
No.214265183
>>214264797 (OP)
spoko było diablo 2 baldur w tych takich dużych pudłach kartonowych cd projekt
Anonymous
8/28/2025, 10:55:34 AM
No.214265184
>>214265154
sigmastycznie
>>214264877
znałem w Polsce taką parę którą właśnie na tym polegała, dziewczyna ruchala się z chadami a jej chłopak czasem też mógł ją poruchac ale głównie jej płacił za randki i lizanie stóp oczywiście cwel oglądał anime i chodził na Pyrkony
Anonymous
8/28/2025, 10:57:46 AM
No.214265226
jestem potężny
gorąco się robi...
i śpiący jestem...
Anonymous
8/28/2025, 10:57:48 AM
No.214265228
>>214265206
>oglądał anime
Anonymous
8/28/2025, 10:57:58 AM
No.214265234
>>214264978
ogladalem na takim włoskim kanale co ciagle o grach lecialo 24/7 o onimushy 3 i ze Jean Reno tam występowal ale to był hajp wtedy
Anonymous
8/28/2025, 10:59:08 AM
No.214265254
>>214265206
nigdy nie byłem na prrykonie więc kukanie mi nie grozi
Anonymous
8/28/2025, 11:00:12 AM
No.214265274
>>214265295
>>214265404
Też tak macie że jak budzik dzwoni to go wyłączacie i idziecie spać dalej, a potem jak się już samemu obudzicie to nie pamiętacie tego?
Anonymous
8/28/2025, 11:00:35 AM
No.214265278
>>214265284
>>214265206
pewnie jeszcze w IT pracował
Anonymous
8/28/2025, 11:01:03 AM
No.214265284
>>214267841
>>214265278
nie no gość miał 22 lata to jeszcze studenciak
>badz dzieckiem
>wow jak dorosne bede robil te wszystkie fajne rzeczy
>bede podrozowal, mial swoje mieszkanie, gral w gierki kiedy chce i ile chce, bede mial super kolegów pewnie
Anonymous
8/28/2025, 11:01:54 AM
No.214265295
>>214265476
Anonymous
8/28/2025, 11:05:22 AM
No.214265343
Anonymous
8/28/2025, 11:06:51 AM
No.214265367
>>214265387
>>214265395
byscie chcieli mieszkac w Nowym Jorku? nigdy tam nie bylem
Anonymous
8/28/2025, 11:07:43 AM
No.214265387
>>214265401
>>214265367
wolałbym się zajebać
Anonymous
8/28/2025, 11:08:01 AM
No.214265395
>>214265367
wolałbym się zajebać
Anonymous
8/28/2025, 11:08:06 AM
No.214265399
>>214265462
>>214265286
>podróżuję do monopolowego prawie codziennie
>mam swój pokój w mieszkaniu :^)
>gram kiedy chcę
>mam super kolegów na /polska/
>>214265387
a gdzie anonek by chcial mieszkac? moze jakies male miasteczko w USA?
Anonymous
8/28/2025, 11:08:23 AM
No.214265404
>>214265476
>>214270968
Anonymous
8/28/2025, 11:09:08 AM
No.214265423
>>214265433
>>214265401
a jest jakieś gdzie murzynów nie ma?
Anonymous
8/28/2025, 11:09:33 AM
No.214265433
>>214265513
>>214265423
chyba raczej nie
Anonymous
8/28/2025, 11:09:56 AM
No.214265438
>>214265455
>>214265401
a mogę mieszkać w polsce?
Anonymous
8/28/2025, 11:10:34 AM
No.214265455
Anonymous
8/28/2025, 11:11:20 AM
No.214265462
>>214265399
skąd masz moje zdjęcie
Anonymous
8/28/2025, 11:11:52 AM
No.214265472
>>214265504
>>214266082
>>214265401
mam wygodne mieszkanie tutaj w małym polskim mieście i mnie to wystarczy
Anonymous
8/28/2025, 11:12:17 AM
No.214265476
>>214265525
>>214265295
>>214265404
aha bo ja też nie, tak tylko hipotetycznie mówiłem hehe
ehh
Anonymous
8/28/2025, 11:14:05 AM
No.214265504
>>214265472
ja chciałbym być artystą, tworzyć sztuke i mieszkać gdzie chce, bym z milą chęcią pomieszkał w takim Nowym Jorku z rok, a potem wrócił do BOLZGI
Anonymous
8/28/2025, 11:14:07 AM
No.214265505
>>214266660
>>214265206
relacja moich marzeń jak takie coś znaleźć?
Anonymous
8/28/2025, 11:14:53 AM
No.214265513
>>214265433
w ostatnim numerze Gay Times było
Anonymous
8/28/2025, 11:15:36 AM
No.214265525
>>214265612
>>214265476
no przecież nie pamiętasz
Anonymous
8/28/2025, 11:19:07 AM
No.214265589
no i jak tam beta testerzy frajerzy
Anonymous
8/28/2025, 11:19:21 AM
No.214265597
>>214265784
jaką onadziurę dla kawalera? są tu jacyś spece?
Anonymous
8/28/2025, 11:20:24 AM
No.214265612
>>214265525
no ale pamiętam jak wieczorem nastawiam budzik w telefonie
pewno choroba zawodowa NEETa jakaś
Anonymous
8/28/2025, 11:23:30 AM
No.214265665
>>214265718
>>214265286
no i jakbyś chciał to byś mógł to mieć ale jesteś cwelem
Anonymous
8/28/2025, 11:26:50 AM
No.214265718
Anonymous
8/28/2025, 11:29:16 AM
No.214265768
a zuchy to wierzą w to ze wszystko mogą osiągnać czy szara rzeczywistość ze jest jak jest?
Anonymous
8/28/2025, 11:30:25 AM
No.214265784
>>214265597
odpal se szczytuja i popatrz co ci się podoba
Anonymous
8/28/2025, 11:36:30 AM
No.214265884
*zaczyna się palcować*
Anonymous
8/28/2025, 11:37:47 AM
No.214265908
>>214266053
>on ma mniej niż 1000 gier na steamie
Anonymous
8/28/2025, 11:47:51 AM
No.214266053
>>214265908
mam dokładnie jedną (1) grę na steamie
Anonymous
8/28/2025, 11:49:50 AM
No.214266082
>>214266125
>>214265472
ciekawe skąd pieniążki wziąłeś na mieszkanie
Anonymous
8/28/2025, 11:51:54 AM
No.214266125
>>214266135
>>214266082
mieszkania nie zawsze były turbo drogie
Anonymous
8/28/2025, 11:52:40 AM
No.214266135
>>214266160
>>214266190
>>214266125
a to wybacz mi dziadku, nie wiedziałem że żyłeś w prl
Anonymous
8/28/2025, 11:53:59 AM
No.214266154
>>214266167
konia se zwale zaraz
Anonymous
8/28/2025, 11:54:15 AM
No.214266160
>>214266210
>>214266135
w 2010 kupiłem mieszaknie za 30k i do teraz w nim żyję
Anonymous
8/28/2025, 11:54:41 AM
No.214266167
>>214266191
>>214270968
Anonymous
8/28/2025, 11:56:01 AM
No.214266190
>>214266135
>on wie co to prl
ele mao sam jesteś dziadek fr fr ong bix nood
>>214266167
to zabawne, bo napisał, że będzie walił konia, czyli masturbował się, a ty wysłałeś zdjęcie prawdziwego konia i mówisz, żeby go zostawił, szczyt komedii
Anonymous
8/28/2025, 11:56:55 AM
No.214266207
>>214266220
>>214266191
wiesz skąd wiem że nie ruchasz
Anonymous
8/28/2025, 11:56:59 AM
No.214266210
>>214266160
to chyba kawalerke 20m2 w powiatowym bo nawet w dużych miastach garażu za tyle byś nie dostał 15 lat temu
Anonymous
8/28/2025, 11:57:25 AM
No.214266220
>>214266207
nikt tu nie rucha
Anonymous
8/28/2025, 11:58:43 AM
No.214266249
>>214266260
>>214270968
>>214266191
można jeszcze to połączyć razem dla zwiększenie efektu humorystycznego
Anonymous
8/28/2025, 11:59:33 AM
No.214266260
>>214266276
>>214266295
>>214266249
ja pierdole dlaczego nie byłem nigdy molestowany przez piękne kobiety za dzieciaka a byłem ładnym twinkiem to koniec dla mnie
Anonymous
8/28/2025, 12:00:13 PM
No.214266276
>>214266260
nawet się nie zaczęło
anon znaczy żyjacy w miescie 40k obywateli
>>214266260
to jest koń chłopie
Anonymous
8/28/2025, 12:01:32 PM
No.214266298
>>214266277
u mnie jest 20k a przynajmniej było jakieś 10 lat temu, teraz pewnie mniej
Anonymous
8/28/2025, 12:01:52 PM
No.214266303
>>214266591
>>214266295
nigdy nie widziałem konia z takimi cycorami
Anonymous
8/28/2025, 12:02:20 PM
No.214266314
>>214266277
40 to już oski, u mnie 15
Anonymous
8/28/2025, 12:02:36 PM
No.214266316
>>214266591
>>214266295
>postuje najbardziej jebalne stworzenia kiedykolwiek z aurą wenus 10000000
>yyy to jest koń typeczq...
ciałuje cie dubajskim cytatem dziwolągu
Anonymous
8/28/2025, 12:03:59 PM
No.214266342
>>214266369
ten dubajski to też zajebisty
powtórz to jeszcze sto razy, to może zaczniemy się śmiać z tego, a nie z ciebie ty kurwiszonie pierdolony
Anonymous
8/28/2025, 12:05:15 PM
No.214266369
>>214266382
>>214266342
wiesz skąd wiem że nie ruchasz
Anonymous
8/28/2025, 12:05:47 PM
No.214266382
>>214266399
>>214266369
przestań projekcjować
ciągle piszesz o nieruchaniu
Anonymous
8/28/2025, 12:06:55 PM
No.214266399
>>214266414
>>214266382
to nic złego ale jak się nie zmienisz to nic się nie zmieni
Anonymous
8/28/2025, 12:07:18 PM
No.214266406
>>214266277
45k anon tutaj
Anonymous
8/28/2025, 12:07:45 PM
No.214266414
>>214266441
>>214266399
uspokój się antek
wyruchanie dziwki z gumą nie czyni ciebie czadem
Anonymous
8/28/2025, 12:07:58 PM
No.214266416
A taki zegareczek za 800,000 franków?
Anonymous
8/28/2025, 12:08:12 PM
No.214266419
>>214266431
>>214266191
miałem na myśli masturbowanie konia, widziałeś jakie mają wielkie chuje?
Anonymous
8/28/2025, 12:09:01 PM
No.214266431
>>214266454
Anonymous
8/28/2025, 12:09:31 PM
No.214266441
>>214266451
>>214266414
dla ciebie Antoni praveechku
Anonymous
8/28/2025, 12:10:05 PM
No.214266451
>>214266496
>>214266441
nawet nie jestem prawiczkiem lol
Anonymous
8/28/2025, 12:10:14 PM
No.214266454
>>214266500
>>214266431
tak mówisz lekarzowi jak cie sprawdza
Anonymous
8/28/2025, 12:12:41 PM
No.214266496
>>214266579
>>214266451
zacytuj po dubajsku kiedy ostatni raz ruchałeś w jakich okolicznościach i jakie pozycje zaraz ocenimy
Anonymous
8/28/2025, 12:13:03 PM
No.214266500
>>214266454
jestem zbyt zdrowy, żeby chodzić do lekarza
Anonymous
8/28/2025, 12:16:51 PM
No.214266579
>>214266496
uśmiechnąłem sie
Anonymous
8/28/2025, 12:17:31 PM
No.214266591
>>214266702
>>214266303
>>214266316
tak wyglądają konie w Japonii, poleć i sprawdź sam
Anonymous
8/28/2025, 12:20:47 PM
No.214266660
>>214266670
>>214266690
>>214265505
spamuj do Julek na instagramie czy możesz im wylizać stopy za pieniądze a potem zrizzuj
Anonymous
8/28/2025, 12:21:22 PM
No.214266670
>>214266719
>>214266660
nie mam instagrama
Anonymous
8/28/2025, 12:22:18 PM
No.214266690
>>214266660
za im mogę za darmo wylizać nawet, niech stracę
Anonymous
8/28/2025, 12:22:48 PM
No.214266702
>>214266765
>>214266591
mój agent biletov niedługo tam poleci i mi zrelacjonuje
zobaczymy czy masz rację cwaniaku
Anonymous
8/28/2025, 12:23:31 PM
No.214266719
>>214266735
>>214266670
to koniec dla ciebie
Anonymous
8/28/2025, 12:24:15 PM
No.214266735
Anonymous
8/28/2025, 12:25:37 PM
No.214266765
>>214266825
>>214266702
pff powie że nie ma żeby dla siebie więcej zachować
ty też byś się nie chciał dzielić
Anonymous
8/28/2025, 12:26:07 PM
No.214266775
słucham seksmuzyki
Anonymous
8/28/2025, 12:27:55 PM
No.214266812
załóź instagram'a
0 post'ów 0 follow'ów
co tera?
zdjęcia z piwnicy wrzucać?
Anonymous
8/28/2025, 12:28:41 PM
No.214266825
>>214266765
jak śmiesz oskarżać mnie i mojego przyjaciela o takie skąpstwo?
sprowadziłbym te konimki do polski i je sprzedawał dla anonów, tylko po to żeby pokryć koszty transportu, i żebym mógł ściągnąć więcej
Anonymous
8/28/2025, 12:30:09 PM
No.214266863
>>214266910
>>214266958
Siema
Anonymous
8/28/2025, 12:30:25 PM
No.214266871
>>214266907
>>214266909
Pytanie do anonów - czy jesteście brzydcy?
Anonymous
8/28/2025, 12:30:33 PM
No.214266873
>>214266889
>>214266976
kurwa jak z tych samsungów jebanych się korzysta jak nie dość że zmuszają cię do logowania do gugla, wpierdalają jakieś fejsbuki i inne śmieci z pizdy to jeszcze zmuszają do logowania do jakichś samsungowych rzeczy bo nawet ich apek nie można zaktualizować inaczej
Anonymous
8/28/2025, 12:31:48 PM
No.214266889
>>214266873
anon dostał pierwszy telefon w życiu z androidem?
Anonymous
8/28/2025, 12:32:33 PM
No.214266907
>>214266871
teraz już tak
Anonymous
8/28/2025, 12:32:41 PM
No.214266909
>>214266871
to nawet nie powinno być pytaniem
Anonymous
8/28/2025, 12:32:54 PM
No.214266910
>>214267181
>>214266863
ty dobry bracie?
Anonymous
8/28/2025, 12:33:32 PM
No.214266916
>>214266955
Cieszy mnie że oskarki urodzone po 2000 nie mogą znaleźć pracy w IT. To jest robota dla grubych zakolaków millennialsów, nie chcemy tu brokułowych oskich
Anonymous
8/28/2025, 12:34:11 PM
No.214266931
ja rozumiem mieć lepsze i gorsze chwile w życiu,ale zeby cierpieć cały czas przez chujowe geny i jeszcze robic na jakiegoś kutasa to mi sie we łbie nie mieści jescze patrzę na tych szczęśliwych ludzi i naprawdę sie gotuje w środku ja niedługo chyba coś ehh zwale konia
Anonymous
8/28/2025, 12:35:51 PM
No.214266954
Gardło mnie boli, łeb mnie boli ale siedzę w pracy bo jestem niewolnikiem systemu
Anonymous
8/28/2025, 12:35:56 PM
No.214266955
>>214266916
ja jestem z 2001 a pracuje coś między finansami a IT ale ja nie jestem brokulowiec babyfacowkowy
Anonymous
8/28/2025, 12:36:02 PM
No.214266958
>>214267181
>>214266863
eluwina jak to młode rozrabiaki mówią
Anonymous
8/28/2025, 12:36:55 PM
No.214266976
>>214266873
iPhone nie ma tego problemu
Anonymous
8/28/2025, 12:40:49 PM
No.214267056
baby face przeminie a zakola to ponadczasowa elegancja
Anonymous
8/28/2025, 12:42:46 PM
No.214267094
>>214267167
>>214268063
chciałem użyć pilnika do paznokci, ale nie mam takowego
ale przypomniało mi się że posiadam papier ścierny i użyłem papieru ściernego 40 do poprawienia paznokci po ówczesnym obicęciu ich
Anonymous
8/28/2025, 12:42:55 PM
No.214267100
Anonymous
8/28/2025, 12:44:44 PM
No.214267147
chłop powoli sie przygotowuje na randkę dzisiaj o 17:30 się umówił, musi przejechać autem do powiatowego 30 km w jedną stronę
chyba wyjedzie z godzinę półtorej wcześniej żeby się nie spóźnić
Anonymous
8/28/2025, 12:45:41 PM
No.214267167
>>214267213
>>214267094
no spoko a lakier do paznokci i szmineczka na usteczka nałożone?
Anonymous
8/28/2025, 12:46:05 PM
No.214267176
>>214267397
odpalam mesugaki ASMR porn
Anonymous
8/28/2025, 12:46:16 PM
No.214267181
Anonymous
8/28/2025, 12:47:14 PM
No.214267206
>>214267299
ja czuje ze urodziłem sie tutaj zeby odpokutować za grzechy jakiegoś kutasa który dobrze sie bawi cpa rucha,pije kradnie a ja gnije w piwnicy,bo mam zjebane geny natura
Anonymous
8/28/2025, 12:47:33 PM
No.214267213
>>214267233
>>214267266
>>214267167
mężczyzna obcina paznokcie, brudasie pierdolony
Anonymous
8/28/2025, 12:48:28 PM
No.214267233
>>214267289
>>214267213
lakier bezbarwny też można
Anonymous
8/28/2025, 12:49:47 PM
No.214267266
>>214267213
ja obgryzam jak maczo dżon łejn
Anonymous
8/28/2025, 12:50:44 PM
No.214267289
>>214267233
nałożę ci kija w dupę
Anonymous
8/28/2025, 12:51:03 PM
No.214267299
>>214267206
nom to nie mamy podjazdu do fluffyfringa
Anonymous
8/28/2025, 12:52:22 PM
No.214267324
ale się źle czułem musiałem jeszcze iść spaćmoże teraz będzie trochę lepiej albo nie będzie
Anonymous
8/28/2025, 12:53:08 PM
No.214267339
miało być zimnoo a jest gorącooooo.
Anonymous
8/28/2025, 12:55:43 PM
No.214267397
>>214267415
>>214267428
>>214267176
Lubię męskie asmr, takie jak fryzjer lub wizyta u lekarza. Czy to gejowskie?
Anonymous
8/28/2025, 12:56:15 PM
No.214267415
>>214267397
to bardzo męskie
Anonymous
8/28/2025, 12:57:01 PM
No.214267428
>>214268352
>>214267397
nie, chyba że dotykasz wtedy siusiora
oglądam króliczki na youtube, są zabawne
Anonymous
8/28/2025, 1:03:30 PM
No.214267587
>>214267558
nie można temu zaprzeczyć
Anonymous
8/28/2025, 1:06:35 PM
No.214267655
>>214267672
>>214267558
>obejrzyj jeden film z kotkami
>nagle cała strona główna zajebana kotami i innymi przerośniętymi gatunkami
dzięki panie google
Anonymous
8/28/2025, 1:07:39 PM
No.214267672
>>214267754
>>214267558
>>214267655
ja preferuję małe żabki
Anonymous
8/28/2025, 1:09:47 PM
No.214267716
komputer wyświetl filmy z zabawnymi króliczkami których właścicielkami są śliczne japonki
teraz zapętl
Anonymous
8/28/2025, 1:11:23 PM
No.214267754
>>214267764
>>214267672
takie ze śmiesznym tyłkiem?
Anonymous
8/28/2025, 1:11:50 PM
No.214267764
Anonymous
8/28/2025, 1:14:46 PM
No.214267816
nie garb się jest pajączek
opinie?
Anonymous
8/28/2025, 1:16:03 PM
No.214267841
>>214267931
>>214268182
>>214265284
skąd miał kasę na randki
Anonymous
8/28/2025, 1:19:46 PM
No.214267931
>>214267841
roznosił gazety i kosił trawniki jak to w ameryczce
Anonymous
8/28/2025, 1:25:24 PM
No.214268063
>>214268318
>>214267094
cwel a klateczka zapięta?
Anonymous
8/28/2025, 1:30:29 PM
No.214268182
>>214267841
Robił loda w bramie
Anonymous
8/28/2025, 1:33:49 PM
No.214268263
Ta książka jest poświęcona tym czytelnikom,
którzy o nią prosili… i prosili…, i prosili…, i prosili.
Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiliście.
Mój świat kręci się każdego dnia dzięki Wam.
Dziękuję:
Anne Messitte za rady, dobry nastrój i wiarę we mnie. Za to, że szczodrze poświęcała czas i dokładała nieskończonych wysiłków, aby wygładzić moją prozę. Pozostanę jej dłużniczką na wieki.
Tony’emu Chirico i Russellowi Perreault za to, że zawsze się o mnie troszczyli. Cudownemu zespołowi literackiemu i opracowania graficznego, który się postarał, by ta książka dotarła do mety: Amy Brosey, Lydii Buechler, Katherine Hourigan, Andy’emu Hughesowi, Claudii Martinez i Megan Wilson.
Niallowi Leonardowi za miłość, wsparcie i porady, jak również za to, że jest jedynym człowiekiem, który potrafi mnie tak naprawdę, naprawdę rozśmieszyć.
Valerie Hoskins, mojej agentce, bez której dalej pracowałabym w telewizji. Dziękuję Ci za wszystko.
Kathleen Blandino, Ruth Clampett, Belindzie Willis; dzięki za przeczytanie wersji roboczej.
Zagubionym Dziewczynom za ich cenną przyjaźń i terapię.
Bunker Babes za dowcip, mądrość, wsparcie i przyjaźń.
Paniom z fanpage’u za pomoc przy amerykanizmach.
Peterowi Branstonowi za pomoc przy TSR1.
Brianowi Brunettiemu za naukę latania śmigłowcem.
Prof. Dawnowi Carusiemu za wytłumaczenie zawiłości systemu szkolnictwa wyższego w USA.
Prof. Chrisowi Collinsowi za naukę gleboznawstwa.
Dr Rainie Sluder za wyjaśnienia dotyczące leczenia uzależnień.
I wreszcie gorąco dziękuję moim dzieciom. Kocham Was tak, że nie umiem wyrazić tego słowami. Dajecie nieopisaną radość mnie i wszystkim dokoła. Jesteście pięknymi, zabawnymi, inteligentnymi, empatycznymi młodymi ludźmi, a ja jestem z Was niebywale dumna.
Anonymous
8/28/2025, 1:34:24 PM
No.214268275
>>214269437
to chyba koniec
źle wstanąłem i teraz mnie kość obok kości ogonowej boli
nie mogę się schylać
Anonymous
8/28/2025, 1:34:57 PM
No.214268286
PONIEDZIAŁEK, 9 MAJA 2011
Mam trzy samochodziki. Ścigają się szybko po podłodze. Bardzo szybko. Jeden jest czerwony. Jeden zielony. Jeden żółty. Lubię zielony. Jest najlepszy. Mamusia też lubi moje samochodziki. Lubię, jak mamusia bawi się ze mną samochodzikami. Jej ulubiony to czerwony. Dzisiaj siedzi na kanapie i patrzy w ścianę. Zielony samochodzik wpada na dywan. Czerwony za nim. Potem żółty. Bęc! Ale mamusia nie widzi. Jeszcze raz – ścigają się i zderzają. Bęc! Ale mamusia nie widzi. Celuję zielonym samochodzikiem między jej nogi. Ale on wjeżdża pod kanapę. Nie mogę go dosięgnąć. Mam za duże ręce, nie mieszczą się w szparze. Mamusia nie widzi. Chcę mój zielony samochodzik. Ale mamusia wciąż siedzi na kanapie i patrzy w ścianę. „Mamusiu, mój samochodzik”. Nie słyszy mnie. „Mamo”. Ciągnę ją za rękę, a ona kładzie się na plecach, i zamyka oczy. „Nie teraz, Małpeczko. Nie teraz”, mówi. Zielony samochodzik zostaje pod kanapą. Widzę go. Ale nie mogę go dosięgnąć. Zielony samochodzik jest włochaty. Pokryty szarym futrem i brudem. Chcę go z powrotem. Ale nie mogę go dosięgnąć. Nie dam rady. Straciłem zielony samochodzik. Straciłem. I nigdy więcej nie będę mógł się nim bawić.
Otwieram oczy i sen rozpływa się w świetle poranka. Co mi się śniło, do diabła? Usiłuję sobie przypomnieć znikające fragmenty obrazów, ale na próżno.
Odpędzam te myśli, prawie każdego ranka tak robię, wstaję z łóżka i idę do garderoby po świeży dres. Ołowiane niebo za oknem zapowiada deszcz, a ja nie mam ochoty przemoknąć dziś podczas przebieżki. Ruszam na górę do sali ćwiczeń, włączam telewizor nastawiony na poranne wiadomości biznesowe i wchodzę na bieżnię.
Anonymous
8/28/2025, 1:36:12 PM
No.214268315
Moje myśli wypełnia porządek dnia. Same spotkania, chociaż później jestem umówiony w biurze na zajęcia z trenerem osobistym – powalczyć z Bastille’em to czysta przyjemność.
Może powinienem zadzwonić do Eleny?
No, może. Zjedlibyśmy razem kolację pod koniec tygodnia.
Zdyszany zatrzymuję bieżnię i idę pod prysznic rozpocząć kolejny monotonny dzień.
– Jutro – rzucam, odprawiając Claude’a Bastille’a, który właśnie stanął na progu gabinetu.
– W tym tygodniu golf, Grey. – Bastille uśmiecha się arogancko. Wie, że zwycięstwo na polu golfowym ma w kieszeni.
Patrzę na niego spode łba, gdy się odwraca i wychodzi. Jego ostatnie słowa to sól na moje rany, bo choć podczas dzisiejszych ćwiczeń bardzo się starałem, mój trener skopał mi tyłek. Tylko Bastille jest w stanie mnie pokonać, a teraz chce zedrzeć ze mnie jeszcze parę deko tłuszczu na polu golfowym. Nie cierpię golfa, ale tyle interesów się przy nim załatwia, że muszę zdzierżyć te lekcje. Poza tym niechętnie przyznaję, że dzięki grze z Bastille’em faktycznie idzie mi coraz lepiej.
Patrzę za okno na Seattle, dopada mnie tak dobrze znana, choć niemiła mi nuda. Nastrój mam szary i paskudny jak dzisiejsza pogoda. Kolejne dni niczym się od siebie nie różnią, potrzeba mi jakiejś rozrywki. Cały weekend pracowałem, a teraz, w czterech ścianach gabinetu, dopada mnie niepokój, zdenerwowanie. Niedobrze. Po tylu walkach z Bastille’em nie powinienem się tak czuć.
Ściągam brwi. Uświadamiam sobie, że niestety, ostatnio zdołała mnie rozruszać jedynie wysyłka dwóch frachtowców z ładunkiem do Sudanu. A właśnie – miała przyjść Ros z obliczeniami, omówić logistykę. Co ją, do cholery, zatrzymało? Sprawdzam rozkład dnia i sięgam po telefon.
Anonymous
8/28/2025, 1:36:23 PM
No.214268318
>>214269865
>>214268063
chciałbym żeby gf zamknęła mnie w klatce i kazała patrzeć jak rucha duże kutasy
Anonymous
8/28/2025, 1:37:19 PM
No.214268339
Cholerny świat. Muszę ścierpieć upartą pannę Kavanagh z gazetki WSU, Uniwersytetu Stanu Waszyngton. Do diabła, co mnie napadło, że się zgodziłem? Nie cierpię wywiadów – bezmyślnych pytań z ust niedoinformowanych, zazdrosnych ludzi, którzy chcą grzebać w moim prywatnym życiu. I do tego studentka! Dzwoni telefon.
– Tak? – rzucam ze złością do Andrei, jakby to ona była winna. Przynajmniej mogę się postarać, żeby ten wywiad nie trwał pół dnia.
– Anastasia Steele do pana, panie Grey.
– Steele? Oczekiwałem Katherine Kavanagh.
– Anastasia Steele, proszę pana.
Nie cierpię niespodzianek.
– Wpuść ją.
Proszę, proszę… Panna Kavanagh jest nieosiągalna. Znam jej ojca, Eamona, właściciela Kavanagh Media. Zdarzyło nam się robić interesy, sprawił na mnie wrażenie bystrego i rozsądnego. Tym wywiadem robię mu przysługę – co zamierzałem odbić sobie później, w dogodnym momencie. I muszę przyznać, że byłem trochę ciekaw córki Eamona, chciałem zobaczyć, czy jabłko padło daleko od jabłoni.
Zamieszanie w drzwiach podrywa mnie na nogi, gdy wir długich kasztanowych włosów, bladych kończyn i wysokich brązowych butów dosłownie wpada na łeb, na szyję do gabinetu. Hamując naturalne zniecierpliwienie w obliczu takiej niezdarności, jednym susem dopadam dziewczyny. Wylądowała na czworakach. Łapię ją za szczupłe ramiona i pomagam wstać.
Spojrzenie czystych, zawstydzonych oczu krzyżuje się z moim i zastygam jak porażony piorunem. Mają zupełnie niezwykłą barwę, błękitną, są pełne niewinności i przez jedną straszną chwilę odnoszę wrażenie, że dziewczyna widzi mnie na wskroś. Czuję się… obnażony. Ta myśl wyprowadza mnie z równowagi, więc natychmiast ją odpędzam.
Anonymous
8/28/2025, 1:37:53 PM
No.214268352
>>214267428
Ja nie. Dlaczego asmr jest seksualny? To jak bycie z kimś blisko.
Anonymous
8/28/2025, 1:38:25 PM
No.214268367
Ma drobną, słodką twarz, teraz oblaną rumieńcem. Niewinna, blada róża. Przez głowę przelatuje mi pytanie, czy cała jej skóra jest taka – bez skazy – i jak wyglądałaby różowa i rozgrzana po wysmaganiu trzcinką.
Niech to szlag.
Powstrzymuję rozbiegane myśli, zaniepokojony ich kierunkiem. Do diabła, co ty wyrabiasz, Grey? Ona jest o wiele za młoda. Wlepia we mnie wzrok – powstrzymuję się od przewrócenia oczami. Tak, tak, mała, pozory mylą. Muszę z twoich oczu przegnać ten zachwyt, ale trochę się przy tym zabawmy!
– Dzień dobry, panno Kavanagh. Jestem Christian Grey. Nic się pani nie stało? Może zechce pani usiąść?
I znów ten rumieniec. Odzyskałem już panowanie nad sobą i teraz lustruję ją wzrokiem. Jest całkiem atrakcyjna – drobna, bez śladu opalenizny, z grzywą ciemnych włosów, ledwo trzymanych w karbach gumką.
Szatynka.
Owszem, bardzo atrakcyjna. Wyciągam rękę, gdy upokorzona duka przeprosiny i podaje mi dłoń. Skórę ma chłodną, delikatną, ale uścisk zaskakująco mocny.
– Panna Kavanagh jest niedysponowana, więc przysłała mnie. Mam nadzieję, że to panu nie przeszkadza. – Ma spokojny, melodyjny, odrobinę niepewny głos. Co chwilę mruga powiekami, długie rzęsy trzepocą.
Po jej niezbyt eleganckim wejściu nie umiem ukryć rozbawienia, gdy pytam, kim jest.
– Anastasia Steele. Studiuję literaturę angielską z Kate… yyy… Katherine… yyy… panną Kavanagh na Uniwersytecie Stanowym w Vancouver.
Nieśmiały mól książkowy, co? Na to wygląda; marnie ubrana, drobna figurka ukryta pod bezkształtnym swetrem, prostą spódniczką i praktycznymi butami. Ma w ogóle jakieś pojęcie o stylu? Rozgląda się nerwowo po gabinecie – zerka na wszystko, byle nie na mnie, zauważam z rozbawieniem i ironią.
Anonymous
8/28/2025, 1:39:05 PM
No.214268383
Jak w tym wieku może być dziennikarką? Za grosz stanowczości. Jest zmieszana, pokorna… uległa. Zdezorientowany nieprzyzwoitymi myślami, potrząsam głową i zastanawiam się, czy pierwsze wrażenia są wiarygodne. Mamrocząc jakieś banały, zapraszam ją, by usiadła, i zauważam, że wpadły jej w oko wiszące w gabinecie obrazy. Nim zdążę się ugryźć w język, tłumaczę:
– Miejscowa artystka. Nazywa się Trouton.
– Cudowne. To, co zwyczajne, na nich wydaje się niezwykłe – mówi marzycielsko, zatracona w wyjątkowym, znakomitym artyzmie dzieł Trouton.
Ma delikatny profil – zadarty nosek, miękkie, pełne usta – i dokładnie oddała moje wrażenia. „To, co zwyczajne, na nich wydaje się niezwykłe”. Błyskotliwa uwaga. Panna Steele jest bystra.
Zgadzam się i patrzę zafascynowany, jak jej twarz kolejny raz pokrywa się rumieńcem. Siadając naprzeciwko, usiłuję okiełznać myśli. Z wielkiej torebki wyciąga pogniecione kartki i dyktafon. Jest nieporadna jak dziecko, dwa razy upuszcza cholerny gadżet na mój stolik w stylu Bauhausu. Najwyraźniej nigdy w życiu nie trzymała w ręce dyktafonu, ale z jakiegoś niepojętego powodu wydaje mi się to zabawne. W normalnych okolicznościach jej niezręczność doprowadziłaby mnie do szewskiej pasji, teraz jednak trzymam palec na ustach, skrywając uśmiech, i powstrzymuję chęć, by samemu nastawić sprzęt.
Kiedy się guzdrze i popada w coraz większe zmieszanie, wpada mi do głowy, że moja szpicruta mogłaby dźwignąć jej motorykę na niezły poziom. Dzięki biegle użytej szpicrucie nawet najbardziej płochliwe stworzenia chodzą jak w zegarku. Ta zabłąkana myśl sprawia, że muszę zmienić pozycję w fotelu. Dziewczyna zerka na mnie i zagryza dolną wargę. Pełną wargę.
O kurwa! Jak mogłem nie zauważyć, że ma tak pociągające usta?
– Prze… przepraszam, nie znam się na tym.
Anonymous
8/28/2025, 1:39:42 PM
No.214268402
Widzę, mała, ale w tej chwili mnie to wali, bo nie mogę oderwać oczu od twoich ust.
– Nikt pani nie pogania, panno Steele. – Znów muszę się skupić i opanować krnąbrne myśli.
Grey… przestań, natychmiast.
– Pozwoli pan, że będę nagrywała odpowiedzi? – pyta z wyrazem oczekiwania na jasnej twarzy.
Chce mi się śmiać.
– Teraz mnie pani pyta, jak już zadała sobie pani tyle trudu, żeby nastawić ten dyktafon?
Mruga powiekami, przez chwilę ma oczy jak spodki, w nich wyraz zagubienia, a mnie dopada, rzadkie w moim przypadku, poczucie winy.
Nie bądź dupkiem, Grey.
– Pozwolę, oczywiście. – Nie chcę mieć na sumieniu tego spojrzenia.
– Czy Kate, to znaczy panna Kavanagh, wyjaśniła, jaki jest cel tego wywiadu?
– Tak, ma się pojawić w numerze gazetki uczelnianej przed rozdaniem dyplomów, ponieważ w tym roku ja będę z tej okazji wygłaszał mowę.
Nie mam pojęcia, co za diabeł mnie podkusił, bym się na to zgodził. Sam z PR-u wbijał mi do głowy, że wydział ochrony środowiska na WSU potrzebuje reklamy, aby ściągnąć dodatkowe fundusze poza moim grantem. Ale Sam sprzedałby własną matkę, byle media miały temat do bicia piany na nasz temat.
Panna Steele znów mruga, jakby usłyszała nowość nad nowościami – i ma przy tym na twarzy wyraz nagany. Nie przygotowała się do wywiadu? A powinna. Ta myśl studzi mi krew. To… niemiłe, nie oczekiwałbym tego ze strony kogoś, kto zajmuje mój czas.
– Świetnie. Mam kilka pytań, panie Grey. – Zatyka za ucho kosmyk, wytrącając mnie z rozdrażnienia.
– Tego się spodziewałem – mówię sucho. Niech się pomęczy. Posłusznie się męczy, a potem prostuje wąskie ramiona. Cała poważna i skupiona. Pochyla się, wciska START i ściągając brwi, patrzy na pogniecione notatki.
Anonymous
8/28/2025, 1:40:49 PM
No.214268426
– Jest pan bardzo młody jak na kogoś, kto stworzył takie imperium. Czemu zawdzięcza pan swój sukces?
Stać ją na ciekawsze pytanie niż to. Co za nuda. Ani grama oryginalności. Czuję się zawiedziony. Powtarzam stereotypową odpowiedź o wyjątkowych ludziach, którzy dla mnie pracują. Ludziach zaufanych na tyle, na ile w ogóle komuś ufam, i dobrze opłacanych… ple, ple, ple… Ale, panno Steele, fakty są takie, że jestem świetny w tym, co robię. Dla mnie rzecz jest prosta jak budowa cepa. Kupuję podupadające, źle zarządzane firmy i stawiam je na nogi, niektóre zatrzymuję, a jeśli rzeczywiście upadają, przejmuję ich majątek i odprzedaję tym, którzy dadzą najwięcej. Wszystko sprowadza się do doskonałego rozeznania się w sytuacji, a to zawsze zależy od ludzi, którzy podejmują decyzje. Żeby osiągnąć sukces w biznesie, trzeba mieć dobrych pracowników, a ja umiem oceniać ludzi lepiej niż inni.
– Może po prostu ma pan szczęście – sugeruje spokojnie.
Szczęście? Przechodzi mnie dreszcz rozdrażnienia. Jak ona śmie? Wydaje się skromna i cicha, ale co to za pytanie? Nikt nigdy nie zasugerował, że mam szczęście. Ciężka praca, znajdowanie właściwych ludzi, śledzenie ich poczynań, trafna ocena, na co ich stać, i pozbywanie się ich, jeśli się okazuje, że nie spełniają moich wymagań. Tego się trzymam, i to mocno. To nie ma żadnego związku ze szczęściem. Niech to wszyscy diabli. Popisując się erudycją, cytuję Andrew Carnegiego, mojego ulubionego przemysłowca:
– Rozwój ludzi to najważniejszy cel przywódcy.
– Mówi pan tak, jakby miał pan obsesję na punkcie podporządkowania sobie innych – mówi całkiem serio.
Co, u diabła…? Czyżby zdołała mnie przejrzeć?
Kontrolowanie innych to moje drugie imię, skarbie.
Gromię ją wzrokiem, w nadziei, że ją zastraszę.
Anonymous
8/28/2025, 1:41:57 PM
No.214268450
– Och, jestem biegły w podporządkowywaniu, ćwiczę się w tym nieustannie, panno Steele. – I poćwiczyłbym teraz na tobie.
Dziewczyna znów przygryza wargę, na jej twarz powraca kuszący rumieniec. Kontynuuję, starając się nie myśleć o jej ustach.
– Poza tym jeśli ktoś chce zdobyć wielką władzę, musi sobie wmówić, w najskrytszych marzeniach, że sensem jego istnienia jest sprawowanie kontroli.
– Uważa pan, że ma wielką władzę? – pyta ciepłym, łagodnym tonem, ale jej uniesione delikatne brwi sygnalizują krytykę. Czy świadomie mnie prowokuje? Co mnie wkurza: jej pytania, postawa czy też fakt, że wydaje mi się atrakcyjna? Moje rozdrażnienie rośnie.
– Zatrudniam ponad czterdzieści tysięcy ludzi. To daje mi poczucie odpowiedzialności… poczucie władzy, jeśli pani woli. Gdybym uznał, że nie interesuje mnie już branża telekomunikacyjna i pozbyłbym się firmy, po miesiącu dwadzieścia tysięcy osób miałoby problem ze spłacaniem hipoteki.
Na tę odpowiedź rozchyla szeroko usta. Tak lepiej. Spróbuj to przetrawić. Odzyskuję równowagę ducha.
– Nie rozlicza się pan przed zarządem?
– Jestem właścicielem mojej firmy. Nie muszę się tłumaczyć żadnemu zarządowi. – Powinna to wiedzieć.
– A ma pan jakieś inne zainteresowania poza pracą? – podejmuje pospiesznie, należycie odczytując moją reakcję. Wie, że jestem wkurzony, i z jakiegoś niezgłębionego powodu sprawia mi to przyjemność.
– Mam różnorodne zainteresowania, panno Steele. Niezwykle różnorodne. – Przez głowę przebiegają mi różne wizje, w których jest w moim pokoju zabaw: przypięta do krzyża, na wielkim łożu z baldachimem z rozłożonymi nogami i rękami, z rozstawionymi nogami na ławie chłosty. No i proszę – znów tamten rumieniec. Jak mechanizm obronny.
– Ale skoro pan pracuje tak ciężko, jak się pan relaksuje?
Anonymous
8/28/2025, 1:42:37 PM
No.214268470
– Relaksuje? – W jej pyskatej buzi to słowo brzmi dziwnie, ale zabawnie. Poza tym kiedy mam czas na relaks? Nie ma pojęcia, czym się zajmuję. Ale znów patrzy na mnie tym naiwnym spojrzeniem i mimowolnie rozważam jej pytanie. Jak ja się relaksuję? Żegluję, latam, rżnę… sprawdzam granice wytrzymałości atrakcyjnych drobnych szatynek takich jak ona i zmuszam je do posłuszeństwa… Na tę myśl znów poruszam się niespokojnie w fotelu, ale odpowiadam gładko, pomijając kilka ulubionych hobby.
– Inwestuje pan w produkcję. Właściwie dlaczego?
– Lubię tworzyć coś od zera. Lubię wiedzieć, jak coś działa, czym jest napędzane, jak to zmontować i rozmontować. I uwielbiam statki. Cóż mogę powiedzieć? – Transportują żywność na naszej planecie.
– Można by uznać, że kieruje się pan sercem, a nie logiką i faktami.
Sercem? Ja? Och, nie, mała.
Moje serce dawno temu rozszarpano na kawałki.
– Niewykluczone. Chociaż wiele osób powiedziałoby, że nie mam serca.
– Dlaczego miałyby tak powiedzieć?
– Bo dobrze mnie znają. – Uśmiecham się do niej kpiąco. Po prawdzie nikt nie zna mnie dobrze, może poza Eleną. Ciekawe, co powiedziałaby na tę pannę Steele. Dziewczyna jest jedną wielką masą sprzeczności; nieśmiała, niezręczna, zdecydowanie bystra i podniecająca jak diabli.
Tak, dobra, przyznaję. Jest pociągająca.
Rzuca następne wykute na blachę pytanie.
– Czy pańscy przyjaciele powiedzieliby, że łatwo pana rozgryźć?
– Jestem bardzo skrytą osobą. Dokładam starań, by chronić swoją prywatność. Nie udzielam często wywiadów. – Przy takim życiu, jakie wybrałem, potrzebuję prywatności.
– Czemu się pan zgodził na ten wywiad?
Anonymous
8/28/2025, 1:43:12 PM
No.214268483
– Ponieważ jestem dobroczyńcą pani uniwersytetu i nie zdołałem zniechęcić panny Kavanagh. Niezłomnie wierci dziurę w brzuchu moim PR-owcom, a ja podziwiam ten rodzaj uporu. – Ale cieszę się, że to ty tu wpadłaś, nie ona.
– Inwestuje pan również w technologie upraw. Skąd zainteresowanie tą dziedziną?
– Zbyt wielu ludziom na naszej planecie brakuje żywności, panno Steele, a pieniędzmi się ich nie nakarmi. – Patrzę na nią z kamienną twarzą.
– To brzmi jak deklaracja prawdziwego filantropa. Czy taka jest pańska pasja? Nakarmienie ubogich tego świata? – Patrzy na mnie ze zdziwieniem, jakbym był jakąś zagadką, ale nie ma mowy, bym pozwolił jej zajrzeć w głąb mojej czarnej duszy. To nie obszar, o którym można konwersować przy herbatce. Śmiało, Grey.
– To sensowny biznes – odpowiadam pod nosem, udając znudzenie. Aby uwolnić się od wszystkich myśli o głodzie, wyobrażam sobie, że posuwam ją w te usta. Tak, te usta potrzebują ćwiczeń… widzę ją, jak klęczy przede mną. To dopiero ciekawy obrazek.
Recytuje następne pytanie, odrywając mnie od fantazji.
– Wyznaje pan jakąś filozofię? Jeśli tak, to jaką?
– Nie wyznaję żadnej filozofii jako takiej. Może dewizę Carnegiego: „Człowiek, który osiągnął zdolność całkowitego panowania nad swoim umysłem, może zapanować nad wszystkim innym, i ma do tego pełne prawo”. Jestem inny niż wszyscy, z determinacją dążę do celu. Lubię sprawować władzę, mieć kontrolę; nad sobą i nad otoczeniem.
– Więc jest pan owładnięty żądzą posiadania?
Tak, mała. Chciałbym posiadać choćby ciebie. Ściągam brwi, zaskoczony tą myślą.
– Chcę zasłużyć na to posiadanie, ale tak, w gruncie rzeczy do niego się to sprowadza.
– Sprawia pan wrażenie rasowego konsumpcjonisty. – Jej głos jest zabarwiony dezaprobatą i to znów mnie wkurza.
– Bo jestem konsumpcjonistą.
Anonymous
8/28/2025, 1:43:55 PM
No.214268506
Mówi jak dzieciak z bogatego domu, który zawsze dostawał to, czego chciał, ale przyglądam się uważniej jej ubraniom – z taniego sklepu w rodzaju Old Navy albo H&M – i wiem, że to nieprawda. Nie wychowała się w dostatku.
Mógłbym się tobą dobrze zająć…
Do diabła, skąd mi to wpadło do łba?
Chociaż, jak się nad tym dobrze zastanowić, to potrzebuję nowej uległej. Ile to czasu upłynęło od Susannah? Dwa miesiące? No i proszę, już się ślinię do następnej. Uśmiecham się do niej miło. Konsumpcjonizm to nie grzech – w końcu konsumpcja napędza to, co zostało z amerykańskiej gospodarki.
– Był pan adoptowany. Jak pan sądzi, na ile to pana ukształtowało?
A co ma piernik do wiatraka? Idiotyczne pytanie. Gdybym został z tamtą zaćpaną dziwką, pewnie bym już nie żył. Zbywam ją pierwszą lepszą odpowiedzią, siląc się na spokój w głosie, ale naciska, chce wiedzieć, ile miałem lat, gdy mnie adoptowano.
Zamknij jej ryja, Grey!
– Tego rodzaju informacje są dostępne publicznie, panno Steele – odpowiadam lodowatym głosem.
To też powinna wiedzieć. Teraz sprawia wrażenie skruszonej, gdy układa za uchem niesforny kosmyk. Dobrze.
– Musiał pan poświęcić życie rodzinne dla pracy.
– To nie jest pytanie – rzucam ostro.
Aż podskakuje, wyraźnie zakłopotana, ale stać ją na przeprosiny i przerabia wypowiedź.
– Czy musiał pan poświęcić życie rodzinne dla pracy?
Na co mi rodzina?
– Mam rodzinę. Mam brata, siostrę i kochających rodziców. Nie interesuje mnie dalsze rozszerzanie rodziny.
– Jest pan gejem, panie Grey?
Co, u diabła…?!
jeśli czytasz ten post życzę ci miłego dnia
Anonymous
8/28/2025, 1:49:36 PM
No.214268668
>>214268623
dzięki anonku tobie też życzę ^w^
Anonymous
8/28/2025, 1:58:40 PM
No.214268912
Nie mogę uwierzyć, że powiedziała to na głos! Jak na ironię, o to nie spytaliby mnie nawet najbliżsi. Jak ona śmie…? Mam chęć porwać ją z fotela, przełożyć przez kolano, sprać, a potem, związawszy ręce za plecami, zerżnąć na biurku. Miałaby odpowiedź na swoje idiotyczne pytanie. Biorę głęboki, uspokajający oddech. Ku mojemu mściwemu zadowoleniu wydaje się głęboko skrępowana własnym pytaniem. Unoszę brwi, ale zachowuję absolutny spokój w głosie:
– Nie, Anastasio, nie jestem gejem. – Anastasia. Urocze imię. Przyjemnie przetacza mi się po języku.
– Bardzo przepraszam. Tak jest… tu napisane. – Znów morduje kosmyk. Najwyraźnej ma taki tik.
To nie jej wypociny? Pytam ją o to, a ona blednie. Niech to szlag, naprawdę jest atrakcyjna, w taki subtelny sposób.
– Noo… nie. Pytania ułożyła Kate… panna Kavanagh.
– Pracujecie razem w gazetce?
– Nie. Mieszkamy razem.
Nic dziwnego, że jest taka roztrzepana. Drapię się po brodzie, rozważając, czy dać jej naprawdę w kość, czy nie.
– Zgłosiła się pani na ochotnika do przeprowadzenia wywiadu? – pytam i w nagrodę otrzymuję jej pokorne spojrzenie; denerwuje się moją reakcją. Podoba mi się to, jak na nią działam.
– Zostałam oddelegowana. Kate zachorowała – mówi cicho.
– To sporo tłumaczy.
Rozlega się pukanie do drzwi i wchodzi Andrea.
– Panie Grey, przepraszam, że przeszkadzam, ale następne spotkanie ma pan za dwie minuty.
– Jeszcze nie skończyliśmy, Andreo. Odwołaj to spotkanie.
Wytrzeszcza na mnie oczy, zbita z tropu. Patrzę na nią groźnie. Wyjdź! Natychmiast! Jestem zajęty małą panną Steele.
– Oczywiście, panie Grey – mówi, szybko się opanowując. Robi w tył zwrot i wychodzi.
Z powrotem skupiam uwagę na intrygującym, frustrującym stworzeniu na kanapie.
– Na czym stanęliśmy, panno Steele?
Anonymous
8/28/2025, 2:08:08 PM
No.214269153
>>214269109
idź do pracy na 2 tygodnie
Anonymous
8/28/2025, 2:08:52 PM
No.214269175
>>214269641
>>214269814
>>214269109
nadal nie wiem jaka jest różnica między hdmi a diplay portami
Anonymous
8/28/2025, 2:10:23 PM
No.214269220
byłem w sklepie co tym myślimy?
Anonymous
8/28/2025, 2:10:43 PM
No.214269232
>>214269322
>>214269109
dosłownie mam taką, ale nie pamiętam żebym tyle za nią płacił
Anonymous
8/28/2025, 2:14:39 PM
No.214269322
>>214269232
anon pewnie kupił wersję 8gb, niech nie mówi o tym głośno bo się będą z niego śmiać okrutnicy
Anonymous
8/28/2025, 2:18:28 PM
No.214269414
– Nie chciałabym panu w niczym przeszkadzać.
Och, nie, maleńka. Teraz moja kolej. Chcę wiedzieć, czy ta urocza buzia kryje jakieś tajemnice.
– Chcę się czegoś dowiedzieć o pani. Żeby było sprawiedliwie. – Gdy się odchylam na oparcie i przykładam palec do ust, zerka na nie i przełyka ślinę. Och, tak, ta sama reakcja co zwykle. To miło, że nie jest całkiem obojętna na moje wdzięki.
– Nie ma tego wiele – mówi, znowu się rumieniąc.
Onieśmielam ją.
– Jakie ma pani plany po dyplomie?
– Jeszcze żadnych, panie Grey. Przede mną ostatnie egzaminy.
– Mamy tu znakomity program dla stażystów.
Co mnie opętało, żeby w ogóle o tym wspominać? To wbrew zasadom, Grey. Nigdy nie posuwaj personelu… Ale przecież nie posuwasz tej dziewczyny.
Wydaje się zaskoczona i znów zagryza wargę. Czemu to takie podniecające?
– Tak? Będę to miała na uwadze – odpowiada. – Chociaż nie jestem pewna, czybym tu pasowała.
– Czemu pani tak mówi? – pytam. Co nie tak z moją firmą?
– To chyba oczywiste, prawda?
– Nie dla mnie. – Jej odpowiedź zbija mnie z tropu. Znów się rumieni, gdy sięga po dyktafon.
Cholera, ona wychodzi. Przebiegam w myślach mój terminarz na popołudnie – nie ma tam niczego, co nie mogłoby zaczekać.
– Chciałaby pani, żebym pokazał pani biuro?
– Na pewno jest pan na to zbyt zajęty, panie Grey, a przede mną długa droga.
– Wraca pani do Vancouver? – Spoglądam przez okno. To daleko jak cholera. I pada. Nie powinna jechać w taką pogodę, ale nie mogę jej zabronić. Ta myśl mnie irytuje. – No to proszę jechać ostrożnie. – Mówię to niezamierzenie surowym tonem. Szamoce się z dyktafonem. Chce wyjść z gabinetu, a ja, o dziwo, chciałbym ją zatrzymać. – Niczego więcej pani nie trzeba? – pytam, wyraźnie starając się ją zatrzymać.
Anonymous
8/28/2025, 2:19:03 PM
No.214269426
– Tak, proszę pana – odpowiada cicho. Jej słowa, ich brzmienie mnie zaskakują… W ustach takiej bystrej dziewczyny… Przez chwilę wyobrażam sobie te usta na moje zawołanie. – Dziękuję za wywiad, panie Grey.
– Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiadam; szczerze, bo od dawna nikt mnie tak nie zafascynował. Ta myśl budzi mój niepokój. Dziewczyna wstaje, a ja wyciągam rękę, żeby jej dotknąć. – Do następnego spotkania, panno Steele. – Mówię cicho, gdy nasze dłonie się spotykają. Tak, chcę wychłostać i zerżnąć tę dziewczynę w moim pokoju zabaw. Chcę ją mieć związaną i spragnioną… spragnioną mnie, ufną. Przełykam ślinę.
Nie ma mowy, Grey.
– Do widzenia, panie Grey. – Kiwa głową i szybko cofa rękę, zbyt szybko.
Nie mogę pozwolić jej tak zniknąć. Jest oczywiste, że rozpaczliwie pragnie wyjść. To irytujące, ale gdy otwieram drzwi gabinetu, doznaję olśnienia.
– Pilnuję, żeby tym razem pokonała pani próg – żartuję.
Jej usta zaciskają się w wąską linię.
– To bardzo miło z pańskiej strony – rzuca sucho.
Panna Steele bynajmniej nie jest potulna! Uśmiecham się szeroko za jej plecami, gdy wychodzi, i ruszam za nią. Andrea i Olivia wstrząśnięte śledzą nas wzrokiem. Tak, wiem. Ja ją tylko odprowadzam.
– Miała pani płaszcz? – pytam.
– Kurtkę.
Patrzę znacząco na Olivię, a ta natychmiast się rzuca po granatową kurtkę i podaje mi ją ze swoim zwykłym głupawym uśmiechem. Chryste, Olivia potrafi umęczyć – wiecznie robi do mnie maślane oczy.
No tak. Kurtka jest znoszona, tania. Panna Anastasia Steele powinna się lepiej ubierać. Podaję dziewczynie okrycie i gdy wkłada je na szczupłe ramiona, muskam ją u podstawy karku. Zamiera pod tym dotykiem i blednie.
Anonymous
8/28/2025, 2:19:26 PM
No.214269437
>>214268275
dobra już mniej boli
chyba będę żył
Anonymous
8/28/2025, 2:27:03 PM
No.214269641
>>214269175
można dać wincyj hz na displayu
Anonymous
8/28/2025, 2:31:37 PM
No.214269753
ide do barbera
Anonymous
8/28/2025, 2:32:19 PM
No.214269773
Tak! Działam na nią. Ta świadomość jest niezwykle przyjemna. Idę swobodnym krokiem do windy i naciskam guzik, podczas gdy dziewczyna stoi obok, wyraźnie niespokojna.
Och, już ja bym cię uspokoił, mała.
Drzwi się otwierają, dziewczyna wpada do środka i odwraca się twarzą do mnie.
– Anastasio – mówię na pożegnanie.
– Christianie – odpowiada cicho.
Drzwi kabiny windy się zamykają, a dźwięk mojego imienia zawisa w powietrzu między nami – brzmi dziwnie i nieznajomo, ale seksownie jak diabli.
Muszę wiedzieć o niej wszystko.
– Andreo – rzucam ostro, wróciwszy do gabinetu. – Połącz mnie z Welchem, natychmiast.
Siadam za biurkiem i czekam na połączenie. Spoglądam na obrazy i przypominają mi się słowa panny Steele. „To, co zwyczajne, na nich wydaje się niezwykłe”. Tak bez dwóch zdań mogłaby powiedzieć o sobie.
Telefon dzwoni.
– Pan Welch na linii.
– Połącz.
– Proszę bardzo.
– Welch, musisz mi przygotować raport na temat pewnej osoby.
SOBOTA, 14 MAJA 2011
ANASTASIA ROSE STEELE
Ur.
10 IX 1989 r., Montesano, stan Waszyngton
Adres:
SW Green Street 1114, m. 7, Haven Heights,
Vancouver, stan Waszyngton 98888
Nr tel. kom.:
360-959-4352
Nr ubezp. zdrow.:
987-65-4320
Bank:
Wells Fargo Bank, Vancouver, stan Waszyngton, nr rach.: 306361, stan konta: $683,16
Zawód:
studentka studiów magisterskich
Uniwersytet Stanu Waszyngton w Vancouver,
college humanistyczny, język angielski
Ocena średnia:
4,0
Poprzednie miejsca nauki:
szkoła podst., gimnazjum, liceum w Montesano
Wynik testu SAT:
21502
Zatrudnienie:
sklep z materiałami budowlanymi Clayton’s,
NW Vancouver Drive, Portland, sprzedawca
(pół etatu)
Ojciec:
Franklin A. Lambert,
ur. 1 IX 1969, zm. 11 IX 1989
Matka:
Carla May Wilks Adams, ur. 18 VII 1970
Anonymous
8/28/2025, 2:32:54 PM
No.214269789
mąż: Franklin A. Lambert, od 1 III 1989,
zm. 11 IX 1989
mąż: Raymond Steele, od 6 VI 1990
rozw. 12 VII 2006
mąż: Stephen M. Morton, od 16 VIII 2006,
rozw. 31 I 2007
mąż: Bob Adams, od 6 IV 2009
Przekonania polityczne:
nieznane
Przekonania religijne:
nieznane
Orientacja seksualna:
nieznana
Związki osobiste:
w chwili obecnej nie stwierdzono
Po raz setny pochylam się nad dokumentem otrzymanym dwa dni temu, usiłując rozgryźć zagadkową pannę Anastasię Rose Steele. Nie potrafię przestać myśleć o tej cholernej kobiecie i to zaczyna mnie poważnie wkurzać. W tygodniu, podczas szczególnie nudnego spotkania, przyłapałem się na tym, że odtwarzam w myślach jej wywiad. Jej roztrzęsione palce na dyktafonie, poprawianie włosów, zagryzanie wargi. Tak. To ostatnie działa na mnie za każdym razem.
A teraz oto parkuję na obrzeżu Portland, przed Clayton’s, rodzinnym sklepem z materiałami budowlanymi, w którym ona pracuje.
Jesteś durniem, Grey. Po co tu sterczysz?
Wiedziałem, że to się tak skończy. Cały tydzień… wiedziałem, że będę musiał znów się z nią zobaczyć. Wiedziałem to od chwili, w której szepnęła w windzie moje imię. Próbowałem się opierać. Odczekałem pięć dni, pięć nużących dni, sprawdzając, czy uda mi się o niej zapomnieć.
I nie czekam. Nie cierpię czekania… żadnego.
Nigdy wcześniej nie uganiałem się za kobietą. Te, które miałem, rozumiały, czego od nich oczekuję. Teraz się boję, że panna Steele jest po prostu za młoda i nie będzie zainteresowana tym, co mam do zaoferowania. Bo nie będzie, prawda? A może jednak będzie z niej dobra uległa? Potrząsam głową. No i proszę, siedzę jak ten osioł na podmiejskim parkingu w zapuszczonej części Portland.
Anonymous
8/28/2025, 2:33:20 PM
No.214269798
Anonymous
8/28/2025, 2:33:50 PM
No.214269810
cycoły mlekoły
Anonymous
8/28/2025, 2:33:56 PM
No.214269814
>>214269175
z display porta nie masz dźwięku
Anonymous
8/28/2025, 2:35:36 PM
No.214269865
>>214270292
Anonymous
8/28/2025, 2:35:49 PM
No.214269873
jak jestem w pracy to w pokoju obok gra radio ale jest dosyć daleko więc słyszę samą melodię i czasem niewyraźnie tekst i przez długi czas jak leciała ta piosenka lubię być z nią to nie słyszałem co tam podmiot liryczny śpiewa ale najbardziej mi pasowały słowa lubieżny ksiądz. dopiero kiedyś jak przechodziłem blisko radia to akurat leciało i dowiedziałem się że nie chodzi o księdza, zawiodłem się
Anonymous
8/28/2025, 2:37:26 PM
No.214269910
Anonymous
8/28/2025, 2:37:52 PM
No.214269925
>>214270901
>Zestaw Naruto's Whopper - spróbuj wyjątkowej wersji klasycznego Whoppera z sosem teriyaki, do tego frytki, refill i limitowana figurka za 44,99 zł.
>Zestaw Sasuke's Chicken - wyjątkowy, limitowany burger z chrupiącym kurczakiem i sosem teriyaki, frytki, refill i figurka - całość za 44,99 zł.
>45 cebul
Anonymous
8/28/2025, 2:39:28 PM
No.214269962
>>214269989
W sumie nie ma sensu siedziec tu jak sie nie ma zamiaru trollowac bo tutaj wiekszosc to jakies wymysly i fantazje normikow dla ktorych to zabawa
Anonymous
8/28/2025, 2:40:31 PM
No.214269985
>on nie wie o tajnym klubie /polski/
Anonymous
8/28/2025, 2:40:41 PM
No.214269989
>>214269962
zawsze możesz wrócić na wykop
Anonymous
8/28/2025, 2:40:51 PM
No.214269994
W jej dossier nie pokazało się nic niezwykłego – poza ostatnią rubryką, o której nie mogłem przestać myśleć. Właśnie dlatego tu jestem. Czemu nie masz chłopaka, panno Steele? Orientacja seksualna nieznana – może to lesbijka? Prycham, uznając, że to niemożliwe. Przypominam sobie pytanie, które zadała podczas wywiadu, jej wielkie zażenowanie, blady rumieniec… Odkąd ją poznałem, lubieżne myśli nie dają mi spokoju.
Dlatego tu jesteś.
Skręca mnie, żeby znów się z nią spotkać – te niebieskie oczy prześladują mnie nawet w snach. Nie wspomniałem o niej Flynnowi i dobrze, bo teraz zachowuję się jak stalker. Może powinienem mu powiedzieć? Nie. Nie chcę, żeby dręczył mnie swoim najnowszym gównem, terapią skierowaną na rozwiązania. Po prostu trzeba mi rozrywki, a w tej chwili chcę takiej właśnie rozrywki – ekspedientki w sklepie z materiałami budowlanymi.
Skoro już się tu pofatygowałem… Sprawdźmy, czy mała panna Steele nadal wydaje się tak atrakcyjna.
Kurtyna w górę, Grey!
Gdy wchodzę, rozlega się beznamiętny elektroniczny dźwięk dzwonka. Sklep okazuje się zaskakująco duży, i chociaż prawie dobiega pora lunchu, jak na sobotę panuje tu spokój. Oczywiście pełno tu regałów z typowym badziewiem. Zapomniałem, jakich możliwości komuś takiemu jak ja dostarcza sklep z narzędziami. Zaspokajam swoje potrzeby, kupując głównie w Internecie, ale skoro tu jestem, może zaopatrzę się w parę artykułów: rzepy, kółka na klucze… O tak… Znajdę uroczą pannę Steele i trochę się zabawię.
Potrzebowałem całych trzech sekund, by ją wypatrzyć. Pochylona nad ladą, wpatruje się w ekran komputera i skubie lunch – bajgel. Z roztargnieniem ściera okruszek z kącika ust i wsuwa palec między wargi. Mój penis furka z wrażenia.
No, ile ty masz lat, czternaście?
Anonymous
8/28/2025, 2:41:29 PM
No.214270013
Reakcje mojego ciała są irytujące. Może się to skończy, jak ją spętam, zerżnę, wychłostam… i niekoniecznie w tej kolejności. O, tak… Tego mi trzeba.
Jest pochłonięta swoim zajęciem, dzięki czemu mogę jej się uważnie przyjrzeć. Kiedy odsuwam na bok sprośne myśli, widzę, że jest atrakcyjna, bardzo atrakcyjna. Dobrze ją zapamiętałem.
Podnosi wzrok i zamiera. To równie denerwujące jak podczas pierwszego spotkania. Przygląda mi się badawczo – zszokowana, jak sądzę – i nie wiem, czy to reakcja pozytywna, czy negatywna.
– Dzień dobry, panno Steele. Jaka miła niespodzianka.
– Dzień dobry, panie Grey – mówi bez tchu, zdenerwowana. Ach, więc pozytywna.
– Właśnie byłem w okolicy. Muszę zaopatrzyć się w kilka artykułów. To przyjemność znów panią spotkać. – Prawdziwa przyjemność. Ma na sobie ciasny T-shirt i dżinsy, nie bezkształtne dziadostwo, które włożyła poprzednio. Nogi do szyi, talia wąska, doskonałe cycki. Nadal rozchyla wargi w zaskoczeniu, a ja z trudem się powstrzymuję, by nie złapać jej za podbródek i nie zamknąć ust. Przyleciałem z Seattle tylko po to, żeby cię zobaczyć, i tak wyglądasz, że warto było odbyć tę podróż.
– Ana. Mam na imię Ana. W czym mogę panu pomóc, panie Grey?
Bierze głęboki oddech, prostuje ramiona, jak wtedy, gdy przeprowadzała ze mną wywiad, i posyła mi taki uśmiech, jaki ma zarezerwowany dla klientów.
Piłka w grze, panno Steele.
– Potrzebuję paru rzeczy. Przede wszystkim spinek do kabli.
Moja prośba całkowicie ją zaskakuje; patrzy na mnie zszokowana.
Och, będzie niezły ubaw. Nie masz pojęcia, co potrafię zrobić z takimi spinkami, maleńka.
– Mamy spinki różnych wielkości. Pokazać panu? – pyta, odzyskując głos.
– Proszę prowadzić.
Anonymous
8/28/2025, 2:42:01 PM
No.214270028
musisz mieć wtyczke specjalną wtedy widzisz normalne posty
Anonymous
8/28/2025, 2:42:04 PM
No.214270031
Wychodzi zza kontuaru i wskazuje jeden z regałów. Ma na sobie trampki. Nie wiedzieć czemu, zadaję sobie w duchu pytanie, jak wyglądałaby w niebotycznych szpilkach, od Louboutina… żadnych innych, tylko od Louboutina…
– Są na artykułach elektrycznych, alejka ósma. – Głos jej drży i robi się czerwona…
Działam na nią. Nadzieja rozkwita mi w piersi. Więc nie jest lesbijką. Uśmiecham się złośliwie.
– Proszę przodem. – Zapraszam ją gestem. Puszczając ją przed sobą, zachowuję dystans i mam czas podziwiać jej fantastyczny tyłek. Długi, gruby koński ogon odmierza czas jak metronom, do wtóru łagodnego kołysania bioder. Naprawdę ma wszystko jak trzeba: słodycz, uprzejmość, urodę, wszystkie fizyczne atrybuty, które cenię u uległej. Ale pytanie za milion dolarów brzmi: czy potrafi nią być? Zapewne nic nie wie o tym stylu życia – moim stylu życia – ale bardzo chcę jej go przedstawić. Tym razem daleko wybiegasz do przodu, Grey.
– Przyjechał pan do Portland w interesach? – pyta, przerywając moje myśli. Mówi cienkim głosem; udaje brak zainteresowania. Mam ochotę się roześmiać. Kobiety rzadko mnie rozbawiają.
– Odwiedzałem w WSU wydział zajmujący się uprawami rolnymi. Ma siedzibę w Vancouver – kłamię. Tak naprawdę przyjechałem spotkać się z panią, panno Steele.
Mina jej rzednie, a ja czuję się jak palant.
– Obecnie finansuję tamtejsze badania nad płodozmianem, a także z dziedziny gleboznawstwa. – To przynajmniej prawda.
– Wszystko w ramach pańskiego planu „nakarmić świat”? – Unosi brew rozbawiona.
– Coś w tym rodzaju – odpowiadam cicho. Czy ona się ze mnie nabija? Och, jeśli tak, z rozkoszą położyłbym temu kres. Ale jak zacząć? Może od kolacji, zamiast od zwykłej rozmowy kwalifikacyjnej… Ależ to będzie nowość, kolacja z potencjalną uległą.
Anonymous
8/28/2025, 2:42:44 PM
No.214270052
Docieramy do spinek, ułożonych kolorami i według długości. Z roztargnieniem sunę dłonią po paczkach. Mógłbym ją zaprosić na kolację… Jak na randkę? Zgodziłaby się? Kiedy się oglądam, pilnie studiuje splecione palce. Nie jest w stanie patrzeć mi w oczy… to obiecujące. Wybieram dłuższe spinki. W końcu są bardziej uniwersalne, nadają się zarówno do unieruchomienia obydwu nadgarstków, jak i kostek obu nóg.
– Te będą dobre.
– Coś jeszcze? – szybko pyta, albo w ramach superusłużności, albo chcąc pozbyć się mnie ze sklepu, nie wiem.
– Potrzebuję taśmy malarskiej.
– Robi pan remont?
– Nie, nie robię. – Och, gdybyś ty wiedziała…
– Proszę tędy – mówi. – Taśmę malarską mamy w dziale farb.
No śmiało, Grey. Nie masz dużo czasu. Wciągnij ją w rozmowę.
– Długo pani tu pracuje? – Oczywiście, znam już odpowiedź. W przeciwieństwie do niektórych, przygotowuję się do zajęć. Nie wiedzieć czemu, moje pytanie zbiło ją z tropu. Chryste, ta dziewczyna jest nieśmiała, mam zerowe szanse. Odwraca się szybko i idzie do działu opatrzonego napisem „Malowanie”. Podążam za nią ochoczo, jak szczeniak.
– Cztery lata – mówi cicho, gdy docieramy do taśm malarskich. Schyla się i podnosi dwie rolki różnej szerokości.
– Poproszę tę. – Szeroka jest dużo bardziej skuteczna jako knebel. Kiedy mi ją podaje, czubki naszych palców stykają się na mgnienie oka. Czuję rezonans w kroczu. Niech to szlag!
Blednie.
– Jeszcze coś? – Głos ma cichy i lekko schrypnięty.
Chryste, działam na nią tak samo jak ona na mnie. Może…
– Jeszcze chyba lina.
– Tędy. – Pędzi alejką, dając mi kolejną okazję podziwiania jej pięknego tyłka. – Jakiej konkretnie liny pan potrzebuje? Z włókien syntetycznych, naturalnych… szpagat… mam też przewody zasilające…
Anonymous
8/28/2025, 2:42:45 PM
No.214270053
pobrane w piątek. jak ruscy zrobią gre na kompa to nie ma chuja we wsi, polaczki obessać mogą ruskom w tym zakresie
Anonymous
8/28/2025, 2:45:16 PM
No.214270098
>on nie siedzi z nami na discordzie
Anonymous
8/28/2025, 2:46:19 PM
No.214270110
to może wypierdalaj stąd jak ci sie tu tak bardzo nie podoba ty normiku reditowcu pierdolony
Anonymous
8/28/2025, 2:46:24 PM
No.214270113
Cholera. Stop. Wzdycham, próbując odpędzić wizję – ona podwieszona u sufitu w moim pokoju zabaw.
– Proszę pięć metrów linki z włókna naturalnego. – Jest bardziej szorstka i zaciska się, gdy usiłujesz się z niej wyzwolić… moja ulubiona.
Palce jej drżą, ale odmierza pięć metrów jak zawodowiec. Wyjmuje z kieszeni nóż tapicerski, szybkim ruchem odcina linkę, zwija ją i zabezpiecza rasowym węzłem. Imponujące.
– Była pani harcerką?
– Nie przepadam za zajęciami w grupach zorganizowanych, panie Grey.
– A za czym przepadasz, Anastasio? – Jej źrenice rosną, gdy się w nie wpatruję.
Tak!
– Za książkami – odpowiada.
– A jakimi?
– Och, no, zwyczajnymi. Za klasyką. Głównie angielską.
Literatura angielska? Pewnie siostry Brontë i Jane Austen. I tym podobne romantyczne sentymentalizmy.
Niedobrze.
– Jeszcze czegoś pan potrzebuje?
– No nie wiem. A co by pani poleciła? – Zależy mi na jej reakcji.
– Do majsterkowania? – pyta zdziwiona.
Mało nie parsknę śmiechem. Och, maleńka. Nie przepadam za majsterkowaniem. Kiwam głową, tłumiąc wesołość. Przejeżdża po mnie wzrokiem, a ja tężeję. Ona mi się przygląda!
– Kombinezon roboczy – wypala. To następna najbardziej nieoczekiwana rzecz od czasów: „Czy jest pan gejem?”. – Chyba nie chce pan zniszczyć sobie ubrania. – Wskazuje moje dżinsy.
Nie mogę się powstrzymać.
– Zawsze mogę je zdjąć.
– Och. – Czerwieni się jak burak i spuszcza wzrok.
Ratuję ją z opresji.
– Wezmę jakiś kombinezon. W życiu nie chciałbym sobie zniszczyć ubrania.
Odwraca się bez słowa i rusza szybko alejką, a ja jej kuszącym śladem.
– Potrzebuje pan czegoś jeszcze? – pyta bez tchu, wręczając mi niebieski kombinezon. Jest głęboko zawstydzona, oczy wbija w podłogę. Chryste, działa na mnie jak diabli.
Anonymous
8/28/2025, 2:47:59 PM
No.214270156
– Jak idzie z artykułem? – pytam w nadziei, że może trochę się rozluźni.
Podnosi wzrok i posyła mi przelotny uśmiech ulgi.
Wreszcie.
– To nie ja go piszę, tylko Katherine, panna Kavanagh. Moja współlokatorka. Jest bardzo zadowolona. Pracuje w gazetce i była załamana, że nie może sama przeprowadzić wywiadu.
To najdłuższe zdanie, jakie wypowiedziała, od kiedy się poznaliśmy, i dotyczy nie jej, ale kogoś innego. Interesujące.
Już mam rzucić jakiś komentarz, gdy ona dodaje:
– Martwi ją tylko to, że nie mamy żadnej oryginalnej pana fotografii.
Nieustępliwa panna Kavanagh chce fotografii. A więc szukamy rozgłosu, tak? Mogę się poświęcić. Dzięki temu będę mógł spędzić czas z pociągającą panną Steele.
– Na czym jej zależy?
Przez chwilę patrzy na mnie, a potem zakłopotana kręci głową, nie wiedząc, co powiedzieć.
– Widzi pani, jestem na miejscu. Może jutro… – Mogę zostać w Portland. Pracować w hotelu. Na przykład w Heathmanie. Muszę ściągnąć Taylora, żeby przywiózł mi laptopa i ubranie. Albo Elliota – chyba że puka jakieś panny, jak to w weekend.
– Naprawdę zgodzi się pan na sesję zdjęciową? – Nie może powstrzymać zdziwienia.
Potwierdzam lekkim skinieniem głowy. Owszem, bo chcę spędzić z tobą więcej czasu…
Przyhamuj, Grey.
– Kate będzie w siódmym niebie… jeśli uda nam się znaleźć fotografa. – Uśmiecha się i twarz jej się rozjaśnia jak bezchmurny poranek. Ona jest oszałamiająca.
– Czekam jutro na wiadomość. – Wyjmuję z kieszeni dżinsów portfel. – Moja wizytówka. Znajdzie pani na niej numer komórki. Proszę zadzwonić przed dziesiątą rano. – A jak nie zadzwoni, wracam do Seattle i zapominam o wszystkim.
Ta myśl mnie przygnębia.
– W porządku. – Nadal uśmiecha się szeroko.
– Ana!
Anonymous
8/28/2025, 2:50:40 PM
No.214270204
>>214270237
>>214270243
a tutaj znowu zasrane
Anonymous
8/28/2025, 2:51:53 PM
No.214270237
>>214270243
>>214270268
Anonymous
8/28/2025, 2:52:13 PM
No.214270240
nie każdy używa transkorda
Anonymous
8/28/2025, 2:52:17 PM
No.214270243
>>214270204
ja wykuriwma na fińską
>>214270237
pa
Anonymous
8/28/2025, 2:52:55 PM
No.214270260
Oboje się odwracamy, gdy na końcu alejki pojawia się młody człowiek w dizajnerskich ciuchach. Pożera wzrokiem pannę Anastasię Steele. Do diabła, co to za fiut?
– Eee, przepraszam na chwilę, panie Grey. – Idzie do tamtego i dupek łapie ją w objęcia King Konga. Krew krzepnie mi w żyłach. To instynkt.
Zabieraj od niej łapy, fiucie.
Zaciskam dłonie w pięści i czuję się tylko trochę udobruchany, gdy ona nie odwzajemnia uścisku.
Szepczą coś do siebie. Może informacje Welcha są mylne. Może to jej chłopak. Jest w odpowiednim wieku i nie może oderwać od niej swoich wygłodniałych oczek. Na chwilę odsuwa ją od siebie na odległość ramienia, pożerając wzrokiem. Gest wydaje się niewiele znaczący, ale wiem, że to symbol posiadania, sygnał, bym się wycofał. Ona wydaje się zażenowana, przestępuje z nogi na nogę.
Przesrane. Należałoby odejść. Przeszarżowałem. To jej facet. Ale ona coś mówi i odsuwa się od niego, dotyka jego ramienia, nie ręki, spławia go. Na pewno nie są parą.
Świetnie.
– Eee… Paul, to Christian Grey. Panie Grey, to Paul Clayton. Jego brat jest właścicielem sklepu. – Posyła mi dziwne spojrzenie, którego nie rozumiem, i mówi dalej: – Znam Paula całe wieki, od kiedy tu pracuję, chociaż nie spotykamy się zbyt często. Jest na Princeton, studiuje zarządzanie.
Myślę, że ta przydługa paplanina ma mi przekazać, że nie są razem. To brat szefa, nie chłopak. Czuję ulgę, ale jej rozmiary są tak nieoczekiwane, że się zasępiam. Ta kobieta serio mnie opętała.
– Dzień dobry, panie Clayton. – Celowo używam ostrego tonu.
– Dzień dobry, panie Grey. – Jego uścisk dłoni jest nijaki, podobnie jak włosy. Dupek. – Chwila moment… chyba nie TEN Christian Grey? Od Grey Enterprise Holdings?
Owszem, ten, złamasie.
W jednej sekundzie staje się służalczy.
– Jezu… czym mogę panu służyć?
Anonymous
8/28/2025, 2:53:22 PM
No.214270268
Anonymous
8/28/2025, 2:53:31 PM
No.214270270
– Anastasia już o mnie zadbała, panie Clayton. Była niezwykle pomocna. – A teraz spadaj.
– Świetnie – tryska entuzjazmem, rozpływając się w olśniewającym uśmiechu i poważaniu. – Zobaczymy się później, Ana.
– Jasne – odpowiada, a Clayton oddala się z wolna w głąb sklepu. Odprowadzam go wzrokiem, aż znika.
– Coś jeszcze, panie Grey?
– To wszystko, dziękuję.
Cholera. Mój czas się kończy, a nadal nie mam pojęcia, czy uda mi się z nią znowu spotkać. Muszę wiedzieć, czy jest choć cień szansy, że rozważyłaby to, co mi chodzi po głowie. Jak mam ją zapytać? Czy ja sam jestem gotów zająć się uległą, która nie zna się na niczym? Potrzebowałaby solidnego szkolenia. Przymykając oczy, wyobrażam sobie ciekawe możliwości, które stwarza ta okazja… Samo szkolenie byłoby zajmujące. Pójdzie choćby na to? Czy zupełnie się mylę?
Wraca do lady i z pochyloną głową wbija moje zakupy na kasę. Popatrz na mnie, do cholery! Chcę znów zobaczyć jej twarz, ocenić, co myśli.
W końcu podnosi głowę.
– Czterdzieści trzy dolary.
I to wszystko?
– Torbę? – pyta, gdy podaję jej kartę.
– Poproszę, Anastasio. – Jej imię, piękne imię pięknej dziewczyny, gładko spływa mi z ust.
Szybko pakuje artykuły. To by było na tyle. Muszę iść.
– Zadzwonisz, jeśli zależy wam na tej sesji zdjęciowej?
Kiwa głową, oddając kartę.
– Więc może do jutra. – Nie mogę tak wyjść. Muszę dać znać, że jestem nią zainteresowany. – A… i jeszcze jedno… cieszę się, że panna Kavanagh nie mogła przeprowadzić wywiadu. – Wygląda na zaskoczoną i chyba jej schlebiłem.
To dobrze.
Zarzucam torbę na ramię i wychodzę ze sklepu.
Anonymous
8/28/2025, 2:53:56 PM
No.214270285
dlaczego jak ktoś robi kopiuj wklej książki to bez problemu mogę wszystko czytać ale jak przychodzi oddzielny pdf to po dwóch stronach rzucam w cholerę
Anonymous
8/28/2025, 2:54:07 PM
No.214270291
Tak, wbrew zdrowemu rozsądkowi pragnę jej. Teraz muszę czekać… znowu, kurwa, czekać… Wysiłkiem woli, z którego Elena byłaby dumna, patrzę przed siebie, gdy wyjmuję z kieszeni komórkę i wsiadam do wynajętego samochodu. Świadomie się powstrzymuję, by nie obejrzeć się na nią. Nie obejrzę się. Nie obejrzę się. Mój wzrok biegnie do lusterka wstecznego, w którym widać front sklepu, ale w lusterku widać tylko osobliwą witrynę. Nie stoi w oknie, nie odprowadza mnie wzrokiem.
Szkoda.
Korzystając z szybkiego wybierania, wciskam 1 i dzwonię do Taylora. Odbiera przed pierwszym sygnałem.
– Słucham, panie Grey – mówi.
– Zarezerwuj pokój w Heathmanie, na weekend zostaję w Portland i przyprowadź mi SUV-a. Przywieź też laptopa i papiery, które są pod nim, i kilka zmian ubrań.
– Dobrze, proszę pana. A śmigłowiec?
– Niech Joe przyprowadzi go na Lotnisko Międzynarodowe Portland.
– Oczywiście, proszę pana. Będę za mniej więcej trzy i pół godziny.
Rozłączam się i ruszam. Więc mam kilka godzin w Portland, podczas których będę wyczekiwał potwierdzenia, czy dziewczyna jest mną zainteresowana. Co robić? Chyba czas na przechadzkę. Może ukoję dziwny głód ciała.
Minęło pięć godzin, a urocza panna Steele nie dzwoni. Co ja sobie myślałem, do cholery? Z okna hotelowego apartamentu obserwuję ulicę. Nie znoszę czekania, od zawsze tak mam. Pochmurna pogoda utrzymała się podczas całej przechadzki po Forest Park, ale spacer w żadnym stopniu nie wyleczył mnie z rozedrgania. Złoszczę się na nią, że nie dzwoni, ale przede wszystkim wściekam się na siebie. Siedzę tu jak idiota. Uganianie się za tą kobietą to strata czasu. Czy ja w ogóle kiedykolwiek uganiałem się za jakąś kobietą?
Grey, weź się w garść.
Anonymous
8/28/2025, 2:54:10 PM
No.214270292
>>214269865
jak to osiągnąć
Anonymous
8/28/2025, 3:02:33 PM
No.214270490
w świecie hack and slashy bądź postać działaniem rodzajem gry
Anonymous
8/28/2025, 3:02:49 PM
No.214270497
Wzdychając, jeszcze raz sprawdzam telefon w nadziei, że po prostu przeoczyłem połączenie, ale na próżno. Przynajmniej Taylor się dotoczył i mam wszystkie swoje graty. Czeka na mnie sprawozdanie Barneya dotyczące testów grafenu w jego dziale, a teraz mogę popracować w spokoju.
W spokoju? Nie zaznałem spokoju, odkąd panna Steele wpadła do mojego gabinetu.
Podnoszę wzrok dopiero o zmierzchu, gdy mój pokój pogrążył się już w szarych cieniach. Wizja kolejnej samotnej nocy jest przygnębiająca. Zastanawiam się, co robić, i wtedy telefon na drewnianym blacie biurka zaczyna wibrować. Na ekranie błyska chyba znajomy numer z prefiksem stanu Waszyngton. Nagle serce mi wali, jakbym przebiegł piętnaście kilometrów.
Czy to ona?
Odbieram.
– Ehm… pan Grey? Tu Anastasia Steele.
Rozdziawiam gębę w pełnym samozadowolenia uśmiechu. No proszę. Nerwowy, lekko chropawy, cichy głos panny Steele. Perspektywy na wieczór znacznie się poprawiły.
– Witam, panno Steele. Jak miło panią słyszeć. – Słyszę, jak oddycha nierówno, i ten dźwięk dociera do moich lędźwi.
Fantastycznie. Działam na nią. Tak jak ona na mnie.
– Ehm… chcielibyśmy ruszyć z sesją zdjęciową do artykułu. Jutro, jeśli się da. Jakie miejsce by panu odpowiadało?
Mój pokój. Tylko ty, ja i spinki do kabli.
– Zatrzymałem się w Heathmanie w Portland. Może wpół do dziesiątej jutro rano?
– W porządku, do zobaczenia w hotelu – wyrzuca jednym cięgiem, niezdolna ukryć ulgi i rozradowania w głosie.
– Nie mogę się doczekać, panno Steele. – Rozłączam się, żeby nie zdążyła wyczuć mojego podniecenia i zadowolenia. Rozpierając się w fotelu, patrzę na ciemniejącą panoramę miasta i przeczesuję rękami włosy.
Jak ja, do cholery, dopnę tę transakcję?
NIEDZIELA, 15 MAJA 2011
Anonymous
8/28/2025, 3:03:48 PM
No.214270522
mroczna ludologia
Anonymous
8/28/2025, 3:04:07 PM
No.214270532
Z Mobym dudniącym w uszach biegnę Southwest Salmon Street w kierunku Willamette River. Jest wpół do siódmej rano, usiłuję przewietrzyć sobie głowę. Ostatniej nocy śniłem o niej. Niebieskie oczy, lekko chrapliwy głos… jej zdania kończone zwrotem „proszę pana” i ona klęcząca przede mną. Od kiedy ją poznałem, ustąpiły nawiedzające mnie od czasu do czasu koszmary. Ciekawe, co Flynn by na to powiedział. Ta myśl jest niepokojąca, więc ją ignoruję i skupiam się na swoim ciele, wyciskając z niego ile się da nad brzegiem Willamette. Słońce przedziera się przez chmury i daje mi nadzieję.
Dwie godziny później, wracając truchtem do hotelu, mijam kawiarnię. Może powinienem zabrać ją na kawę.
Jak na randkę?
Hm. No nie. Nie jak na randkę. Ta niedorzeczna myśl budzi mój śmiech. Na pogawędkę – niejako rozmowę kwalifikacyjną. Mógłbym dowiedzieć się więcej o tej zagadkowej kobiecie i czy jest zainteresowana, czy też tracę czas. Jadąc samotnie windą, rozciągam się. Kończę rozciąganie w apartamencie, skupiony i spokojny pierwszy raz od przyjazdu do Portland. Dostarczono śniadanie, a ja umieram z głodu. Nie znoszę tego uczucia. Zasiadam w dresie do śniadania, uznawszy, że zjem przed prysznicem.
Energiczne pukanie do drzwi. Otwieram, w progu stoi Taylor.
– Dzień dobry, panie Grey.
– Dzień dobry. Czekają na mnie?
– Tak, proszę pana. Rozłożyli się w pokoju numer sześćset jeden.
– Zaraz przyjdę. – Zamykam drzwi i wsuwam koszulę do szarych spodni. Włosy mam mokre po prysznicu, ale to mi zwisa. Jeden rzut oka na podejrzanego typa w lustrze i wychodzę, podążając za Taylorem do windy.
Anonymous
8/28/2025, 3:08:37 PM
No.214270641
>>214270661
26 stopni na polu na juznie moge
Anonymous
8/28/2025, 3:09:12 PM
No.214270651
Pokój nr 601 jest pełen ludzi, świateł i aparatów fotograficznych, ale natychmiast ją zauważam. Stoi z boku. Gęste lśniące włosy ma rozpuszczone; opadają poniżej piersi. Ma na sobie obcisłe dżinsy, trampki, granatowy żakiet z krótkimi rękawami i biały T-shirt. Czy dżinsy i trampki to jej znak rozpoznawczy? Choć niezbyt eleganckie, podkreślają zgrabne nogi. Jej oczy, których spojrzenie rozbraja jak zawsze, rosną, gdy podchodzę.
– Panno Steele, znów się spotykamy. – Ujmuje moją wyciągniętą rękę i przez chwilę mam ochotę uścisnąć jej dłoń i unieść do ust.
Nie bądź śmieszny, Grey.
Ona rumieni się smakowicie. Wskazuje przyjaciółkę, która stoi zbyt blisko, czekając, aż zwrócę na nią uwagę.
– Panie Grey, to Katherine Kavanagh – słyszę.
Ociągając się, uwalniam jej dłoń i odwracam się do upartej panny Kavanagh. Jest wysoka, uderzająco piękna i zadbana, jak jej ojciec, ale ma oczy matki. Zawdzięczam jej poznanie uroczej panny Steele. Moja życzliwość rośnie.
– Wytrwała panna Kavanagh. Jak zdrowie? Zapewne czuje się już pani lepiej? Anastasia mówiła, że w zeszłym tygodniu nie była pani w najlepszym stanie.
– Czuję się świetnie, dziękuję, panie Grey.
Uścisk dłoni ma mocny, zdecydowany. Wątpię, by w całym jej życiu osoby uprzywilejowanej zdarzył się choćby jeden ciężki dzień. Dlaczego te dwie kobiety się przyjaźnią? Nic ich nie łączy.
– Dziękuję, że poświęcił nam pan czas – dodaje Katherine.
– To czysta przyjemność – odpowiadam i spoglądam na Anastasię, która nagradza mnie swoim wiele zdradzającym rumieńcem.
Czy tylko ja przyprawiam ją o rumieniec? To przyjemna myśl.
– José Rodriguez, nasz fotograf – kontynuuje Anastasia prezentację, a jej twarz się przy tym rozjaśnia.
Cholera. Czy to jej chłopak?
Rodriguez promienieje od słodkiego uśmiechu Anastasii.
Pieprzą się?
Anonymous
8/28/2025, 3:09:38 PM
No.214270661
>>214270641
u mnie 24 na dworze
Anonymous
8/28/2025, 3:10:20 PM
No.214270676
– Witam, panie Grey. – Gdy wymieniamy uścisk dłoni, Rodriguez spogląda na mnie ponuro. To ostrzeżenie. Facet mówi, żebym zjeżdżał. Lubi ją. Bardzo ją lubi.
No to piłka w grze, chłopczyku.
– Panie Rodriguez, gdzie mam się ustawić? – Mój ton jest wyzywający i facet to słyszy, ale Katherine interweniuje i wskazuje mi krzesło. Ach. Ta to lubi trzymać ster. Ta myśl budzi moje rozbawienie. Siadam, a inny młody człowiek, zapewne współpracownik Rodrigueza, włącza oświetlenie, które oślepia mnie na chwilę.
Niech to diabli!
Gdy blask opada, znajduję wzrokiem uroczą pannę Steele. Stoi w głębi pokoju, obserwując, co się wyprawia. Zawsze taka jest? Może to dlatego przyjaźni się z Kavanagh; zadowala się staniem w kulisach i pozwala Kavanagh dominować na proscenium.
Hmm… urodzona uległa.
Fotograf robi wrażenie zawodowca pełną gębą i zajmuje się tym, do czego go najęto. Przyglądam się pannie Steele, gdy ona obserwuje nas obu. Nasze spojrzenia się spotykają; jej wyraża uczciwość i niewinność i przez chwilę poddaję rewizji mój plan. Ale przygryza wargę i oddech więźnie mi w gardle.
Anastasio, nie. Nakazuję jej w myślach przestać się we mnie wpatrywać i ona, jakby mnie słyszała, pierwsza odwraca wzrok.
Grzeczna dziewczynka.
Katherine prosi, bym wstał, a Rodriguez strzela kolejne fotki. Wreszcie nadchodzi kres, i sesji, i moich szans.
– Jeszcze raz dziękuję, panie Grey. – Katherine rzuca się do ściskania mi dłoni, po niej fotograf, patrząc na mnie ze źle ukrywaną niechęcią. Jego wrogość wywołuje mój uśmiech.
O, chłopie… pojęcia nie masz.
– Niecierpliwie oczekuję pani artykułu, panno Kavanagh – mówię, skłaniając się przed nią lekko, uprzejmie. To na rozmowie z Aną mi zależy. – Czy mogę panią na chwilę prosić, panno Steele?
– Oczywiście – mówi zaskoczona.
Twoja szansa, Grey.
Anonymous
8/28/2025, 3:11:13 PM
No.214270692
>>214270723
>>214270869
włączam valorancika
Anonymous
8/28/2025, 3:12:02 PM
No.214270706
>>214271306
wróciłem
umyłem tłustą dupe
a teraz słucham humpalla i przygotowuje tortillki
Anonymous
8/28/2025, 3:12:38 PM
No.214270719
Rzucam banały obecnym w pokoju i wyprowadzam ją na korytarz, chcąc odciągnąć od Rodrigueza. Za drzwiami przystaje, nerwowo bawiąc się włosami, potem skubie skórki. Taylor wychodzi za nami.
– Zadzwonię później – mówię do niego i gdy już mnie nie słyszy, zapraszam Anę na kawę. Wstrzymuję oddech w oczekiwaniu na odpowiedź.
Jej długie rzęsy trzepocą, zasłaniając oczy.
– Muszę wszystkich odwieźć – mówi z żalem.
– Taylor! – drę się, aż dziewczyna podskakuje. Pewnie w mojej obecności się denerwuje – nie wiem, czy to dobrze, czy źle. I ciągle jest niespokojna. Na myśl o wszystkich sposobach, którymi mógłbym ją uspokoić, czuję zamęt w mojej głowie.
– Mieszkają przy uniwerku? – pytam. Kiwa głową, a ja każę Taylorowi porozwozić wszystkich. – Załatwione. Teraz może pani towarzyszyć mi na kawie?
– Eee… panie Grey… to naprawdę… – urywa.
Cholera. To znaczy „nie”. Transakcja wymyka się z rąk. Rozjaśnionym wzrokiem patrzy mi prosto w oczy.
– Proszę posłuchać, Taylor nie musi ich rozwozić. Zamienię się samochodami z Kate, jak da mi pan chwilę.
Moja ulga staje się wyczuwalna i uśmiecham się od ucha do ucha.
Mam randkę!
Otwieram drzwi i wracam do pokoju, Taylor ukrywa zdziwiony wzrok.
– Możesz przynieść mi kurtkę, Taylor?
– Oczywiście, proszę pana.
Odwraca się na pięcie, wargi mu drgają, gdy idzie spiesznie korytarzem. Odprowadzam go uważnym wzrokiem, aż znika w windzie. Opieram się o ścianę i czekam na pannę Steele.
Do diabła, co ja jej powiem?
Co pani powie na to, żeby być moją uległą?
Nie. Grey, moment. Nie wszystko naraz.
Taylor wraca po chwili, niosąc kurtkę.
– Czy to wszystko, proszę pana?
– Tak, dzięki.
Podaje mi ją i zostawia mnie na korytarzu. Stoję jak idiota.
Anonymous
8/28/2025, 3:12:41 PM
No.214270723
>>214270729
>>214270692
to dla podwieków przecież
Anonymous
8/28/2025, 3:13:01 PM
No.214270729
Anonymous
8/28/2025, 3:13:47 PM
No.214270747
Kiedy Anastasia skończy? Patrzę na zegarek. Na pewno ustala z Katherine szczegóły wymiany samochodów. Albo rozmawia z Rodriguezem, tłumacząc, że tylko dlatego idzie ze mną na kawę, by mnie udobruchać i nastawić pozytywnie do artykułu. Niedobrze. Może całuje go na pożegnanie.
Niech to szlag.
Wyłania się chwilę potem i mój nastrój się poprawia. Nie wygląda na kogoś, kto właśnie był całowany.
– Załatwione – oznajmia rezolutnie. – Chodźmy na kawę.
Ale jej zaczerwienione policzki nie pasują do pozy pewnej siebie.
– Proszę prowadzić, panno Steele.
Idzie krok przede mną, a ja ukrywam swój zachwyt. Doganiam ją, ciekaw jej stosunków z Katherine, a zwłaszcza tego, czy do siebie pasują. Pytam, jak długo się znają.
– Od pierwszego roku studiów. Mogę na niej polegać – mówi ciepłym tonem.
I niewątpliwie jest jej oddana. Przyjechała aż do Seattle, by zrobić ze mną wywiad, gdy Katherine była chora. Mam nadzieję, iż panna Kavanagh traktuje ją z taką samą lojalnością i równym szacunkiem.
Naciskam guzik przy windach i drzwi prawie natychmiast się otwierają. Namiętnie obściskująca się para odskakuje od siebie, zażenowana tym, że została przyłapana. Ignorujemy ich, wchodzimy do kabiny, ale zauważam szelmowski uśmieszek Anastasii.
Kiedy zjeżdżamy na parter, atmosfera jest pełna niespełnionego pożądania. I nie wiem, czy to emanacja tamtej pary, czy moja.
Tak, pożądam jej. Czy będzie chciała tego, co mam jej do zaoferowania?
Czuję ulgę, gdy drzwi znów się otwierają, i biorę ją za rękę. Zaskoczony stwierdzam, że jest chłodna i sucha. Może nie działam na nią tak bardzo, jak tego pragnę. Ta myśl jest zniechęcająca.
Za plecami słyszymy zażenowane chichoty.
– Co takiego jest w tych windach? – rzucam pod nosem.
Anonymous
8/28/2025, 3:14:23 PM
No.214270762
Muszę przyznać, że ten chichot, taki zdrowy i niewinny, jest absolutnie czarujący. Panna Steele wydaje się równie niewinna jak tamci, więc gdy wychodzimy na ulicę, znów zaczynam kwestionować motywy, którymi się kieruję.
Jest za młoda. I jest też zbyt niedoświadczona, ale do diabła, fajnie trzymać jej dłoń w swojej.
W kawiarni kieruję ją do stolika i pytam, na co ma ochotę. Jąkając się, zamawia herbatę English Breakfast – z torebką podaną na talerzyku. Nie spotkałem się z czymś takim.
– Kawy pani nie chce?
– Nie przepadam za kawą.
– W porządku, herbata, torebka osobno. Cukier?
– Nie, dziękuję – odpowiada, wbijając wzrok w opuszczone dłonie.
– Coś do jedzenia?
– Nie, dziękuję. – Kręci energicznie głową i odrzuca do tyłu włosy, uwalniając kasztanowe przebłyski. Muszę czekać w kolejce, aż dwie leciwe panie za kontuarem wymienią uprzejmości z absolutnie wszystkimi klientami! To frustrujące i oddala mnie od mojego celu: Anastasii.
– Witaj, przystojniaczku, co mogę podać? – pyta z iskierką w oku starsza z kobiet. To tylko gładka buźka, moja słodka.
– Proszę kawę ze spienionym mlekiem. Herbatę English Breakfast z torebką na spodeczku. I jagodową muffinkę.
Może Anastasia zmieni zdanie i coś zje.
– Pan w Portland przejazdem?
– Tak.
– Na weekend?
– Tak.
– Pogoda nam się dziś poprawiła.
– Tak.
– Mam nadzieję, że wyjdzie pan nacieszyć się słońcem.
Przestań gadać i się, kurna, uwijaj.
– Tak – syczę przez zęby i oglądam się na Anę, a ona szybko odwraca wzrok.
Przygląda mi się. Ocenia?
Fala nadziei wzbiera mi w piersi.
– No i proszę. – Kobieta puszcza do mnie oko i stawia zamówienie na tacce. – Płacimy przy kasie, skarbie, i miłego dnia.
Zdobywam się na serdeczną odpowiedź:
– Dziękuję.
Przy stoliku Anastasia ogląda pilnie palce, myśląc Bóg wie o czym.
Anonymous
8/28/2025, 3:14:29 PM
No.214270766
jak coś to podpierdalanie spammera sprawia, że za każdym banem musi dłużej czekać aż mu dobierze nowe ip
Anonymous
8/28/2025, 3:15:01 PM
No.214270779
O mnie?
– O czym tak dumasz? – pytam.
Podskakuje i czerwieni się, gdy stawiam na stoliku jej herbatę i moją kawę. Siedzi milcząca i zawstydzona.
– Więc o czym? – powtarzam pytanie, a ona międli w palcach torebkę.
– To moja ulubiona herbata – mówi.
Zapisuję sobie w myślach wielkimi literami, że lubi English Breakfast Twiningsa. Przyglądam jej się, gdy zanurza torebkę w wodzie. Bardzo wymyślne przedsięwzięcie. Prawie natychmiast wyławia torebkę i odkłada na spodeczek. Wargi drżą mi z rozbawienia. Gdy wyjaśnia, że lubi czarną, słabą herbatę, przez chwilę myślę, że opisuje to, co lubi w mężczyźnie.
Weź się w garść, Grey. Ona mówi o herbacie.
Dosyć tego wstępu; czas się zabrać na poważnie do tej sprawy.
– To twój chłopak?
Jej brwi zbiegają się, tworząc małe v nad nosem.
– Kto?
Właściwa reakcja.
– Ten fotograf. José Rodriguez.
Śmieje się. Ze mnie.
Ze mnie!
I nie wiem, czy z ulgi, czy dlatego, że uważa, iż jestem śmieszny. Irytujące. Nie potrafię jej ocenić. Podobam jej się czy nie? Mówi mi, że to tylko kolega.
Och, skarbie, on chce być kimś więcej niż kolegą.
– Czemu pan uznał, że jest moim chłopakiem? – pyta.
– Po tym, jak się do niego uśmiechałaś i on do ciebie. – Nie masz pojęcia, no nie? Ten chłopak jest zakochany po uszy.
– Traktuję go raczej jak członka rodziny – mówi.
Okej, więc pożądanie jest jednostronne. Przez chwilę się zastanawiam, czy zdaje sobie sprawę, jak jest urocza. Kiedy patrzy na muffinkę, gdy oddzieram papierek, wyobrażam sobie ją na kolanach przede mną karmioną okruszek po okruszku. Ta myśl przeszkadza się skupić i podnieca.
– Chcesz trochę? – pytam.
Kręci głową.
– Nie, dziękuję. – Słyszę w jej głosie wahanie i znów opuszcza wzrok na dłonie. Czemu jest tak rozdygotana? Może przeze mnie?
Anonymous
8/28/2025, 3:19:11 PM
No.214270869
>>214270692
jestem nieironicznym cuckoldem z małym penisem ale ty to już jesteś cwel
Anonymous
8/28/2025, 3:19:32 PM
No.214270880
– A tamten chłopak, którego poznałem wczoraj, w sklepie. To nikt bliski?
– Nie. Paul to po prostu kolega. Powiedziałam panu wczoraj.
Znów ściąga brwi, jakby zbita z tropu, i obronnym gestem krzyżuje ramiona. Nie lubi być pytana o chłopaków. Pamiętam, jak niewygodnie czuła się w sklepie, kiedy tamten objął ją gestem posiadacza.
– Czemu pan pyta? – dodaje.
– W męskim towarzystwie wydajesz się zdenerwowana.
Wytrzeszcza oczy. Są naprawdę piękne, barwy oceanu w Cabo, najbardziej niebieskiego z niebieskich mórz. Powinienem ją tam zabrać.
Co? Skąd ci to wpadło do głowy?
– Czuję się skrępowana przy panu – mówi i patrzy w dół, znów skubiąc skórki przy paznokciach. Z jednej strony jest niebywale uległa, z drugiej niebywale… prowokująca.
– I tak powinno być.
No. Powinno. Niewielu ludzi stać na odwagę, by powiedzieć mi, że moja obecność ich krępuje. Jest szczera i potwierdzam to na głos – ale ona odwraca oczy i nie wiem, o czym myśli. To frustrujące. Czy jej się podobam? Czy też jest w stanie ścierpieć to spotkanie, żeby przepchnąć wywiad Kavanagh? Więc jak?
– Jest pani tajemnicza, panno Steele.
– Nie ma we mnie niczego tajemniczego.
– Myślę, że jest pani bardzo zamknięta w sobie. – Jak każda dobra uległa. – Oczywiście poza tymi chwilami, w których się pani rumieni, czyli często. Chciałbym tylko wiedzieć, z jakiego powodu się pani rumieni. – W tym rzecz. To zmusi ją do odpowiedzi. Wkładając do ust kawałeczek muffinki, oczekuję na odpowiedź.
– Czy zawsze robi pan takie osobiste uwagi?
To naprawdę osobiste wycieczki?
– Nie zdawałem sobie sprawy, że może to pani tak odebrać. Czy obraziłem panią?
– Nie.
– Świetnie.
– Ale jest pan bardzo despotyczny.
– Od dawna stawiam na swoim, Anastasio. Pod każdym względem.
Anonymous
8/28/2025, 3:20:11 PM
No.214270901
>>214271023
>>214269925
makdonald przegrał
ale w polsce nie bo to burger kingi sie chyba zwijają
Anonymous
8/28/2025, 3:22:47 PM
No.214270968
>>214271306
>>214266295
>>214266249
>>214266167
>>214265404
>ten_jeden_filmik_z_sarną.jpg
mam to na kompie
Anonymous
8/28/2025, 3:24:24 PM
No.214271008
chciałbym żeby gość w przebraniu furry wyruchał moją gf kutasem minimum 20cm a ja jestem zamknięty w szafie z klatką na penisku 6cm i patrze przez mały otwór w drzwiach szafy
Anonymous
8/28/2025, 3:25:06 PM
No.214271023
>>214271768
>>214270901
burger king zostaje
>Warto podkreślić, że ta decyzja nie oznacza, iż sieć Burger King zniknie z Polski. Po prostu nie będzie kolejnych restauracji i inwestycji w rozwój.
Anonymous
8/28/2025, 3:25:20 PM
No.214271028
– Nie wątpię – szepcze, a potem chce wiedzieć, dlaczego jej nie poprosiłem, by zwracała się do mnie po imieniu.
Co?
I przypomniałem ją sobie w windzie, po wyjściu z mojego gabinetu – i jak zabrzmiało moje imię w jej bystrych ustach. Czy mnie przejrzała? Czy celowo się stawia? Tłumaczę, że poza rodziną nikt nie mówi mi „Christian”…
Nawet nie wiem, czy to moje prawdziwe imię.
Nie ruszaj tego, Grey.
Zmieniam temat. Chcę się o niej czegoś dowiedzieć.
– Jesteś jedynaczką?
Kilka razy mruga powiekami, nim odpowie, że tak.
– Opowiedz mi o swoich rodzicach.
Przewraca oczami i muszę powstrzymać odruch, by jej nie zbesztać.
– Mama mieszka w Georgii z nowym mężem, Bobem. Ojczym mieszka w Montesano.
Oczywiście wiedziałem o tym wszystkim z raportu, ale musiałem usłyszeć to z jej ust. To ważne. Układają się w życzliwy uśmiech, gdy mówi o ojczymie.
– A ojciec? – pytam.
– Mój ojciec zmarł, kiedy byłam mała.
Na moment z impetem ląduję w swoich koszmarach, patrzę na rozciągnięte na brudnej podłodze ciało.
– Przykro mi – mówię cicho.
– Nie pamiętam go – dodaje, przywracając mnie do teraźniejszości. Jej twarz się rozjaśnia, pogodnieje i wiem, że Raymond Steele był dla tej dziewczyny dobrym ojcem. Co do jej relacji z matką – to się zobaczy.
– Matka wyszła ponownie za mąż?
Śmieje się gorzko.
– Można tak powiedzieć. – Ale nie rozwija tematu. Jest jedną z niewielu znanych mi kobiet, które stać na to, by siedzieć i milczeć. To cudowne, ale nie w tej chwili.
– Nie jesteś zbyt wylewna, co?
– Ty też nie – odparowuje.
Och, panno Steele. Gramy dalej.
I z wielką przyjemnością, a także drwiącym uśmieszkiem przypominam jej, że już zrobiła ze mną wywiad.
– O ile dobrze pamiętam, zadałaś całkiem dociekliwe pytania.
Właśnie. Spytałaś mnie, czy jestem gejem.
Anonymous
8/28/2025, 3:25:55 PM
No.214271044
Moje stwierdzenie przynosi żądany efekt – jest zażenowana. Zaczyna paplać o sobie, kilka szczegółów jest uderzających. Jej matka to nieuleczalna romantyczka. Pewnie kobieta z czwartym mężem przedkłada nadzieję nad doświadczenie. Czy ona wdała się w matkę? Nie potrafię się zdobyć, żeby ją o to zapytać. Gdyby powiedziała, że tak – nie byłoby dla mnie nadziei. I nie chcę, żeby ta rozmowa kwalifikacyjna się skończyła. Zbyt wielką sprawia mi przyjemność.
Pytam ją o ojczyma, a ona potwierdza moje przeczucia. Jest oczywiste, że go kocha. Twarz jej się rozświetla, gdy o nim mówi: o jego pracy (jest cieślą), jego hobby (piłka nożna i wędkowanie). Wolała zamieszkać z nim, gdy mama wyszła za mąż po raz trzeci.
Interesujące.
Prostuje ramiona.
– Opowiedz mi o swoich rodzicach. – Usiłuje odwrócić uwagę od swojej rodziny. Nie lubię o nich mówić, więc podaję gołe fakty.
– Tato jest prawnikiem, mama pediatrą. Mieszkają w Seattle.
– A czym się zajmuje twoje rodzeństwo?
Interesuje ją to? Pokrótce odpowiadam, że Elliot pracuje w budownictwie, a Mia jest w szkole kucharskiej w Paryżu. Słucha zachwycona.
– Podobno Paryż jest cudowny – wzdycha z rozmarzeniem.
– Jest piękny. Byłaś tam?
– Nigdy nie opuściłam granic Stanów. I to części kontynentalnej. – Jej głos gaśnie zabarwiony smutkiem. Mógłbym ją tam zabrać.
– Chciałabyś pojechać?
Najpierw Cabo, teraz Paryż? Weź się w garść, Grey.
– Do Paryża? Oczywiście. Ale tak naprawdę chciałabym zwiedzić Anglię.
Ekscytacja rozjaśnia jej twarz. Panna Steele chciałaby podróżować. Ale dlaczego do Anglii? Pytam ją o to.
– To ojczyzna Szekspira, Jane Austen, sióstr Brontë, Thomasa Hardy’ego. Chciałabym zobaczyć miejsca, które zainspirowały tych ludzi do napisania tak cudownych książek. – Widać, że to jej pierwsza miłość.
Książki.
Anonymous
8/28/2025, 3:26:34 PM
No.214271065
To samo powiedziała wczoraj w Claytonie. A więc konkuruję z Darcym, Rochesterem i Angelem Clare’em; beznadziejnie romantycznymi bohaterami. Tego dowodu szukałem. Jest nieuleczalną romantyczką, jak jej matka – czyli nic z tego nie będzie. Na domiar złego patrzy na zegarek. Skończyła.
Spieprzyłem tę sprawę.
– Muszę już iść – mówi. – Mam dużo nauki.
Proponuję, że odprowadzę ją do samochodu przyjaciółki, co oznacza, że jeśli chcę dopiąć swego, będę musiał wracać do hotelu na piechotę.
Ale czy powinienem to ciągnąć?
– Dziękuję za zaproszenie na herbatę – mówi.
– Proszę bardzo, Anastasio. Cała przyjemność po mojej stronie.
Kiedy mówię te słowa, zdaję sobie sprawę, że ostatnie dwadzieścia minut było… przyjemne. Posyłam jej mój najbardziej oszałamiający uśmiech, z gwarancją podboju, i podaję rękę.
– Chodźmy.
Bierze moją dłoń i gdy wracamy do Heathmana, nie mogę się nadziwić, że tak mi dobrze, gdy czuję jej uścisk.
A nuż by się udało…
– Zawsze nosisz dżinsy? – pytam.
– Prawie zawsze.
To drugi minus. Najpierw nieuleczalna romantyczka, teraz noszenie dżinsów… Lubię moje kobiety w spódnicach. Lubię łatwy dostęp.
– Masz dziewczynę? – pyta ni z tego, ni z owego.
To trzeci minus. Wycofuję się z tej sprawy. Jej marzy się romans, a ja nie mogę jej go dać.
– Nie, Anastasio. Dziewczyny to nie moja bajka.
Wyraźnie zdziwiona odwraca się do mnie i niechcący schodzi na jezdnię.
– Cholera, Ana! – krzyczę, przyciągając ją do siebie i ratując spod kół kretyna, który jedzie rowerem pod prąd.
Anonymous
8/28/2025, 3:27:09 PM
No.214271084
Nagle trzymam ją w ramionach, a ona ściska mój biceps, unosząc wzrok. W oczach ma zaskoczenie i po raz pierwszy dostrzegam ciemniejszy niebieski pierścień błękitu otaczający jej tęczówki; ma piękne oczy, z tej odległości są jeszcze piękniejsze. Jej źrenice się rozszerzają i wiem, że mógłbym zatracić się w ich spojrzeniu bez reszty. Bierze głęboki oddech.
– Nic ci nie jest? – Mój głos wydaje mi się obcy, daleki. Zdaję sobie sprawę, że ona mnie dotyka, mnie zaś to nie przeszkadza.
Gładzę ją po policzku. Ma miękką, gładką skórę, a gdy przesuwam kciuk po jej dolnej wardze, oddech grzęźnie mi w gardle. Lgnie do mnie całym ciałem, czuję dotyk jej piersi, jej żar docierający przez koszulę jest podniecający. Pachnie świeżo, zdrowo, ta woń przypomina mi sad jabłkowy dziadka. Zamykam oczy i wciągam powietrze, zapamiętując głęboko jej zapach. Kiedy podnoszę powieki, nadal jest we mnie wpatrzona, błagalnie, nie odrywając oczu od moich ust.
Ja pierdzielę. Chce, żebym ją pocałował. I ja tego chcę. Tylko raz. Jej wargi czekają rozchylone, gotowe. Jej usta są chętne pod moim kciukiem.
Nie. Nie. Nie. Nie rób tego, Grey.
To nie jest dziewczyna dla ciebie.
Jej marzą się romantyczne pierdoły, a ty się w takie rzeczy nie bawisz.
Zamykam oczy, żeby jej nie widzieć, zwalczam pokusę, a gdy znów je otwieram, jestem zdecydowany.
– Anastasio – szepczę – powinnaś trzymać się ode mnie z daleka. Nie jestem mężczyzną dla ciebie.
Małe v rysuje się między jej brwiami i wydaje mi się, że przestała oddychać.
Anonymous
8/28/2025, 3:27:45 PM
No.214271098
– Oddychaj, Anastasio, oddychaj. – Muszę pozwolić jej odejść, zanim zrobię coś głupiego, ale zaskakuje mnie własny opór. Chcę jeszcze chwilę mieć ją w ramionach. – Potrzymam cię i puszczę. – Robię krok w tył i cofam ręce, a jednak, o dziwo, nie czuję najmniejszej ulgi. Wyciągam do niej ręce, ujmuję ją za ramiona, upewniając się, że stoi pewnie. Ma na twarzy wyraz upokorzenia. Jest głęboko zawstydzona moim odtrąceniem.
Do diabła. Nie chciałem cię zranić.
– Dam radę – mówi, wyraz zawodu dźwięczy ostrym tonem. Jest oficjalna i chłodna, ale nie wyzwala się z mojego uścisku. – Dziękuję.
– Za co?
– Uratowałeś mnie.
Chcę jej powiedzieć, że ratuję ją przede mną… że to szlachetny gest, ale Ana nie to pragnie usłyszeć.
– Ten idiota jechał pod prąd. Cieszę się, że tu byłem. Wolę nie myśleć, co mogłoby ci się przytrafić. – Teraz to ja ględzę. Nadal nie mogę pozwolić jej odejść. Proponuję, że usiądę z nią w hotelu, wiedząc, że to chwyt, bym przedłużył mój czas z nią, i dopiero wtedy wypuszczam ją z uścisku.
Odmawia, potrząsając głową, sztywna, jakby połknęła kij, i obronnym gestem krzyżuje ramiona na piersiach. Zaraz potem daje susa na drugą stronę ulicy i muszę się pospieszyć, żeby dotrzymać jej kroku.
Kiedy docieramy do hotelu, odwraca się i patrzy mi w twarz opanowana.
– Dziękuję za herbatę i udział w sesji zdjęciowej. – Patrzy na mnie beznamiętnie, a mnie przewierca żal.
– Anastasio… ja… – Nie wiem, co powiedzieć poza tym, że żałuję.
– Tak, Christianie? – pyta szorstko.
O rany. Jest na mnie wściekła, wlewa maksimum pogardy w każdą sylabę mojego imienia. To coś nowego. I zbiera się do odejścia. A ja nie chcę, żeby odeszła.
– Powodzenia na egzaminach.
Jej oczy błyszczą urazą i oburzeniem.
– Dzięki – rzuca z pogardą w głosie. – Do widzenia, Christianie.
Anonymous
8/28/2025, 3:30:59 PM
No.214271164
potrzebuje stopopracy od dziewczyny która siedzi mi na twarzy a z jej pizdy leci sperma byka
jak to osiągnąć
Anonymous
8/28/2025, 3:36:04 PM
No.214271271
cipa nadal rozjebana ehh
Anonymous
8/28/2025, 3:37:29 PM
No.214271306
>>214271768
>>214270706
taki to pochodzi, popachnie, posłucha i poje!
>>214270968
z-zoofilu
Anonymous
8/28/2025, 3:43:54 PM
No.214271454
to chyba łania sie nazywa
Anonymous
8/28/2025, 3:44:02 PM
No.214271461
Odwraca się i rusza ulicą do garażu podziemnego. Odprowadzam ją wzrokiem, licząc na to, że się obejrzy, ale nic z tego. Znika w budynku, zostawiając za sobą ślad żalu, pamięć pięknych błękitnych oczu i zapach sadu jabłkowego jesienią.
CZWARTEK, 19 MAJA 2011
Nie! Mój krzyk odbija się echem od ścian sypialni i budzi mnie z koszmaru. Jestem zlany potem, w nozdrzach mam smród zwietrzałego piwa, papierosów, biedy i wiecznego strachu przed pijacką przemocą. Siadam, chowam twarz w dłoniach, staram się uspokoić przyspieszone bicie serca i urwany oddech. To samo przez ostatnie cztery noce. Patrzę na zegarek przy łóżku, widzę, że jest 3:00. Jutro… dzisiaj mam dwa duże spotkania, muszę mieć trzeźwą głowę, muszę być wyspany. Jezu, co bym dał za całą przespaną noc… I jeszcze, kurwa, gram w golfa z Bastille’em. Ten punkt należałoby skreślić; na myśl o grze i przegranej mój nie najlepszy nastrój przechodzi w beznadziejny. Zwlekam się z łóżka, sunę korytarzem do kuchni. Nalewam sobie szklankę wody i zahaczam wzrokiem o moje odbicie w szklanej ścianie w głębi, ubranego tylko w dół piżamy. Odwracam się z obrzydzeniem. Odmówiłeś jej. Chciała cię. I ty jej odmówiłeś.
To dla jej dobra…
Od kilku dni mnie to dręczy. Jej piękna twarz pojawia się nagle w moich myślach, szydzi ze mnie. Gdyby mój psychoanalityk wrócił z wakacji w Anglii, mógłbym do niego zadzwonić. Od jego psychobełkotu może poczułbym się lepiej.
Grey, to tylko ładna dziewczyna.
Może potrzebuję rozrywki. Może nowej uległej. Zbyt wiele czasu minęło od Susannah. Rozważam, czy nie zadzwonić rano do Eleny. Zawsze wynajduje mi odpowiednie kandydatki. Ale prawda wygląda tak, że nie chcę nikogo nowego.
Chcę Any.
Anonymous
8/28/2025, 3:48:05 PM
No.214271565
>>214271689
>>214271768
nomćq wątróbke
Anonymous
8/28/2025, 3:51:08 PM
No.214271661
>>214271734
zrobić 15 dzieci i wychować
Anonymous
8/28/2025, 3:51:23 PM
No.214271666
Wciąż widzę jej rozczarowanie, podszyte urazą oburzenie i pogardę. Odeszła, nie obejrzawszy się za siebie. Niewykluczone, że zapraszając ją na kawę, roznieciłem w niej nadzieje, po czym tylko sprawiłem jej zawód.
Może powinienem jakoś ją przeprosić, a potem zapomnieć o tym całym żałosnym epizodzie i wyrzucić ją z pamięci. Zostawiam szklankę w zlewie, gosposia ją umyje, i wlokę się z powrotem do łóżka.
Budzik w radiu odzywa się o 5:45, gdy wpatruję się w sufit. Nie spałem i jestem wyczerpany.
Jasna cholera! To niedorzeczne.
Głos w radiu na szczęście odrywa mnie od ciężkich myśli, aż do drugiego newsa. Dotyczy sprzedaży rzadkiego rękopisu: niedokończonej powieści Jane Austen, Watsonowie, wystawionej na aukcji w Londynie.
„Książki” – powiedziała.
Chryste. Nawet wiadomości radiowe przypominają mi o małej Pannie Mól Książkowy.
Jest nieuleczalną romantyczką, która uwielbia angielską klasykę. Ale tak się składa, że ja też, choć z innych powodów. Nie mam żadnych pierwszych wydań Jane Austen ani sióstr Brontë… ale mam dwóch Thomasów Hardych.
Oczywiście! To jest to! To mogę zrobić.
Chwilę później jestem w bibliotece, a przede mną na stole bilardowym leży Juda nieznany i oprawione w kartonowe pudełko trzytomowe wydanie Tessy d’Urberville. Ponure książki o tragicznych wątkach. Hardy był ponurą, umęczoną duszą.
Jak ja.
Anonymous
8/28/2025, 3:52:17 PM
No.214271689
>>214271565
baza
scybulko i japkami?
Anonymous
8/28/2025, 3:54:23 PM
No.214271734
>>214271982
>>214271661
nie za dużo
dzieciaki z takich domów z pewnością mają jakieś problemy psychiczne w przyszłości
Anonymous
8/28/2025, 3:54:50 PM
No.214271745
>>214271828
>>214271846
przynioslem nową gazetkę dla anonka
Anonymous
8/28/2025, 3:55:47 PM
No.214271768
tortillki i nektar z czarnej porzeczki by relax
>>214271023
stoi w miejscu czyli cofa sie
potem będzie rebranding na HESBURGER/MAX BURGER
>>214271306
mówisz jak swój chłop poza tym drugim jusem
>>214271565
smacznego
Anonymous
8/28/2025, 3:56:40 PM
No.214271789
Otrząsam się z tych myśli i przeglądam książki. Chociaż Judasz jest w lepszym stanie, nie może rywalizować z Tessą. W Judaszu nie ma odkupienia, więc poślę jej Tessę, załączając stosowny liścik. Wiem, że to nie najbardziej romantyczna z książek, biorąc pod uwagę ciosy, które spadły na bohaterkę, ale przynajmniej zaznała ona przez chwilę smaku romantycznej miłości w sielankowej scenerii angielskiej wsi. I Tessa nie mści się na mężczyźnie, który ją skrzywdził.
Nie w tym jednak rzecz. Ana wspomniała, że Hardy to jej ulubieniec, ale jestem pewien, że nigdy nie widziała pierwszego wydania, o posiadaniu nie wspomnę.
„Sprawia pan wrażenie krańcowego konsumpcjonisty”. Jej przytyk nie daje mi spokoju. Tak. Lubię posiadać rzeczy, rzeczy, których wartość wzrasta. Na przykład pierwsze wydania.
Spokojniejszy, opanowany i trochę z siebie zadowolony wracam do garderoby i przebieram się w strój do biegania.
Na tylnej kanapie samochodu przeglądam tom pierwszy pierwszego wydania Tessy, szukając cytatu i jednocześnie zastanawiając się, kiedy Ana będzie miała ostatni egzamin. Przeczytałem tę książkę lata temu i niedokładnie pamiętam fabułę. Beletrystyka była moją ucieczką w fazie dorastania. Matka zawsze podziwiała, że czytam, Elliot niezbyt. Beletrystyka zapewniała mi coś bardzo pożądanego – ucieczkę od rzeczywistości. Elliot nie musiał uciekać przed niczym.
– Panie Grey – przerywa te wspomnienia Taylor – jesteśmy na miejscu. – Wysiada, by otworzyć mi drzwi. – Będę czekał o czternastej, żeby zawieźć pana na golfa.
Kiwam głową i z książką pod pachą wchodzę do Grey House. Młoda recepcjonistka wita mnie zalotnym gestem.
Dzień w dzień… jak ten sam refren, którego nie da się słuchać.
Ignorując ją, idę do windy, która zawiezie mnie prosto na moje piętro.
Anonymous
8/28/2025, 3:57:15 PM
No.214271807
– Dzień dobry, panie Grey – Barry przy bramce ochrony wita mnie, przyzywając windę.
– Jak twój syn, Barry?
– Lepiej, proszę pana.
– No to bardzo się cieszę.
Wchodzę do kabiny, a ona mknie na dziewiętnaste piętro. Wita mnie Andrea.
– Dzień dobry, panie Grey. Ros chce się spotkać, żeby omówić projekt Darfur. Barney będzie za kilka minut…
Podnoszę rękę, uciszając ją.
– Na razie daj z tym spokój. Połącz mnie z Welchem i dowiedz się, kiedy Flynn wraca z urlopu. Jak już porozmawiam z Welchem, możemy się zabrać za dzisiejszy kalendarz.
– Tak jest, proszę pana.
– I muszę wypić podwójne espresso. Niech Olivia mi zrobi.
Ale rozglądam się i widzę, że Olivii nie ma. Co za ulga. Ta dziewczyna wciąż robi do mnie słodkie oczy i człowieka może szlag trafić.
– Życzy pan sobie mleko? – pyta Andrea.
Bystra dziewczyna. Zasłużyła na uśmiech.
– Dzisiaj nie. – Bardzo lubię trzymać mój personel w niepewności co do tego, jaką kawę będę pił.
– Oczywiście, panie Grey. – Wygląda na zadowoloną z siebie, tak jak powinna. W życiu nie miałem tak dobrej sekretarki.
Trzy minuty później łączy mnie z Welchem.
– Welch?
– Dzień dobry, panie Grey.
– Chodzi o dane, które zebrałeś dla mnie w zeszłym tygodniu. Anastasia Steele. Studiuje na WSU.
– Tak, pamiętam.
– Chcę wiedzieć, kiedy ma ostatni egzamin. Sprawa priorytetowa.
– Oczywiście, proszę pana. Coś jeszcze?
– Nie, to wszystko.
Wpatruję się w książki na biurku. Muszę znaleźć ten cytat.
Ros, moja zastępczyni i dyrektor do spraw operacyjnych, opowiada nieprzerwanie:
Anonymous
8/28/2025, 3:57:50 PM
No.214271824
– Mamy dostać pozwolenie od władz Sudanu na wprowadzenie ładunku do Port Sudan. Ale nasi ludzie na miejscu nie są przekonani do transportu lądowego do Darfuru. Oceniają stopień ryzyka. – Logistyka to ciężki orzech do zgryzienia. Ros, zwykle promienna, dzisiaj jest przygaszona.
– Zawsze może zrobić zrzut.
– Christian, koszt zrzutu…
– Wiem. Dowiedzmy się, z czym wrócili nasi przyjaciele z organizacji pozarządowych.
– Dobra – wzdycha. – Czekam też na zielone światło od Departamentu Stanu.
Przewracam oczami. Pieprzona biurokracja.
– Jeśli mamy komuś posmarować… albo postarać się o interwencję senatora Blandino… daj mi znać.
– Następna sprawa to lokalizacja nowej fabryki. Wiesz, że zwolnienia podatkowe w Detroit są ogromne. Przesłałam ci podsumowanie.
– Wiem. Ale, Boże, czy to musi być Detroit?
– Nie wiem, co masz przeciwko temu miastu. Spełnia nasze kryteria.
– Dobra, niech Bill sprawdzi tereny poprzemysłowe, które wchodzą w grę. I jeszcze raz rozejrzyjmy się za lokalizacją, sprawdźmy, czy inne władze miejskie nie zaproponują lepszych warunków.
– Bill już wysłał Ruth na spotkanie z agencją, która zajmuje się w Detroit rewitalizacją terenów poprzemysłowych. Trudno o bardziej układnych ludzi. Ale poproszę Billa, żeby sprawdził raz jeszcze. Telefon dzwoni.
– Tak? – rzucam wściekle do Andrei. Wie, jak nie cierpię przerywania spotkania.
– Pan Welch na linii.
Mój zegarek wskazuje 11:30. Szybka robota.
– Połącz go. – Daję Ros znak, by została.
– Pan Grey?
– Tak, Welch. Czego się dowiedziałeś?
– Ostatni egzamin panny Steele jest jutro, dwudziestego maja.
Do diabła. Nie mam wiele czasu.
– Świetnie. To wszystko, co chcę wiedzieć. – Rozłączam się. – Ros, daj mi jeszcze chwilkę.
Sięgam po telefon. Andrea odbiera natychmiast.
Anonymous
8/28/2025, 3:57:52 PM
No.214271828
>>214271745
>on kupił ut 2003 jak za rok wychodzi nowe
Anonymous
8/28/2025, 3:58:25 PM
No.214271846
>>214271745
zapomniałes kupić sobie paczki fiutów
Anonymous
8/28/2025, 3:58:25 PM
No.214271847
– Andrea, w ciągu godziny potrzebuję niefirmowej papeterii – mówię i rozłączam się. – Dobra, Ros, na czym stanęliśmy?
O 12:30 Olivia wchodzi drobnymi kroczkami do gabinetu, niosąc lunch. Jest wysoką, wiotką dziewczyną o ślicznej twarzy. Niestety, zawsze patrzy z tęsknotą w złym kierunku, na mnie. Mam nadzieję, że na tacy, którą niesie, znajduje się coś jadalnego. Po pracowitym przedpołudniu umieram z głodu. Olivia drży, stawiając tacę na moim biurku.
Sałatka z tuńczyka. W porządku. Raz udało jej się tego nie spieprzyć. Poza tym układa na biurku trzy białe kartki różnych rozmiarów i koperty do pary.
– Wspaniale – rzucam. Teraz spływaj. Czmycha do drzwi.
Biorę do ust porcję sałatki, by zaspokoić głód, a potem sięgam po pióro. Wybrałem cytat. To ostrzeżenie. Zostawiając ją, dokonałem słusznego wyboru. Nie wszyscy mężczyźni są romantycznymi bohaterami. Napiszę „płeć męska”. Ana zrozumie.
Dlaczego nie powiedziałaś mi o niebezpieczeństwie? Dlaczegoś mnie nie ostrzegła? Panie wiedzą, przed czym się bronić, bo czytają powieści, które opowiadają o tych sztuczkach…
Wsuwam kartkę do koperty i piszę na niej adres Any, który wrył mi się w pamięć, gdy przeczytałem raport dostarczony przez Welcha. Dzwonię do Andrei.
– Słucham, panie Grey.
– Możesz tu przyjść?
– Oczywiście, proszę pana.
Po chwili zjawia się w drzwiach.
– Słucham?
– Weź to, zapakuj i wyślij kurierem do Anastasii Steele, tej dziewczyny, która zeszłego tygodnia robiła ze mną wywiad. Tu masz jej adres.
– Oczywiście, panie Grey.
– Ma je dostać najpóźniej jutro.
– Dobrze, proszę pana. Czy to wszystko?
– Nie. Znajdź mi inne egzemplarze.
– Tych książek?
– Tak. Pierwsze wydania. Niech Olivia się tym zajmie.
– Co to za tytuły?
– Tessa d’Urberville.
Anonymous
8/28/2025, 3:59:11 PM
No.214271860
– Dobrze, proszę pana. – Uśmiecha się do mnie, to rzadkość, i wychodzi z gabinetu.
Czemu się uśmiecha?
Nigdy tego nie robi. Odsuwając na bok tę myśl, zastanawiam się, czy widzę te książki po raz ostatni, i muszę przyznać, że głęboko w duszy mam nadzieję, że nie.
PIĄTEK, 20 MAJA 2011
Po raz pierwszy od pięciu dni dobrze spałem. Może czułem, że teraz, gdy posłałem książki Anastasii, zamknąłem za sobą ten rozdział. Kiedy się golę, dupek w lustrze odpowiada mi spojrzeniem chłodnych, szarych oczu.
Kłamca.
Odwal się.
No dobra. Mam nadzieję, że ona zadzwoni. Ma mój numer.
Pani Jones spogląda na mnie, gdy wchodzę do kuchni.
– Dzień dobry, panie Grey.
– Witaj, Gail.
– Na co ma pan ochotę?
– Zjem omlet. Dziękuję. – Siadam przy kuchennym blacie, podczas gdy pani Jones szykuje mi posiłek, i przeglądam „Wall Street Journal”, „New York Timesa”, a potem zagłębiam się w „Seattle Timesa”. Podczas gdy tkwię po uszy w gazetach, dzwoni telefon.
To Elliot. Czego, do diabła, chce mój starszy brat?
– Elliot?
– Cześć. Muszę wyskoczyć w ten weekend z Seattle. Jedna mała strasznie mi truje tyłek i muszę się wyrwać.
– Mała?
– No. Gdybyś miał, tobyś wiedział.
Nie pytam go, czy pije do mojej pedanterii, czy braku kobiety, i wpada mi do głowy szatańska myśl.
– Co powiesz na marsz po górkach w okolicach Portland? Moglibyśmy się wybrać dzisiaj po południu. Zostać tam i wrócić w niedzielę.
– Kusząca propozycja. Helikopterem czy wozem?
– Mówi się śmigłowcem, Elliot, a pojedziemy autem. Wpadnij do biura w porze lunchu i śmigamy.
– Dzięki, bracie. Wiszę ci przysługę. – Elliot się rozłącza.
Zawsze miał problem z samokontrolą. Kimkolwiek jest ta nieszczęsna dziewczyna, to tylko jeszcze jeden egzemplarz w długiej kolejce powierzchownych związków.
Anonymous
8/28/2025, 4:03:21 PM
No.214271973
jak lubię grać babą w gre to jestem cwel czy trans
Anonymous
8/28/2025, 4:03:35 PM
No.214271982
>>214271734
izrael miał 12 synów
Anonymous
8/28/2025, 4:05:42 PM
No.214272039
>>214272104
>>214272807
łikden uznaję za rozpoczęty
możliwe jednak że niedzielę mam wolną
kurczak chrupiący z ryżem smażonym od chińczyka skonsumowany
odpalam herbatkę
Anonymous
8/28/2025, 4:06:00 PM
No.214272050
– Panie Grey, co miałby pan ochotę zjeść w weekend?
– Proszę tylko zrobić coś lekkiego i zostawić w lodówce. Może wrócę w sobotę.
A może nie.
Nie obejrzała się za tobą, Grey.
Dużą część zawodowego życia poświęciłem na zarządzanie oczekiwaniami innych, powinienem więc być lepszy w zarządzaniu własnymi.
Elliot śpi przez większą część drogi do Portland. Musi być zmęczony, biedny frajer. Praca i seks to raison d’être Elliota. Chrapie rozwalony w fotelu.
Ależ będzie z niego towarzysz weekendu.
Miną trzy godziny, zanim dotrzemy do Portland, więc dzwonię do Andrei, korzystając z zestawu głośnomówiącego.
– Słucham, panie Grey. – Odbiera po dwóch dzwonkach.
– Możesz zlecić dostarczenie dwóch rowerów górskich do Heathmana?
– Na którą godzinę, proszę pana?
– Na trzecią.
– Rowery dla pana i pańskiego brata?
– Tak.
– Pański brat ma metr osiemdziesiąt pięć wzrostu?
– Tak.
– Zaraz się tym zajmę.
– Wspaniale. – Rozłączam się, dzwonię do Taylora.
– Słucham, panie Grey – odbiera po pierwszym dzwonku.
– O której tu będziesz?
– Zamelduję się dzisiaj około dwudziestej pierwszej.
– Przyprowadzisz R8?
– Z przyjemnością, proszę pana. – Taylor też ma świra na punkcie wozów.
– Świetnie. – Kończę rozmowę i pogłaśniam muzykę. Zobaczmy, czy Elliot da radę spać przy The Verve. Kiedy spokojnie jedziemy I-15, moje podniecenie rośnie.
Czy książki już dotarły? Kusi mnie znów zadzwonić do Andrei, ale wiem, że zostawiłem jej masę roboty na głowie. Poza tym nie chcę, by mój personel miał powód do plotek. Dopytywanie się o tego rodzaju pierdoły to nie w moim stylu.
Czemu nie posłałeś ich od razu?
Bo chcę się z nią znów spotkać.
Mijamy zjazd na Vancouver, a ja się zastanawiam, czy zdała egzaminy.
– Hej, stary, gdzie jesteśmy? – odzywa się nagle Elliot.
Anonymous
8/28/2025, 4:06:35 PM
No.214272065
– I oto zbudził się on – burczę pod nosem. – Jesteśmy prawie na miejscu. Będziemy uprawiać kolarstwo górskie.
– My?
– Tak.
– Nie ma sprawy. Pamiętasz, jak tato zabierał nas na przejażdżki po górkach?
– Pamiętam. – Kręcę głową na tamto wspomnienie.
Ojciec jest wszechstronnie wykształcony, prawdziwy człowiek renesansu; pracownik naukowy, sportowiec, lubi wielkomiejskie otoczenie, a jeszcze bardziej głuszę. Zajął się trzema adoptowanymi dzieciakami… i tylko ja nie spełniłem jego oczekiwań.
Ale zanim zostałem nastolatkiem, łączyła nas więź. Był moim bohaterem. Uwielbiałem, kiedy zabierał nas pod namiot i uprawialiśmy wszystkie sporty na świeżym powietrzu, które teraz sprawiają mi frajdę: żeglarstwo, kajakarstwo, jazda na rowerze, zaliczaliśmy wszystko.
Wiek burzy i naporu doszczętnie zniszczył tę więź.
– Pomyślałem, że gdy dojedziemy po południu, nie będziemy mieli czasu na piesze wędrówki.
– Słusznie.
– Więc przed kim uciekasz?
– Człowieku, ja jestem typ „kocham i porzucam”. Wiesz przecież. Żadnych zobowiązań. Nie wiem, laski się dowiadują, że prowadzisz własny biznes, i zaczyna im się mącić w głowach. – Spojrzał na mnie z ukosa. – Masz rację, że nic nie obracasz.
– Chyba nie mówimy o moim obracaniu, tylko o twoim, a zwłaszcza o ostatnio obracanej.
Elliot chichocze.
– Sam się już pogubiłem. Zresztą dość o mnie. Jak tam inspirujący świat handlu i wielkiej finansjery?
– Naprawdę chcesz wiedzieć? – Zerkam na niego.
– E, nie – stęka, a ja kwituję śmiechem jego apatię i braki w elokwencji.
– Jak twój interes?
– Upewniasz się, czy dobrze zainwestowałeś?
– Oczywiście. – Na tym polega moja robota.
Anonymous
8/28/2025, 4:07:01 PM
No.214272076
>>214268623
dziękuję, nawzajem, pozdrawiam
Anonymous
8/28/2025, 4:07:11 PM
No.214272082
– No więc w zeszłym tygodniu przystąpiliśmy do realizacji projektu Spokani Eden i trzymamy się terminarza, ale mamy za sobą tylko tydzień. – Wzrusza ramionami. Pod demonstracyjną beztroską mój brat skrywa oblicze ekowojownika. Jego pasja to żyć w zgodzie ze środowiskiem, dzięki czemu podczas niedzielnych rodzinnych obiadów bywa gorąco przy stole. Ostatnim przedsięwzięciem Elliota jest budowa przyjaznego dla środowiska, taniego w utrzymaniu osiedla mieszkaniowego na północ od Seattle.
– Mam nadzieję zainstalować system odzyskiwania wody, o którym ci mówiłem. W efekcie wszystkie gospodarstwa domowe zredukują zużycie wody i rachunki o dwadzieścia pięć procent.
– Imponujące.
– Mam nadzieję.
Pokonujemy w milczeniu centrum Portland i gdy wjeżdżamy do podziemnego garażu w hotelu Heathman – ostatniego miejsca, w którym ją widziałem – Elliot przypomina półgłosem:
– Wiesz, przeleci nam koło nosa ostatni mecz Mariners.
– Może jednak dziś wieczór dasz radę zapaść się w fotel przed telewizorem. Wacek będzie miał wolne, a ty pooglądasz baseball.
– Rozsądny plan.
Dotrzymać kroku Elliotowi to nie lada wyzwanie. Zapieprza szlakiem z taką samą szaleńczą niefrasobliwością, jaką okazuje w większości sytuacji. Nie zna strachu – dlatego go podziwiam. Ale jadąc w tym tempie, nie mam szansy podziwiać otoczenia. Niby wiem, że pędzę przez gęstą roślinność, ale wzrok mam skupiony na szlaku, żeby nie wpaść w jakąś dziurę.
Pod koniec przejażdżki jesteśmy uświnieni i wyczerpani.
– Dawno nie miałem takiej frajdy bez rozbierania – mówi Elliot, kiedy przekazujemy rowery boyowi hotelowemu w Heathmanie.
Anonymous
8/28/2025, 4:07:35 PM
No.214272089
zoomerzy wy zaraz do szkoły jak się z tym czujecie?
Anonymous
8/28/2025, 4:07:46 PM
No.214272097
– Uhm – potwierdzam pod nosem, a potem przypominam sobie, jak ściskałem Anastasię, gdy uratowałem ją przed rowerzystą. Jej ciepło, jej piersi przywierające do mojego ciała, jej zapach obezwładniający moje zmysły. Też miałem wtedy na sobie ubranie… – Uhm – znów wzdycham. Gdy winda zawozi nas na ostatnie piętro, zaglądamy do telefonów.
Mam mejle, kilka esemesów od Eleny, w których pyta, co robię w ten weekend, ale żadnego nieodebranego połączenia od Anastasii. Dochodzi dziewiętnasta – już na pewno dostała książki. Ta myśl psuje mi nastrój; znów odwaliłem kawał drogi do Portland w pogoni za mrzonkami, na próżno.
– Jezu, ta laska dzwoniła do mnie pięć razy i wysłała cztery esemesy – jęczy Elliot. – Czy ona nie rozumie, że wychodzi na desperatkę?
– Może jest w ciąży.
Elliot blednie i wybucha śmiechem.
– Nieśmieszne, mądralo – burczy. – Poza tym nie znam jej aż tak długo. Ani nie miałem tylu okazji.
Po szybkim prysznicu dołączam do Elliota w jego apartamencie i siadamy obejrzeć końcówkę meczu Mariners z San Diego Padres. Zamawiamy steki, sałatę, frytki, a także parę piw. Rozsiadam się wygodnie, rozkoszując meczem w beztroskim towarzystwie Elliota. Mariners prowadzą, zapowiada się łatwa wygrana.
Żadnej przykrej niespodzianki, chociaż Mariners wygrywają tylko 4 : 1.
Górą nasi! Stukamy się z Elliotem butelkami.
Podczas gdy pomeczowa analiza wlecze się w nieskończoność, dzwoni mój telefon i na ekranie błyska numer panny Steele.
To ona.
– Anastasia? – nie ukrywam zaskoczenia ani zadowolenia.
W tle słyszę hałas. Wygląda na to, że Ana jest na przyjęciu albo w barze. Elliot mi się przygląda, więc wstaję z kanapy i oddalam się, żeby nie mógł mnie słyszeć.
– Dlaczego przysłałeś mi te książki? – Mówi bełkotliwie, a mnie ogarnia niepokój.
Anonymous
8/28/2025, 4:08:03 PM
No.214272104
>>214272039
naucz się pisać
Anonymous
8/28/2025, 4:08:21 PM
No.214272109
– Anastasio, nic ci nie jest? Masz dziwny głos.
– To nie ja jestem dziwna, tylko ty. – Ma oskarżycielski ton.
– Anastasio, ty piłaś?
Do diabła. Kto z nią jest? Tamten fotograf? Gdzie jej przyjaciółka Kate?
– Co cię to obchodzi? – Mówi opryskliwie i wojowniczo. Wiem, że się upiła, ale muszę mieć też pewność, że nic jej nie jest.
– Jestem… ciekaw. Gdzie jesteś?
– W barze.
– Jakim barze? – Powiedz mi. Niepokój we mnie wzbiera. Jest młodą kobietą, pijaną, gdzieś w Portland. Nie jest bezpieczna.
– W barze w Portland.
– Jak się dostaniesz do domu? – Ściskam grzbiet nosa w próżnej nadziei, że to pozwoli mi opanować nerwy.
– Jakoś się dostanę.
Co jest, kurna? Będzie prowadzić? Znów pytam ją o bar, ale jest zalana i ignoruje moje pytanie.
– Czemu przysłałeś mi te książki, Christianie?
– Anastasio, gdzie jesteś? Powiedz natychmiast. Jak się dostaniesz do domu?
– Jesteś taki… apodyktyczny. – Chichocze.
W innej sytuacji uznałbym to za czarujące. Ale w tej chwili chcę jej pokazać, jaki potrafię być apodyktyczny. Doprowadza mnie do szału.
– Ana, pomóż mi, kurwa. Gdzie jesteś?
Znów chichocze. Do cholery, śmieje się ze mnie! Znów!
– Jestem w Portland… to daleko od Seattle.
– Gdzie w Portland?
– Dobranoc, Christianie. – Połączenie zostaje przerwane.
– Ana!
Rozłączyła się ze mną w środku rozmowy! Patrzę z niedowierzaniem na telefon. Nikt nigdy nie rozłączył się ze mną w środku rozmowy. Co jest, kurwa?!
– Co się dzieje? – woła z kanapy Elliot.
– Właśnie ktoś objechał mnie po pijaku przez telefon. – Patrzę na niego. Szczęka opada mu w zdumieniu.
– Ciebie?
– Uhm. – Usiłuję się z nią połączyć, próbując opanować nerwy i niepokój.
– Hej – mówi bez tchu, zawstydzona i w spokojniejszym otoczeniu.
– Jadę po ciebie.
Anonymous
8/28/2025, 4:08:31 PM
No.214272112
>>214272131
czy jeżeli zdanie:
>mam 5 piw
jest prawdziwe
to czy zdanie
>mam 3 piwa
też jest prawdziwe?
Anonymous
8/28/2025, 4:09:06 PM
No.214272131
Anonymous
8/28/2025, 4:09:38 PM
No.214272147
Mój głos jest lodowaty. Dusząc w sobie gniew, zamykam telefon.
– Muszę odebrać tę dziewczynę i odstawić ją do domu. Chcesz jechać ze mną?
Elliot wpatruje się we mnie takim wzrokiem, jakby wyrosły mi trzy głowy.
– Ty? Z laską? Muszę to zobaczyć. – Chwyta tenisówki i zaczyna je zakładać.
– Muszę tylko zadzwonić. – Idę do jego łazienki, zastanawiając się, czy użyć Barneya czy Welcha. Barney jest najlepszym specem w dziale telekomunikacyjnym firmy. To geniusz techniczny. Ale chodzi mi o coś, co nie jest w pełni legalne.
Lepiej nie mieszać w to firmy.
Dzwonię do Welcha i jego chrapliwy głos odzywa się natychmiast.
– Tak, panie Grey?
– Chciałbym wiedzieć, gdzie w tej chwili znajduje się Anastasia Steele.
– Rozumiem. – Milczy chwilę. – Proszę mi to zostawić, panie Grey.
Wiem, że działam poza prawem, ale Ana może się pakować w kłopoty.
– Dziękuję.
– Oddzwonię do pana za kilka minut.
Gdy wracam do salonu, Elliot zaciera ręce, uradowany tym, jak się miotam. Ma na gębie głupi uśmieszek.
Och, do kurwy nędzy.
– Za skarby świata nie chciałbym tego stracić – mówi, napawając się moim zdenerwowaniem.
– Idę po kluczyki. Spotkamy się w garażu za pięć minut – mówię gniewnie, ignorując jego samozadowolenie.
Bar pęka w szwach, pełen studentów z zacięciem oddających się zabawie. Z głośników łomocze jakieś niszowe gówno, na parkiecie tłoczą się rozkołysane ciała.
Czuję się przy nich jak dziadek.
Ona gdzieś tu jest.
Elliot wszedł za mną frontowymi drzwiami.
– Widzisz ją? – przekrzykuje hałas.
Rozglądając się po sali, zauważam Katherine Kavanagh. Siedzi w boksie w męskim towarzystwie. Ani śladu Any, za to stolik jest zastawiony kieliszkami do wódki i szklankami piwa.
Anonymous
8/28/2025, 4:09:55 PM
No.214272155
babcia mówiła mi, że jestem za miły
>>214272046
Anonymous
8/28/2025, 4:10:16 PM
No.214272168
alkusik dwa wypił i teraz manipuluje słowami, że miał tylko trzy piwa
Anonymous
8/28/2025, 4:11:26 PM
No.214272198
No to zobaczymy, czy panna Kavanagh jest tak lojalną przyjaciółką jak Ana. Patrzy na mnie zdziwiona, gdy staję przy jej stoliku.
– Dobry wieczór, Katherine. – Już chcę zapytać, gdzie Ana, ale ona mi przerywa.
– Christianie, co za niespodzianka… – przekrzykuje gwar. Trzech facetów przy stoliku mierzy mnie i Elliota wrogim, ostrożnym wzrokiem.
– Właśnie przechodziłem.
– A to kto? – Uśmiecha się do Elliota, przesadnie rozjaśniona, znów mi przerywając. Co za męcząca kobieta.
– Mój brat, Elliot. Elliot, Katherine Kavanagh. Gdzie jest Ana?
Uśmiecha się do Elliota jeszcze promienniej, a mój brat, o dziwo, też szczerzy się od ucha do ucha.
– Chyba wyszła zaczerpnąć świeżego powietrza – odpowiada Kavanagh, ale nie patrzy na mnie. Jest bez reszty pochłonięta panem Kocham i Porzucam. Kopiesz sobie grób, mała.
– Wyszła? Dokąd? – krzyczę.
– No, gdzieś tam. – Wskazuje podwójne drzwi w głębi.
Ruszam przez tłum do wyjścia, zostawiając trzech skwaszonych kolesi oraz Kavanagh i Elliota zajętych szczerzeniem się do siebie.
Za drzwiami stoi kolejka do damskiej toalety, dalej jest wyjście na zewnątrz. Jak na ironię, drzwi prowadzą na parking, na który właśnie zajechałem z Elliotem.
Przemierzam parking i trafiam na pusty placyk otoczony kwietnikami. Niewielka grupa ludzi pali, pije, rozmawia. Obściskują się. Zauważam ją.
Do diabła! Chyba jest z fotografem, ale w słabym świetle trudno to ustalić. Jest w jego ramionach. Nie, raczej usiłuje się z nich wydostać. On mówi coś, czego nie słyszę, i całuje gdzieś w policzek.
– José, nie – mówi Ana. A więc jednak. Stara się go odepchnąć.
Ona go odpycha.
Przez chwilę chcę mu oderwać łeb. Zaciskając dłonie w pięści, ruszam do nich szybkim krokiem.
Anonymous
8/28/2025, 4:12:45 PM
No.214272225
– Zdaje się, że ta dama powiedziała „nie”. – W stosunkowo cichym otoczeniu mój głos niesie się zimny i groźny. Staram się opanować gniew.
Fotograf wypuszcza z objęć Anę i mrużąc oczy, wgapia się we mnie. Jest oszołomiony i pijany.
– Grey – stwierdza oschle, a ja ostatnim wysiłkiem woli opanowuję się, by pięścią nie zetrzeć mu z pyska wyrazu rozczarowania.
Ana dyszy, zgina się wpół i wymiotuje na ziemię.
Och, cholera!
– Uch… Dios mío, Ana! – José z obrzydzeniem odskakuje na bok.
Pieprzony idiota.
Ignorując go, odgarniam jej na bok włosy, podczas gdy ona w kolejnych torsjach zwraca wszystko, co połknęła tego wieczoru. Z irytacją zauważam, że chyba nic nie jadła. Obejmując ją ramieniem, odprowadzam dalej od ciekawskich, do kwietników.
– Jeśli jeszcze masz wymiotować, zrób to tutaj. Przytrzymam cię. – Koło kwiatów jest ciemniej. Może rzygać w spokoju. Wymiotuje raz za razem, opierając się rękami o murek. Żołądek ma już pusty, ale nadal targają nią torsje.
Rany, dopadło ją na całego.
W końcu się rozluźnia, a ja odnoszę wrażenie, że już po wszystkim. Puszczam ją i podaję jej chusteczkę do nosa, którą jakimś cudem miałem w wewnętrznej kieszeni marynarki.
Dziękuję, pani Jones.
Ocierając usta, odwraca się i dochodzi do siebie oparta o murek. Unika mojego wzroku, zawstydzona i zażenowana. Mimo wszystko cieszę się jej widokiem. Już się nie wściekam na fotografa. Jestem zachwycony, że mogę stać na parkingu studenckiego baru w Portland z panną Anastasią Steele. Składa głowę w dłoniach, wzdryga się, potem zerka na mnie nadal upokorzona. Odwracając się do drzwi, patrzy ze złością nad moim ramieniem. Zakładam, że na swojego „przyjaciela”.
Anonymous
8/28/2025, 4:13:27 PM
No.214272244
czy jemu za to płacą
Anonymous
8/28/2025, 4:15:42 PM
No.214272316
– Będę… eee… w środku – bąka José, ale się nie odwracam, nie miażdżę go wzrokiem i ku mojej wielkiej przyjemności ona też go ignoruje, wracając spojrzeniem do mnie.
– Przepraszam – odzywa się w końcu, mnąc miękkie płótno chusteczki.
Dobra, zabawmy się trochę.
– Za co przepraszasz, Anastasio?
– Za telefon przede wszystkim. Za wymioty. Och, lista nie ma końca – mamrocze.
– Każdemu się to przytrafiło, choć może nie w takim dramatycznym wymiarze. – Dlaczego to taka przyjemność nabijać się z tej młodej kobiety? – Trzeba znać granice swoich możliwości, Anastasio. To znaczy… jestem cały za poszerzaniem granic, ale to naprawdę był szczyt szczytów. Czy zwykle się tak zachowujesz?
Może ma problem z piciem. To niepokojąca myśl, zastanawiam się, czy nie powinienem zadzwonić do jej matki i nie polecić kliniki odwykowej.
Ana przez chwilę marszczy czoło, jakby była zła, to małe v układa się między jej brwiami i muszę się powstrzymać, żeby jej tam nie pocałować. Ale mówi ze skruchą:
– Nie. Nigdy wcześniej nie byłam pijana i wolę, żeby nigdy więcej się to nie powtórzyło. – Podnosi ku mnie oczy, nie mogąc skupić wzroku, i trochę się chwieje. Może zemdleć, więc nie zastanawiając się, chwytam ją w ramiona.
Jest zaskakująco lekka. Zbyt lekka. Ta myśl mnie irytuje. Nic dziwnego, że się zalała.
– Daj spokój, zabiorę cię do domu.
– Muszę powiedzieć Kate – odpowiada, trzymając głowę na moim ramieniu.
– Mój brat jej powie.
– Co takiego?
– Mój brat Elliot właśnie rozmawia z panną Kavanagh.
– Tak?
– Był ze mną, kiedy zadzwoniłaś.
– W Seattle?
– Nie, mieszkam w Heathmanie.
I moje podążanie za mrzonkami jednak nie poszło na marne.
– Jak mnie znalazłeś?
– Namierzyłem twoją komórkę, Anastasio. – Prowadzę ją do samochodu. Chcę ją zawieźć do domu. – Masz żakiet albo torebkę?
Anonymous
8/28/2025, 4:21:49 PM
No.214272474
>>214272503
>>214272588
okazuje się, że na gf2 trzeba wydawać kupę kasy, więc niestety będę tylko do tego walił konia ehh
szkoda, że nie ma gierki z animkami, która nie jest gaczowskim kasz wsysaczem
Anonymous
8/28/2025, 4:22:52 PM
No.214272503
>>214272474
była w porządku, ale ostatni skurwili sie
Anonymous
8/28/2025, 4:25:54 PM
No.214272574
– Eee… jedno i drugie. Christianie, proszę, muszę pogadać z Kate. Będzie się denerwować.
Przystaję i gryzę się w język. Kavanagh się nie przejęła, że Ana była tu z tym napalonym fotografem. Rodriguezem! Tak się nazywa. Co z niej za przyjaciółka?! W blasku świateł baru widzę niepokój na twarzy Any.
Chociaż wcale mi się to nie uśmiecha, wypuszczam ją z objęć i godzę się zaprowadzić do środka. Trzymając się za ręce, wracamy do baru i przystajemy przy stoliku Kate. Jeden z młodych mężczyzn nadal tam siedzi, wygląda na rozdrażnionego.
– Gdzie Kate? – przekrzykuje wrzawę Ana.
– Tańczy – odpowiada gość, ponuro spoglądając na parkiet.
Ana zabiera żakiet i torebkę i niespodziewanie bierze mnie pod ramię.
Zastygam.
Cholerny świat.
Serce zaczyna mi łomotać jak szalone, gdy wynurza się mrok, sięgając szponami do mojego gardła.
– Jest na parkiecie – krzyczy Ana, jej słowa łaskoczą mnie w uchu, rozpraszając strach. I nagle mrok znika, a łomotanie serca ustaje.
Co takiego?
Przewracam oczami, ukrywając w ten sposób zmieszanie. Zabieram ją do baru, proszę o dużą szklankę wody i podaję ją Anie.
– Wypij to.
Patrząc na mnie znad brzegu szklanki, pociąga na próbę łyczek.
– Do dna – rozkazuję. Mam nadzieję, że to wystarczy do zminimalizowania szkód i zapobieżenia jutrzejszemu kacowi.
Co by się wydarzyło, gdybym nie zainterweniował? Mój nastrój się pogarsza. I myślę o tym, co właśnie mi się przytrafiło.
Dotknęła mnie. Zareagowałem.
Mój nastrój pogarsza się jeszcze bardziej.
Ana trochę się chwieje, gdy pije, więc podtrzymuję ją za ramię. Ten kontakt, dotyk sprawia mi przyjemność. Jest balsamem na moje wzburzone, głębokie, mroczne wody.
Ho, ho… poeta z ciebie, Grey.
Kończy pić. Odbieram od niej szklankę i stawiam na kontuarze.
Anonymous
8/28/2025, 4:26:25 PM
No.214272588
>>214272474
tylko uma i buru aka
Anonymous
8/28/2025, 4:27:00 PM
No.214272605
Dobra. Chce pogadać z tak zwaną przyjaciółką. Rozglądam się po zatłoczonym parkiecie, zaniepokojony myślą o tych wszystkich napierających na mnie ciałach, gdy będziemy się przeciskać.
Zebrawszy siły, łapię ją za rękę i prowadzę w kierunku parkietu. Waha się, ale jeśli chce porozmawiać z przyjaciółką, jest tylko jeden sposób; będzie musiała ze mną tańczyć. Gdy tylko Elliot wpadnie w trans, nie da się go zatrzymać; to byłoby na tyle, jeśli chodzi o spokojną noc w hotelu.
Przyciągam ją, a ona wpada w moje ramiona.
Z tym dam sobie radę. Kiedy wiem, że może mnie dotknąć, jest w porządku. Poradzę sobie z tym, zwłaszcza że mam na sobie marynarkę. Przeciskamy się zygzakiem przez tłum do miejsca, w którym mój brat i Kate robią z siebie widowisko.
Nie przerywając tańca, Elliot pochyla się ku mnie i mierzy nas pełnym niedowierzania spojrzeniem.
– Zabieram Anę do domu. Przekaż to Kate – wrzeszczę mu do ucha.
Kiwa głową i porywa Kavanagh w ramiona.
W porządku. Dajcie mi zabrać pannę Pijany Mól Książkowy do domu. Nie wiedzieć czemu ona ma opory. Patrzy z niepokojem na Kavanagh. Gdy schodzimy z parkietu, chwiejna i trochę oszołomiona, ogląda się na Kate, potem na mnie.
– Kurwa… – Jakimś cudem łapię ją, gdy mdleje na środku baru. Jestem gotów ją zanieść, ale to zbyt rzucałoby się w oczy, więc znów ją unoszę, tuląc do piersi, i zabieram na zewnątrz, do samochodu.
– Chryste – mówię półgłosem, gdy wyławiam z dżinsów klucze i jednocześnie podtrzymuję Anę. O dziwo, udaje mi się posadzić ją w fotelu pasażera i zapiąć pas.
– Ana. – Potrząsam nią lekko, bo jest niepokojąco cicha. – Ana!
Anonymous
8/28/2025, 4:27:35 PM
No.214272617
Mamrocze coś nieskładnie, ale wiem, że nie straciła przytomności. Zdaję sobie sprawę, że powinienem zawieźć ją do domu, jednak do Vancouver jest długa droga, a ja nie mam pojęcia, czy znów nie zacznie wymiotować. Bijąca z jej ubrań woń już jest wyczuwalna.
Kieruję się do Heathmana, mówiąc sobie, że robię to dla jej dobra.
No, mów sobie, mów, Grey.
Śpi w moich ramionach, gdy jedziemy windą z garażu. Muszę ściągnąć z niej dżinsy i buty. Duszący smród wymiocin przenika kabinę. Serio chciałbym ją wykąpać, ale to wykraczałoby poza granice przyzwoitości.
A to nie wykracza?
W apartamencie rzucam jej torebkę na kanapę, a potem zanoszę Anę do sypialni i kładę na łóżku. Znów mamrocze, ale się nie budzi.
Szybko zdejmuję z niej buty, skarpetki i wkładam do plastikowej torby dostarczanej przez służbę hotelową. Rozpinam zamek błyskawiczny jej dżinsów i ściągam je, po czym, przejrzawszy kieszenie, wpycham do torby z praniem. Ana pada na łóżko, rozścielając się jak rozgwiazda składająca się z samych bladych rąk i nóg. Przez chwilę wyobrażam sobie te nogi zaciśnięte na moich biodrach, gdy przeguby ma przywiązane do mojego krzyża św. Andrzeja. Na kolanie ma blednący siniak – zastanawiam się, czy to po upadku w moim gabinecie.
W tamtej chwili została naznaczona… jak ja.
Sadzam ją i otwiera oczy.
– Cześć, Ano – szepczę, gdy powoli i bez jej współpracy zdejmuję z niej żakiet.
– Grey. Ani mru-mru – mamrocze.
– Tak, skarbie. – Układam ją na łóżku.
Anonymous
8/28/2025, 4:31:33 PM
No.214272713
>>214272752
>>214272902
jak odfiltrowac posty dłuższe niż 500 znaków?
Anonymous
8/28/2025, 4:31:54 PM
No.214272720
Znów zamyka oczy i przewraca się na bok, zwija w kłębek drobna i bezbronna. Przykrywam ją kołdrą i całuję we włosy. Teraz, po zdjęciu zapaskudzonego ubrania, znowu czuję jej zapach. Jabłka, jesień, świeże, cudowne… Ana. Usta ma rozchylone, cień rzęs pada na blade policzki, a skóra jest nieskazitelnie gładka. Pozwalam sobie na jeszcze jedno muśnięcie – palcem gładzę jej policzek.
– Śpij dobrze – szepczę, a potem kieruję się do salonu skończyć listę prania.
Następnie stawiam kompromitującą torbę za drzwiami apartamentu, żeby ją odebrano i przesłano do pralni.
Zanim przejrzę mejle, piszę esemesa do Welcha z pytaniem, czy José Rodriguez jest notowany. Ciekawi mnie, czy wykorzystuje młode, pijane kobiety. Potem szybki mejl do Taylora, sprawa ubrań dla panny Steele.
Nadawca: Christian Grey
Temat: Panna Anastasia Steele
Data: 20 maja 2011, 23:46
Adresat: J. B. Taylor
Dzień dobry,
mógłbyś znaleźć następujące rzeczy dla panny Steele i dostarczyć je do mojego pokoju przed 10:00?
Dżinsy: niebieskie, XS
Bluzka: niebieska, ładna, XS
Konwersy: czarne, nr 38,5
Skarpetki: 38,5
Bielizna: majtki XS, biustonosz, +/– 75C
Dziękuję
Christian Grey
Prezes Grey Enterprises Holdings, Inc.
Po wysłaniu mejla piszę esemesa do Elliota.
Ana jest u mnie.
Jeśli nadal jesteś z Kate, przekaż jej to.
Odpisuje:
Już przekazuję. Mam nadzieję, że zaliczyłeś. Baaardzo Ci się to przyda ;)
Zirytował mnie.
Dzięki, Elliot. Serdeczne.
Otwieram pocztę i zaczynam czytać.
SOBOTA, 21 MAJA 2011
Anonymous
8/28/2025, 4:33:09 PM
No.214272752
>>214272713
było wałkowane wiele razy, użyj opcji szukaj
Anonymous
8/28/2025, 4:34:41 PM
No.214272793
>>214272726
>jak chcesz mi dać mało hajsu to lepiej mi wcale nie dawaj
ok
Anonymous
8/28/2025, 4:35:18 PM
No.214272807
>>214273150
>>214272039
na zdrowie zdunie
Anonymous
8/28/2025, 4:36:00 PM
No.214272827
Prawie dwie godziny później idę do łóżka. Minęła 1:45. Ana śpi głęboko i nie ruszyła się z miejsca, w którym ją ułożyłem. Rozbieram się, wkładam spodnie od piżamy i T-shirt, po czym kładę się obok. Jest wykończona; mało prawdopodobne, by rzucała się we śnie i mnie dotknęła. Chwilę się waham, ale choć mrok przelewa się we mnie, nie wynurza się i wiem dlaczego. Śledzę hipnotyczne opadanie i unoszenie jej torsu i oddycham z nią w jednym rytmie. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Przez sekundy, minuty, godziny, nie wiem, patrzę na nią. I podczas gdy śpi, z uwagą oglądam każdy skrawek jej ślicznej twarzy. Ciemne rzęsy mrugają podczas snu, usta są lekko rozchylone, tak że widzę nawet przebłysk równych białych ząbków. Mamrocze coś niezrozumiale, wysuwa język i przebiega nim po wargach. To podniecające, bardzo podniecające. W końcu zapadam w głęboki, ciężki, pozbawiony marzeń sen.
Kiedy otwieram oczy, panuje cisza i przez chwilę nie wiem, gdzie jestem. Ach, tak. W hotelu Heathman. Zegar przy łóżku wskazuje godzinę 7:43.
Kiedy ostatnio obudziłem się tak późno?
Ana.
Powoli odwracam głowę i widzę, że głęboko śpi, odwrócona do mnie. Jej piękna twarz jest rozluźniona, spokojna.
Nigdy nie spałem z kobietą. Miałem ich sporo, ale przebudzenie obok pociągającej młodej kobiety to nowe i stymulujące doświadczenie. Mój penis zgadza się ze mną.
Nic z tego nie będzie.
Niechętnie wstaję z łóżka i wkładam strój do biegania. Muszę spalić ten… nadmiar energii. Wciągam dres i nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatnio tak dobrze spałem.
W salonie odpalam laptopa, sprawdzam mejle, odpowiadam na dwa od Ros i jeden od Andrei. Zajmuje mi to nieco więcej czasu niż zwykle, bo jestem rozkojarzony, świadom, że Ana śpi w pokoju obok. Zastanawiam się, jak będzie się czuła, gdy się ocknie.
Anonymous
8/28/2025, 4:36:49 PM
No.214272841
>>214273092
>>214272726
ale im pracodawca daje połowę pensji, niech z nim pogadają
Anonymous
8/28/2025, 4:37:48 PM
No.214272870
Kac. Brrr.
W minibarze znajduję butelkę soku pomarańczowego i przelewam zawartość do szklanki. Kiedy wchodzę do pokoju, Ana nadal śpi, jej włosy mahoniowym bezładem rozkładają się na poduszce, a przykrycie osunęło się poniżej bioder. T-shirt podjechał, ukazując brzuch i pępek. Ten widok znów burzy mi krew w żyłach.
Do jasnej cholery, Grey, nie stój tak, pożerając ją wzrokiem.
Muszę się stąd urwać, zanim pożałuję. Stawiam sok na nocnym stoliku, zaglądam do łazienki, w kosmetyczce znajduję dwa proszki na ból głowy i kładę je przy szklance.
Jeszcze raz spoglądam tęsknie na Anastasię Steele – pierwszą kobietę, z którą spałem – i wychodzę biegać.
Po powrocie z ćwiczeń, w salonie dostrzegam reklamówkę z nieznanego sklepu. Zaglądam do torby i znajduję ubrania dla Any. Z tego, co widzę, Taylor się spisał – i to wszystko przed 9:00.
Niesamowity facet.
Jej torebka leży na kanapie, tam, gdzie rzuciłem ją w nocy, a drzwi do sypialni pozostały zamknięte, więc zakładam, że nie wyszła i nadal śpi.
Co za ulga. Pochylam się nad hotelowym menu i postanawiam coś zamówić. Kiedy się obudzi, będzie głodna, ale nie mam pojęcia, co zechce zjeść, więc w rzadkim odruchu słabości zamawiam całe śniadaniowe menu. Zostaję poinformowany, że realizacja zamówienia potrwa pół godziny.
Czas zbudzić uroczą pannę Steele; dość się naspała.
Biorę ręcznik treningowy, reklamówkę, pukam do drzwi i otwieram je. Z radością stwierdzam, że siedzi w łóżku. Pigułki zniknęły, zawartość szklanki też.
Grzeczna dziewczynka.
Blednie, gdy wchodzę do pokoju.
Zachowuj się swobodnie, Grey. Lepiej nie być oskarżonym o porwanie.
Zamyka oczy; uznaję to za dowód zażenowania.
– Dzień dobry, Anastasio. Jak się czujesz?
Anonymous
8/28/2025, 4:37:52 PM
No.214272875
>>214272726
no to nie przyjdę lol
Anonymous
8/28/2025, 4:38:48 PM
No.214272902
>>214272921
Anonymous
8/28/2025, 4:39:19 PM
No.214272918
– Lepiej niż na to zasługuję – odpowiada cicho, gdy kładę reklamówkę na krześle. Kiedy obraca na mnie wzrok, widzę, że jej oczy są nieprawdopodobnie wielkie i niebieskie, i mimo że ma straszliwie potargane włosy, wygląda… oszałamiająco.
– Skąd się tu wzięłam? – pyta takim tonem, jakby obawiała się odpowiedzi.
Uspokój ją, Grey.
Siadam na krawędzi łóżka i przedstawiam fakty.
– Straciłaś przytomność, a ja nie chciałem ryzykować skórzaną tapicerką w moim wozie, wioząc cię aż do twojego domu. Więc przywiozłem cię tu.
– To ty położyłeś mnie do łóżka?
– Tak.
– Czy znów zwymiotowałam?
– Nie. – Dzięki Bogu.
– Ty mnie rozebrałeś?
– Tak. – A któżby inny?
Rumieni się i jej blade policzki wreszcie ożywają. Idealne zęby gryzą dolną wargę. Duszę w gardle jęk.
– Ale nie…? – szepcze, wbijając wzrok w ręce.
Chryste, za jakiego potwora mnie uważasz?
– Anastasio, byłaś nieprzytomna. Nie gustuję w nekrofilii. – Mam oschły ton. – Wolę, gdy moje kobiety są świadome tego, co się dzieje, i otwarte na wrażenia.
Oddycha z ulgą, tak że muszę zadać sobie w duchu pytanie, czy nie przydarzyło jej się wcześniej, że zemdlała, obudziła się w łóżku nieznajomego i okazało się, że przeleciał ją bez jej zgody. Może to styl działania tego fotografa. Na tę myśl ogarnia mnie niepokój. Ale przypominam sobie jej wyznanie z ostatniej nocy – nigdy wcześniej się nie upiła. Dzięki Bogu, że nie weszło jej to w zwyczaj.
– Strasznie przepraszam – mówi pełnym wstydu głosem.
Do diabła. Może powinienem być wobec niej wyrozumiały.
– To był bardzo rozrywkowy wieczór. Na pewno długo go nie zapomnę. – Mam nadzieję, że to brzmi pojednawczo, ale zmarszczki przecinają jej czoło.
– Nie musiałeś mnie namierzać tym bondowskim urządzeniem, które produkujesz.
Ooo! Teraz jest wkurzona. Dlaczego?
Anonymous
8/28/2025, 4:39:24 PM
No.214272921
Anonymous
8/28/2025, 4:40:37 PM
No.214272949
>>214272726
mam dwie feliciany w lodówce
pierdol sie
pierdol sie kurwa pizdo :DDD
Anonymous
8/28/2025, 4:42:03 PM
No.214272978
– Po pierwsze, urządzenia do namierzania komórek są dostępne w sieci.
Hm, sekrety Ukrytej sieci…
– Po drugie, moja spółka nie inwestuje w żadne urządzenia szpiegowskie ani ich nie produkuje.
Nerwy mi puszczają, ale jestem rozpędzony.
– I po trzecie, gdybym po ciebie nie przyjechał, pewnie obudziłabyś się w łóżku tego fotografa, a z tego, co pamiętam, jego zaloty napawały cię umiarkowanym entuzjazmem.
Kilka razy mruga i zaczyna chichotać.
Znów się ze mnie śmieje.
– Uciekłeś z kart średniowiecznej kroniki? Mówisz jak dworny rycerz.
Jest urzekająca. Kusi mnie… znów, a jej bezceremonialność jest ożywcza, naprawdę ożywcza. Nie mam jednak złudzeń. Żaden ze mnie rycerz w lśniącej zbroi. Zupełnie to mylnie sobie wyobraziła. I chociaż to może wbrew moim interesom, czuję się zobowiązany ją ostrzec, że nie ma we mnie grama dworskości ani rycerskości.
– Nie sądzę, Anastasio. Ewentualnie Mroczny Rycerz. – Gdyby tylko wiedziała… I dlaczego o tym rozmawiamy? Zmieniam temat. – Jadłaś coś wczoraj wieczorem?
Kręci głową.
Wiedziałem!
– Powinnaś zjeść. Stąd te wymioty. Naprawdę, to pierwsza zasada podczas picia.
– Będziesz mnie tak dalej beształ?
– A besztam cię?
– Tak to odbieram.
– Masz szczęście, że kończy się na besztaniu.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– No, gdybyś była moja, tydzień nie usiadłabyś na tyłku po tym numerze, który wywinęłaś wczoraj. Nic nie zjadłaś, upiłaś się, naraziłaś się na ryzyko. – Strach, który czuję aż w brzuchu, zaskakuje mnie samego; co za nieodpowiedzialne, ryzykowne zachowanie. – Dreszcz przechodzi mnie na myśl, co ci groziło.
Naburmusza się.
– Nic by mi się nie stało. Byłam z Kate.
Też mi ratunek!
– A fotograf? – ripostuję.
– José tylko trochę przegiął – mówi, bagatelizując moje niepokoje i odrzucając na plecy potargane włosy.
Anonymous
8/28/2025, 4:44:26 PM
No.214273051
>bądź dobrym horsem
Anonymous
8/28/2025, 4:45:14 PM
No.214273078
*zaczyna klaskać pośladkami o stół*
Anonymous
8/28/2025, 4:45:38 PM
No.214273092
Anonymous
8/28/2025, 4:47:26 PM
No.214273147
– Hm, kiedy następnym razem tylko trochę przegnie, może ktoś powinien nauczyć go dobrych manier.
– Chyba należysz do zwolenników surowej dyscypliny – burczy.
– Och, Anastasio, gdybyś wiedziała…
I wyobrażam ją sobie przykutą do mojej ławki, z obranym korzeniem imbiru w tyłku, by nie mogła napiąć pośladków. A potem rozsądna dawka pasa albo rzemienia. Ta myśl jest bardzo kusząca.
Wpatruje się we mnie szeroko otwartymi, zamglonymi oczami. Czuję się nieswojo pod tym spojrzeniem. Czyta mi w myślach? Czy podziwia moją urodę?
– Idę pod prysznic. Chyba że wolisz pierwsza? – pytam, ale ona nadal tylko się gapi. Nawet z rozdziawionymi ustami wygląda wręcz uroczo. Trudno jej się oprzeć, pozwalam więc sobie dotknąć jej, przeciągnąć kciukiem po jej policzku. Oddech więźnie jej w gardle, gdy gładzę miękką dolną wargę.
– Oddychaj, Anastasio – szepczę, po czym wstaję i informuję ją, że śniadanie będzie za piętnaście minut. Nie odzywa się, choć raz trzyma na kłódkę pyskatą buzię.
W łazience biorę głęboki oddech, zrzucam dres i wchodzę pod prysznic. Kusi mnie trochę, by zwalić konia, ale wstrzymuje mnie lęk z poprzedniej epoki mojego życia, strach przed przyłapaniem i wystawieniem się na pośmiewisko.
Elena nie byłaby zadowolona.
Stare nawyki.
Podczas gdy woda spływa mi na głowę, analizuję ostatnie interakcje z trudną panną Steele. Nadal jest za ścianą, w moim łóżku, więc nie uważa, abym był całkowicie odpychający. Nie umknęło mojej uwadze to, jak oddech uwiązł jej w gardle, ani to, jak wodziła za mną wzrokiem.
Tak. Jest nadzieja.
Ale czy byłaby dobrą uległą?
Anonymous
8/28/2025, 4:47:35 PM
No.214273150
>>214273182
Anonymous
8/28/2025, 4:48:12 PM
No.214273173
Niewątpliwie nie wyobraża sobie związanego z tym stylu życia. Takie słowa jak „rżnięcie”, „seks” czy dowolne eufemizmy, którymi dzisiejsze porządne studentki nazywają tę czynność, nie przeszłyby jej przez usta. Jest absolutnie niewinna. Pewnie zaliczyła parę niezdarnych macanek z chłopcami jak tamten fotograf.
Drażni mnie myśl o Anastasii macającej się z kimkolwiek.
Mógłbym po prostu zapytać, czy jest zainteresowana.
Nie. Muszę jej zademonstrować, na co się porywa, jeśli zgodzi się na związek ze mną.
Zobaczmy, jak pójdzie nam śniadanie.
Spłukuję żel gorącym strumieniem wody i zbieram myśli na czekającą mnie drugą rundę z Anastasią Steele. Zakręcam wodę, wychodzę z kabiny i biorę ręcznik. Szybka ocena w zaparowanym lustrze i postanawiam zrezygnować z golenia. Śniadanie niebawem, a ja jestem głodny. Szybko myję zęby.
Kiedy otwieram drzwi łazienki, Ana jest na nogach i szuka dżinsów. Wygląda jak archetypowy wystraszony jelonek, składający się z samych kończyn i wielkich oczu.
– Jeśli szukasz dżinsów, to posłałem je do pralni. – Naprawdę ma świetne nogi. Nie powinna chować ich w spodniach. Mruży powieki, więc uprzedzając kłótnię, tłumaczę, dlaczego to zrobiłem. – Zachlapałaś je wymiocinami.
– Och – wyrywa jej się z piersi.
Tak. „Och”. I co pani na to, panno Steele?
– Kazałem Taylorowi dostarczyć nowe spodnie i buty. Są w reklamówce na krześle. – Ruchem głowy wskazuję torbę.
Unosi brwi – zaskoczona, jak sądzę.
– Ekhm. Muszę wziąć prysznic – mamrocze i dodaje po chwili zastanowienia: – Dzięki.
Chwyta reklamówkę, obiega mnie, wpada do łazienki i zamyka drzwi na zatrzask.
Hm… Szybciej uciekać się nie dało. Byle dalej ode mnie.
Anonymous
8/28/2025, 4:48:13 PM
No.214273174
>>214273396
Anonymous
8/28/2025, 4:48:28 PM
No.214273182
>>214273150
odbyt widać
mode cykaj go
Anonymous
8/28/2025, 4:48:48 PM
No.214273189
>>214273376
cwel znowu nadaje
kiedy ban na zakres?
Anonymous
8/28/2025, 4:48:51 PM
No.214273193
Może byłem zbytnim optymistą. Zniechęcony szybko się wycieram i ubieram. W salonie sprawdzam pocztę elektroniczną, ale nie przyszło nic pilnego. Przerywa mi pukanie do drzwi. Dwie młode kobiety z obsługi.
– Gdzie ustawić śniadanie, proszę pana?
– Na stole.
Wchodząc z powrotem do sypialni, zauważam ich ukradkowe spojrzenia, ale je ignoruję i odsuwam na bok poczucie winy spowodowane tak dużym zamówieniem. W życiu nie zjemy tego wszystkiego.
– Śniadanie! – wołam i pukam do drzwi łazienki.
– O… okej. – Głos Any jest trochę przytłumiony.
Wracam do salonu; nasze śniadanie czeka na stole. Jedna z kobiet, o niezwykle ciemnych oczach, podaje mi rachunek do podpisania i wyjmuję dla nich z portfela dwie dwudziestki.
– Dziękuję paniom.
– Proszę wezwać obsługę hotelową, kiedy tylko będzie trzeba sprzątnąć stół – mówi z kokieteryjnym spojrzeniem panna Ciemne Oczy, jakby w jej słowach była szersza oferta.
Mój lodowaty uśmiech ją odstrasza.
Siadam z gazetą przy stole, nalewam sobie kawy i zaczynam jeść omlet. Telefon burczy – esemes od Elliota.
Kate pyta, czy Ana jeszcze żyje.
Chichoczę, częściowo ugłaskany faktem, że tak zwana przyjaciółka Any o niej myśli. To oczywiste, że mimo całego wczorajszego zarzekania się Elliot nie dał wackowi odpocząć. Odpisuję.
Jest cała i zdrowa ;)
Ana zjawia się po dłuższej chwili: ma mokre włosy, jest w ślicznej niebieskiej bluzce pod kolor oczu. Taylor się spisał, Ana wygląda uroczo. Rozglądając się po pokoju, zauważa torebkę.
– Cholera! Kate! – wyrywa jej się z ust.
– Wie, że tu jesteś i że żyjesz. Wysłałem esemesa Elliotowi.
Idąc do stołu, posyła mi niepewny uśmiech.
– Siadaj – mówię, wskazując jej nakrycie.
Krzywi się na widok góry jedzenia na stole, co tylko potęguje moje poczucie winy.
Anonymous
8/28/2025, 4:49:16 PM
No.214273213
Anonymous
8/28/2025, 4:49:32 PM
No.214273223
– Nie wiedziałem, na co masz ochotę, więc zamówiłem wszystko, co było w menu – wyjaśniam ze skruchą.
– To rozrzutność z twojej strony – mówi.
– Owszem, rozrzutność. – Moje poczucie winy sięga sufitu. Ale kiedy Ana nakłada na talerz naleśniki, jajecznicę, bekon z syropem klonowym i wsuwa to wszystko, udzielam sobie rozgrzeszenia. Miło patrzeć, że je.
– Herbaty? – pytam.
– Tak, proszę – mówi między kęsami. Najwyraźniej jest wygłodniała. Podsuwam jej imbryk z wodą. Posyła mi słodki uśmiech, widząc English Breakfast Twiningsa.
Dech mi zapiera. I czuję niepokój.
I nadzieję.
– Masz bardzo mokre włosy – zauważam.
– Nie mogłam znaleźć suszarki – tłumaczy zażenowana.
Zemdli ją.
– Dziękuję za ubrania – dodaje.
– Ależ proszę, Anastasio. Dobrze ci w tym kolorze.
Opuszcza wzrok na palce.
– Wiesz, naprawdę powinnaś się nauczyć, jak przyjmować komplementy.
Być może nie słyszała ich wiele… Ale dlaczego? Jest prześliczna w subtelny sposób.
– Powinnam ci zapłacić za te rzeczy.
Co?
Karcę ją wzrokiem, więc szybko kontynuuje:
– Dałeś mi już książki, których, oczywiście, nie mogę przyjąć. Ale proszę, pozwól mi zwrócić pieniądze.
Słodkie stworzenie.
– Anastasio, wierz mi, stać mnie na to.
– Nie w tym rzecz. Czemu miałbyś to robić?
– Bo mogę. – Jestem bardzo bogatym człowiekiem, Ana.
– Tylko dlatego, że możesz, nie znaczy, że masz to robić. – Mówi delikatnym tonem, ale nagle muszę zadać sobie pytanie, czy mnie nie przejrzała, nie dostrzegła moich najbardziej mrocznych pożądań. – Dlaczego tak naprawdę posłałeś mi te książki, Christianie?
Bo chciałem znowu cię zobaczyć. I oto jesteś…
Anonymous
8/28/2025, 4:50:07 PM
No.214273237
– Widzisz, kiedy tamten rowerzysta mało cię nie przejechał… i trzymałem cię w objęciach, i patrzyłaś mi w oczy… całą sobą mówiąc: „Pocałuj, pocałuj mnie, Christianie…” – urywam, przypominając sobie tamten moment, jej ciało przy moim. Cholera. Szybko się otrząsam. – Uznałem, że jestem ci winien przeprosiny i ostrzeżenie, Anastasio. Nie jestem mężczyzną z romantycznej powieści. Nie wdaję się w romanse. Moje upodobania są niezwykle osobliwe. Powinnaś omijać mnie szerokim łukiem. Jednak jest w tobie coś, co sprawia, że nie potrafię trzymać się z dala od ciebie. Ale to chyba już sobie uświadomiłaś.
– Więc się nie trzymaj – szepcze.
Co?
– Nie wiesz, co mówisz.
– W takim razie oświeć mnie.
Jej słowa trafiają prosto tam, gdzie mój fiut.
Niech to szlag.
– Nie żyjesz w celibacie?
– Nie, Anastasio, nie żyję w celibacie. – I gdybyś pozwoliła mi się związać, udowodniłbym ci to tu i teraz. Jej oczy robią się ogromne, a policzki różowieją.
Och, Ana.
Muszę jej pokazać, co i jak. Inaczej się nie przekonam.
– Jakie masz plany na najbliższe kilka dni? – pytam.
– Dziś pracuję, od południa. Która jest godzina? – wykrzykuje spanikowana.
– Minęła dziesiąta, masz masę czasu. A jutro?
– Zaczynamy się pakować z Kate. W przyszłym tygodniu przeprowadzamy się do Seattle, a cały ten tydzień pracuję u Claytona.
– Masz już mieszkanie w Seattle?
– Tak.
– Gdzie?
– Nie pamiętam dokładnego adresu. W dzielnicy Pike Market.
– Niedaleko ode mnie. – Świetnie! – A gdzie zamierzasz pracować w Seattle?
– Złożyłam podanie o staż do paru firm. Czekam na rozmowy.
– Do mnie też, jak sugerowałem?
– Noo… nie.
– A co ci się u mnie nie podoba?
– W twojej firmie czy u ciebie osobiście? – Unosi brew.
– Czy pani żartuje sobie ze mnie, panno Steele? – Nie potrafię ukryć rozbawienia.
Anonymous
8/28/2025, 4:51:01 PM
No.214273268
Och, co to byłaby za przyjemność ją szkolić… Co za kobieta. Trudna i doprowadzająca do szaleństwa.
Wbija wzrok w talerz, żując wargę.
– Chciałbym ugryźć tę wargę – szepczę, bo to prawda.
W jednej chwili podrywa głowę, porusza się niespokojnie na krześle. Wysuwa ku mnie podbródek, w oczach ma wyraz całkowitego zaufania.
– Czemu tego nie zrobisz? – pyta ze spokojem.
Och. Nie kuś, maleńka. Nie mogę. Jeszcze nie.
– Bo nie tknę cię, Anastasio, dopóki nie będę miał na to twojej pisemnej zgody.
– Co chcesz przez to powiedzieć? – pyta.
– Dokładnie to, co mówię. Muszę ci coś pokazać, Anastasio. – Żebyś wiedziała, w co się pakujesz. – O której kończysz dzisiaj pracę?
– Koło ósmej.
– A więc moglibyśmy pojechać do Seattle dziś wieczór albo w następną sobotę, na kolację u mnie w domu, i zapoznałbym cię z sytuacją. Wybieraj.
– Dlaczego nie możesz powiedzieć mi teraz?
– Bo rozkoszuję się śniadaniem i twoją obecnością. Gdy tylko zostaniesz oświecona, zapewne nie będziesz chciała mnie więcej widzieć.
Ściąga brwi, analizując moje słowa.
– Dziś wieczór – mówi.
O rany. Długo to nie trwało.
– Jak Ewie spieszno ci do zjedzenia owocu z drzewa poznania – kpię sobie z niej.
– Czy pan żartuje sobie ze mnie, panie Grey? – pyta. Patrzę na nią, mrużąc oczy.
Dobra, mała, sama się o to prosiłaś.
Biorę telefon i w trybie szybkiego wybierania łączę się z Taylorem. Odbiera prawie natychmiast.
– Słucham, panie Grey.
– Potrzebny mi Charlie Tango3.
Ana przygląda mi się bacznie, gdy proszę o sprowadzenie EC135 do Portland.
Pokażę jej, o co mi chodzi… a potem niech sama zdecyduje. Może natychmiast wróci do domu. Mój pilot, Stephan, będzie musiał być w gotowości, by przetransportować ją z powrotem do Portland, gdyby zdecydowała się zerwać znajomość. Mam nadzieję, że tak się nie stanie.
Anonymous
8/28/2025, 4:54:22 PM
No.214273376
>>214273189
nie postuj takich obrazków mordo bo dałem się nabrać
Anonymous
8/28/2025, 4:55:04 PM
No.214273396
>>214273174
wiem gdzie to jest
Anonymous
8/28/2025, 4:58:49 PM
No.214273519
kupiłem sobie wojanka i będę go pił do białego ranka
Anonymous
8/28/2025, 4:59:34 PM
No.214273551
I dociera do mnie, że podnieca mnie sama myśl, że zabiorę ją na pokład maszyny.
Pierwszy taki przypadek w dziejach.
– Pilot w gotowości od dwudziestej drugiej trzydzieści – dodaję jeszcze do Taylora i rozłączam się.
– Czy ludzie zawsze robią, co im każesz? – pyta Ana z wyraźną dezaprobatą w głosie.
Karci mnie? Jest irytująco wyzywająca.
– Jeśli chcą zachować posadę… – Nie kwestionuj tego, jak traktuję mój personel.
– A jeśli coś im się nie podoba?
– Och, potrafię być bardzo przekonujący, Anastasio. Powinnaś skończyć śniadanie. A potem podrzucę cię do domu. Zabiorę cię spod Claytona o ósmej, jak skończysz. Polecimy do Seattle.
– Polecimy?
– Tak. Mam śmigłowiec.
Szczęka jej opada, usta tworzą małe „o”. To przyjemna chwila.
– Polecimy śmigłowcem do Seattle? – szepcze.
– Tak.
– Dlaczego?
– Bo możemy. – Uśmiecham się od ucha do ucha. Czasami tak zajebiście czuję się w swojej skórze. – Skończ śniadanie.
Wygląda na oszołomioną.
– Jedz! – Mówię z większym naciskiem w głosie. – Anastasio, mam obsesję na punkcie marnowania żywności. Jedz.
– Nie mogę tego wszystkiego. – Patrzy na górę żarcia na stole i znów mam poczucie winy. Tak, za dużo tego.
– Zjedz, co masz na talerzu. Gdybyś wczoraj zjadła, ile trzeba, nie byłoby cię tutaj, a ja nie musiałbym jeszcze wykładać kart na stół.
Do diabła. To może być wielki błąd.
Przygląda mi się z ukosa, wydziobując jedzenie z talerza, kąciki ust jej drgają.
– Co cię tak bawi?
Kręci głową, wkłada do ust ostatni kawałek naleśnika, a ja staram się nie wybuchnąć śmiechem. Jak zwykle mnie zaskakuje. Jest dziwna, nieprzewidywalna i rozbrajająca. Naprawdę doprowadza mnie do śmiechu, a co więcej, jestem gotów śmiać się z siebie.
Anonymous
8/28/2025, 5:14:15 PM
No.214274035
>>214274174
ehhh, w sumie to mogłem się domyślić, zanim kupiłem zewnętrzny SSD, że bottleneckiem prędkości będzie USB a nie sam dysk
Anonymous
8/28/2025, 5:18:05 PM
No.214274174
>>214274240
>>214274035
ale za to może spadać z biurka do wiadra z magnesami i nic sie nie stanie
Anonymous
8/28/2025, 5:20:07 PM
No.214274240
>>214274174
>ale za to może spadać z biurka
wiem bo już mi spadł
Anonymous
8/28/2025, 5:20:58 PM
No.214274271
– Grzeczna dziewczynka – rzucam pod nosem. – Zabiorę cię do domu, jak wysuszysz włosy. Nie chcę, żebyś się przeziębiła.
Dziś wieczór będziesz potrzebowała całej swojej energii na to, co mam ci do zaprezentowania.
Nagle Ana wstaje od stołu, a ja mało nie zwracam jej uwagi, że nie dostała pozwolenia.
Nie jest twoją uległą… jeszcze nie, Grey.
Wracając do sypialni, przystaje obok kanapy.
– Gdzie spałeś dziś w nocy? – pyta.
– W swoim łóżku. – Z tobą.
– Och.
– Tak, dla mnie to też było coś zupełnie nowego.
– Że… nie uprawialiśmy seksu?
Zdobyła się na to słowo… i pojawia się wymowny rumieniec.
– Nie.
Jak mam jej to powiedzieć, żeby nie zabrzmiało dziwnie?
Po prostu powiedz jej, Grey.
– Że z kimś spałem. – Nonszalancko wracam do działu sportowego i oceny wczorajszego meczu, a potem odprowadzam ją wzrokiem, gdy znika w łazience.
Nie, to wcale nie zabrzmiało dziwnie.
A więc mam kolejną randkę z panną Steele. Nie, nie randkę. Ana musi się o mnie więcej dowiedzieć. Wypuszczam powietrze i dopijam resztkę soku pomarańczowego. Zapowiada się bardzo ciekawy dzień. Z zadowoleniem odnotowuję szum suszarki, a z zaskoczeniem fakt, że Ana robi, co jej kazano.
Czekając na nią, dzwonię po boya, aby sprowadził samochód z garażu, i jeszcze raz sprawdzam jej adres w Google Maps. Następnie wysyłam esemesa Andrei, żeby przysłała mi mejlem umowę poufności; jeśli Ana chce oświecenia, będzie musiała trzymać buzię na kłódkę. Dzwoni telefon. To Ros.
Gdy rozmawiam, z łazienki wyłania się Ana i bierze torebkę. Ros mówi o Darfurze, ale moja uwaga jest skupiona na pannie Steele. Szuka czegoś w torebce i cieszy się, gdy znajduje gumkę do włosów.
Anonymous
8/28/2025, 5:21:13 PM
No.214274282
Anonymous
8/28/2025, 5:21:38 PM
No.214274298
Ma piękne włosy. Bujne. Długie. Gęste. Bezwiednie się zastanawiam, jak wyglądałyby zaplecione w warkocz. Zawiązuje je z tyłu głowy, wkłada żakiet i siada na kanapie w oczekiwaniu na koniec mojej rozmowy.
– W porządku, zrób to. Informuj mnie na bieżąco, jak się sprawy mają – kończę rozmowę z Ros. Dokonała cudu i wygląda na to, że nasz transport żywności dotrze do Darfuru.
– Gotowa? – pytam Anę.
Kiwa głową. Chwytam kurtkę, kluczyki i ruszam za nią do drzwi. Gdy idziemy do windy, zerka na mnie spod długich rzęs, a jej usta układają się w nieśmiałym uśmiechu. Moje w efekcie zaczynają drżeć.
Do diabła, co ona ze mną wyprawia?
Przyjeżdża winda, puszczam Anę przodem. Naciskam guzik parteru i drzwi się zamykają. W klatce windy wszystkie moje zmysły chłoną obecność Any. Ten słodki zapach… Jej oddech przyspiesza, urywa się i Ana zerka na mnie uwodzicielsko.
Cholera.
Przygryza wargę.
Robi to celowo. I przez ułamek sekundy tonę w jej zmysłowym, hipnotycznym spojrzeniu. Nie odwraca oczu.
Staje mi.
Natychmiast.
Pragnę jej.
Tu.
Teraz.
W windzie.
– Och, do diabła z papierami. – Te słowa padają nie wiedzieć skąd i w jednej chwili łapię ją za rękę i przyciskam do ściany. Chwytam obie jej dłonie, przyszpilam nad głową, tak że nie może mnie dotykać, i gdy tylko jest unieruchomiona, wplatam drugą rękę w jej włosy, podczas gdy ustami szukam jej ust i je znajduję.
Jęczy mi w usta, syrenim śpiewem, a ja wreszcie mogę jej skosztować; smakuje miętą, herbatą i dojrzałymi, rozpływającymi się owocami. Czyli smakuje tak doskonale, jak wygląda. Przypomina mi czas obfitości. Dobry Boże. Pragnę jej. Chwytam ją za podbródek, całuję głębiej i jej język ostrożnie dotyka mojego… bada. Ocenia. Wyczuwa. Oddaje mi pocałunek.
Och, Boże przenajświętszy.
Anonymous
8/28/2025, 5:22:16 PM
No.214274317
– Jesteś. Taka… Taka… Słodka – szepczę przy jej wargach, całkowicie upojony, pijany na umór jej zapachem i smakiem.
Winda się zatrzymuje i drzwi zaczynają się otwierać.
Weź się, kurwa, w garść, Grey.
Odrywam się od niej i stoję poza zasięgiem jej rąk.
Oddycha ciężko.
Tak jak ja.
Kiedy ostatni raz straciłem nad sobą kontrolę?
Trzech mężczyzn w garniturach patrzy na nas znacząco, wchodząc do kabiny.
A ja spoglądam na plakat nad panelem sterującym windy, reklamujący zmysłowy weekend w hotelu Heathman. Zerkam na Anę i robię głęboki wydech.
Uśmiecha się szeroko.
I wargi znów mi drgają.
Ja pierdzielę, co ona ze mną wyczynia?
Winda zatrzymuje się na pierwszym piętrze, faceci wychodzą, zostawiając mnie samego z panną Steele.
– Umyłaś zęby – stwierdzam z kąśliwym rozbawieniem.
– Twoją szczoteczką. – Oczy jej lśnią. Oczywiście… i z jakiegoś niewiadomego powodu jest mi miło, zbyt miło. Tłumię uśmiech.
– Och, Anastasio Steele, co ja mam z tobą począć? – Kiedy drzwi windy rozsuwają się na parterze, biorę Anę za rękę i mówię półgłosem: – Co takiego jest w tych windach? – Ona patrzy na mnie znacząco, gdy spacerowym krokiem pokonujemy wyłożony marmurem hol.
Samochód czeka w jednej z zatok postojowych przed hotelem; boy chodzi przed nim niecierpliwie. Daję mu nieprzyzwoity napiwek i otwieram drzwi przed Aną, która jest cicha i zamyślona.
Ale nie uciekła.
Mimo że rzuciłem się na nią w windzie.
Powinienem coś powiedzieć o tym, co się tam wydarzyło – ale co?
Przepraszam?
Jak ci było?
Do diabła, co ze mną wyprawiasz?
Zapalam silnik i decyduję, że im mniej słów, tym lepiej. Pieszczący uszy Duet kwiatów Delibesa wypełnia samochód i zaczynam się rozluźniać.
– Czego słuchamy? – pyta Ana.
Skręcam w Southwest Jefferson Street. Odpowiadam i pytam, czy się jej podoba.
Anonymous
8/28/2025, 5:22:53 PM
No.214274333
– Christianie, to piękne.
Słyszeć moje imię w jej ustach to przedziwna przyjemność. Do tej pory powiedziała je już kilka razy, zawsze inaczej. Dzisiaj z zachwytem – spowodowanym muzyką. To wspaniale, że ten utwór przypadł jej do gustu; należy do moich ulubionych. Przyłapuję się na tym, że promienieję; najwyraźniej wybaczyła mi wyskok w windzie.
– Mogę jeszcze raz posłuchać?
– Oczywiście. – Stukam w ekran dotykowy, włączam powtórne odtwarzanie.
– Lubisz muzykę klasyczną? – pyta, gdy przecinamy Fremont Bridge i pogrążamy się w swobodnej rozmowie o moich muzycznych upodobaniach. Podczas rozmowy dzwoni telefon. Jestem na głośnomówiącym.
– Tu Grey.
– Panie Grey, mówi Welch. Mam informację, której pan żądał. – Och, tak, raport na temat fotografa.
– Dobrze. Prześlij mi pocztą. Coś jeszcze?
– Nie, proszę pana.
Wciskam guzik i na powrót rozbrzmiewa muzyka. Słuchamy, pochłonięci ostrymi dźwiękami Kings of Leon. Ale to nie trwa długo – naszą przyjemność przerywa następne połączenie.
Co, u diabła?
– Grey – mówię ostro.
– Umowę poufności przesłałam panu mejlem, panie Grey.
– Świetnie. To wszystko, Andrea.
– Miłego dnia, proszę pana.
Zerkam na Anę, sprawdzając, czy zrozumiała coś z tej wymiany zdań, ale ogląda widoki Portland. Zapewne uprzejmie starała się nie słuchać. Trudno mi się skupić na drodze. Mój wzrok przyciąga Ana. Może bywa niezręczna, ale ma cudowny zarys ramion. Chciałbym je pokryć pocałunkami.
Piekło i szatani. Poruszam się niespokojnie w fotelu. Mam nadzieję, że zgodzi się podpisać umowę i przyjmie moją ofertę. Kiedy wjeżdżamy na I-5, telefon znowu dzwoni. To Elliot.
– Cześć, Christian, zaliczyłeś?
Och… trochę delikatności, chłopie.
– Cześć, Elliot; jesteś na głośnomówiącym, a ja nie jadę sam.
– Kto jest z tobą?
– Anastasia Steele.
– Cześć, Ana!
Anonymous
8/28/2025, 5:25:00 PM
No.214274414
>>214272726
>20% napiwku
a może nie
Anonymous
8/28/2025, 5:27:17 PM
No.214274493
>>214274524
wywiesili w urzędzie miasta
Anonymous
8/28/2025, 5:28:23 PM
No.214274519
>>214274602
>>214274405
skąd to bo bym chciuał poczytać komentarze
Anonymous
8/28/2025, 5:28:28 PM
No.214274524
>>214274583
>>214274623
>>214274493
yyyy to nie jest flaga podlasia?
Anonymous
8/28/2025, 5:30:04 PM
No.214274583
>>214274524
tak, to wygląda jak urząd marszałkowski na ulicy wyszyńskiego w białymstoku
Anonymous
8/28/2025, 5:30:26 PM
No.214274597
>>214274405
no jest chore że się kobieta boi jak nie ma czego
nawet zidentyfikowała problem ale zero refleksji czy accountability
Anonymous
8/28/2025, 5:30:28 PM
No.214274602
>>214274663
>>214274841
>>214274519(ja)
oczywiście cwel nie powie
Anonymous
8/28/2025, 5:31:01 PM
No.214274623
>>214274524
nie, to nowa flaga państwa
Anonymous
8/28/2025, 5:32:02 PM
No.214274663
Anonymous
8/28/2025, 5:33:17 PM
No.214274703
/\n\n/;boards:int;stub:no;
Anonymous
8/28/2025, 5:35:27 PM
No.214274788
>>214274869
>>214274986
ale baza
Anonymous
8/28/2025, 5:36:19 PM
No.214274814
>>214274405
jakby byli śniadzi to by wyszła i pizde pokazała
Anonymous
8/28/2025, 5:36:58 PM
No.214274841
>>214274961
>>214274602
>błagam, daj mi się wkurwić JA CHCĘ SIĘ WKURWIĆ JA POTRZEBUJĘ KLIKAĆ W CLICKBAITY... żeby zmasakrować feministki oczywiście
Anonymous
8/28/2025, 5:37:56 PM
No.214274869
>>214274912
>>214274931
>>214274788
polacy to genetycznie irańczycy
Anonymous
8/28/2025, 5:38:58 PM
No.214274912
>>214274955
>>214274984
>>214274869
według mapy bardziej hindusi
Anonymous
8/28/2025, 5:39:03 PM
No.214274913
>>214274405
premiera dino w wilanowie?
co to jest szon, oprócz tego że to polska nazwa na chan?
Anonymous
8/28/2025, 5:39:30 PM
No.214274931
>>214274869
yyyy Iran bardziej na lewo
Anonymous
8/28/2025, 5:40:09 PM
No.214274955
Anonymous
8/28/2025, 5:40:26 PM
No.214274961
>>214274989
>>214274841
dobra już znalazłem nie musisz jej bronić
Anonymous
8/28/2025, 5:40:35 PM
No.214274964
>>214274989
>>214274928
kurwom w skrócie z zachowania, tylko że mniej dosłownie w zawodzie
Anonymous
8/28/2025, 5:41:03 PM
No.214274984
>>214274912
DZIENDOBRY PANY
Anonymous
8/28/2025, 5:41:20 PM
No.214274986
Anonymous
8/28/2025, 5:41:24 PM
No.214274989
>>214274961
i po co żebrać było?
>>214274964
aha, dziękuję
Anonymous
8/28/2025, 5:42:11 PM
No.214275020
chyba na serio kupię sobię doka na egpu do mojego laptopa, w internecie mówią, że to się nie opłaca, ale na chińskich gównosklepach one kosztują tylko 200 zł
Anonymous
8/28/2025, 5:42:28 PM
No.214275032
>>214275054
Anonymous
8/28/2025, 5:43:04 PM
No.214275054
>>214275032
bardziej dziwoja
Anonymous
8/28/2025, 5:43:23 PM
No.214275063
Anonymous
8/28/2025, 5:43:25 PM
No.214275064
>>214275022
tęczową flage i flage ukrainy
Anonymous
8/28/2025, 5:44:11 PM
No.214275090
>>214275022
ten pan wygląda jakby nie chciał zjeść W
Anonymous
8/28/2025, 5:44:33 PM
No.214275100
Anonymous
8/28/2025, 5:44:50 PM
No.214275107
>>214275133
>>214275022
>ziom jestem takim PASJONATEM IT że aż mam foldery w komputerze
Anonymous
8/28/2025, 5:45:33 PM
No.214275133
>>214275159
>>214275190
>>214275107
o co się przypierdalasz bo nie rozumiem
Anonymous
8/28/2025, 5:46:24 PM
No.214275150
Anonymous
8/28/2025, 5:46:47 PM
No.214275159
>>214275174
>>214275133
my tu nie lubimy kąkuterowców synek
Anonymous
8/28/2025, 5:47:19 PM
No.214275174
>>214275159
wy czyli ty i kto jeszcze?
Anonymous
8/28/2025, 5:47:42 PM
No.214275188
Anonymous
8/28/2025, 5:47:46 PM
No.214275190
>>214275133
nie jesteś pasjonatem ajti jak nie umie kodować
a on nie umie
Anonymous
8/28/2025, 6:00:17 PM
No.214275557
Anonymous
8/28/2025, 6:00:51 PM
No.214275579
>>214275022
cipa mi wyschła